
Dobry wieczór wszystkim! Jak możecie zobaczyć staram się te „Wollheimy” jakoś tak po kolei poukładać. I powiem Wam szczerze, że poziom tych corocznych antologii jest nierówny. Poza tym chciałbym nie po raz pierwszy zwrócić uwagę, że pan Donald miał swoich ulubionych autorów i wydaje mi się, że wrzucał ich wszystkich kiedy tylko mógł.

artist- Albert Whitlock Źródło: https://flic.kr/p/8uFehN
Z tych „Wollheimów” przeczytanych przeze mnie (które ukazały się po polsku) ten zbiór wydaje się być jednym z lepszych. Zwłaszcza, że teraz mam przegląd. Także serdecznie Was zapraszam na krótkie omówienie opowiadań z tej antologii.

Roger Zelazny „Wieczna Marzłoć”
Proste opowiadanie o zdradzie, chciwości, ale też o organizmie wielkim jak planeta, który zyskuje świadomość. To przebudzenie bierze się jednak z krzywdy zostawionej na pewną śmierć kochanki. Nic dziwnego, że cała planeta marzy tylko i wyłącznie o zemście.

Doris Egan „Chronoskoczek”
Szczerze mówiąc coraz częściej dochodzę do wniosku, że nie ogarniam wszelakich opowiadań, książek, filmów o podróżach w czasie. Zbyt dużo nielogiczności, zbyt dużo paradoksów i zbyt dużo gdybań. Podobnie jest w tym tekście. Ale poza tym to opowiadanie zawiera w sobie ciekawy setting świata – mamy jakiś tajemniczych Obcych, ludzi dzielących się na Obywateli, którzy żyją wiecznie oraz tytułowych chronoskoczków, którzy właściwie nie wiadomo czym do końca są – obrońcami właściwej linii czasowej czy tylko zwykłymi złodziejaszkami kradnącymi artefakty z przeszłości dla Obcych.

Lucius Shepard „Przepustka”
Znów wojna, znów demony, straszna wizja Ameryki Południowej rozdzieranej konfliktami i wydanej na łaski mocarstw. Narkotyki zamieniające ludzi w niepokonane bestie, graniczne miasteczko, gdzie bandy półdzikich dzieciaków są odstrzeliwane jak szczury. A w tym wszystkim żołnierz, który prawdopodobnie ma zdolności telepatyczne. Gdzieś w tle przewijają się USA z ogromną stacją kosmiczną, sztuczną inteligencją i bogatym społeczeństwem. Shepard dużo pisze o wojnie i Ameryce Południowej – wydaje mi się, że znał obie te rzeczy dość dobrze.

Suzette Haden Elgin „Hej, zakwitła nam dębina”
Krótkie, ironiczne. O cudzie, który mógł rozwalić system patriarchalny, ale wyszło jak zwykle. Całkiem zabawne.
Jerry Meredith, D. E. Smirl „Sen w butelce”
Podróżowanie statkami kosmicznymi, gdzie rolę komputerów i systemów sterowania pełnią prawdziwe ludzkie mózgi zanurzone w słojach. A żeby pełnić swoje zadania każdy mózg utrzymywany jest w stanie nieświadomości i karmiony snami, które są dla nich spełnieniem marzeń. Ludzka załoga utrzymuje natomiast te mózgi w nieświadomości i strzeże ich przed poznaniem prawdy. Nawet wciągające.

Tanith Lee „Złota czarownica”
Nie wiem co tu robi to opowiadanie. Bardziej fantasy niż S-F. I chociaż Don zarzeka się, że Asimov umieścił je w swoim zbiorze więc kimże on jest, aby wyroki Izaaka podważać. Jak dla mnie to kolejne opowiadanie Tanith Lee, które zostało umieszczone w tej serii. I nie zrozumcie mnie źle – pomieszanie opowieści o potomkach Imperium Rzymskiego zagubionych gdzieś w germańskich lasach z historią czarownicy, która zamienia wszystko w złoto było całkiem ciekawe. Czytało się bardzo dobrze. Nie zmienia to jednak mojej opinii, że to nie powinno się tu znaleźć.

Howard Waldrop „Lwy śpią dziś w nocy”
Alternatywna wersja historii, gdzie cywilizacja białego człowieka została pokonana już na początku XIX wieku, a dawne kolonie i niewolnicy utworzyli swoje państwa. Jest to bardzo ciekawe opowiadanie o pisaniu i determinacji, która pozwala stać się autorem.

Robert Silverber „Przeciwko Babilonowi”
Mógłbym się poznęcać nad tym opowiadaniem, ale nie będę. Los Angeles jako współczesny Babilon. Kosmici, którzy lądują w Kalifornia i „niechcący” wzniecają ogromny pożar (tutaj akurat Silverberg był bardzo przewidujący, gdyż w tym momencie Kalifornia płonie i to płonie jak nigdy – a my bez pomocy kosmitów to zrobiliśmy). Bardzo proste opowiadanie, ale zupełnie bez polotu. Takie trochę na odpierdol, przynajmniej tak je odebrałem.

Damon Knight „Sonet z Paradise”
Jak dla mnie mocne opowiadanie, choć napisane w przyjaznym tonie, prostym stylu i tak swojsko. A jednak kryje w sobie przerażającą prawdę o tym, że ludzkość to chciwe istoty, które nie cofną się przed niczym. A i zemsta głównego bohatera dość zabawna, tylko czy realna do przeprowadzenia?
Mimo wszystko (wciąż niemal ten sam zestaw autorów) odbieram ten rocznik antologii jako ciekawszy niż na przykład poprzedni. Czytało mi się znacznie lepiej. I cóż mogę rzec – polecam.