Przepraszam Was bardzo za milczenie (o ile kogoś to interesuje), ale mam teraz kierat w pracy straszliwy i nie wiem kiedy się od niego uwolnię.
Dzisiejszy wpis będzie transkrypcją tekstu z międzywojennego czasopisma „To – to”, którego wydawcą, redaktorem był Julian Tuwim. Tygodnik ten to świetne źródło ciekawostek, rozrywki i interesujących informacji. Odzwierciedla ono zamiłowanie Tuwima do wszelkiego rodzaju kuriozów, dziwactw i osobliwości. W artykule ze stycznia 1926 roku znajdziemy wzmianki o spodniach z ludzkiej skóry zakładanych przez francuskiego generała, książkach oprawionych w ludzką skórę, bębnach na których wygrywa się Yankee Doodle i wiele, wiele innych apetycznych wieści.
Ja nadmienię tylko, że artykuł będzie zobrazowany wyszperanymi przeze mnie w sieci zdjęciami różnych przedmiotów, które zostały w ludzką skórę oprawione. I zdaję sobie sprawę, że Internet od czasu do czasu jest zasypywany podobnymi artykułami, ale mój jest prawie, że wyjątkowy, bo pochodzi sprzed niemalże dziewięćdziesięciu lat!
Manja kolekcjonerstwa daje często niezwykłe wyniki. Tak np. w dobie obecnej przedmiotem gorącego pożądana anglosaskich snobów – bibljofilów są książki, oprawione w skórę ludzką. Najbardziej ceniona jest oprawa czerwona — t. j, ze skóry Indjan, nieco niżej szacowana jest czarna skóra Murzynów, jeszcze niżej — inne odcienie tej niezwykłej „oprawy”. Skóra ludzka daje się garbować nie gorzej od innych gatunków skór. Skóra białego człowieka przypomina po wygarbowaniu świńską, różni się jednak od niej nieco jaśniejszym odcieniem, większemi porami i swoistemi, charakterystycznemi plamami. Książki takie znajdują się nie tylko w prywatnych zbiorach goniących za oryginalnością snobów, ale i w poważnych książnicach uniwersyteckich. Tak np. bibljoteka uniwersytecka w Getyndze posiada wspaniałe w ludzką skórę oprawne wydanie Hipokratesa. Grecki ten myśliciel był wielkim przyjacielem rodzaju ludzkiego, więc to, że jego właśnie dzieła w skórę ludzką oprawiono, zakrawa, zaiste, na ironję.
Niektóre z tych książek mają swoje dzieje. Dwie z nich sprzedano z publicznego przetargu w r. 1913 za łączną sumę 495 fr. Jedna, oprawiona w skórę Murzynki, zawierała wiersze Anakreonta, druga zaś, w oprawie ze skóry białej kobiety, była, dziwnym zbiegiem okoliczności, dziełem, slawiącem — kobietę. Jest to „Le bien qu’on a dit des femmes” Emila Deschanela, ojca słynnego męża stanu. Znakomity astronom Kamil Flammarion (pisałem o tym TUTAJ zachwycał się często wspaniałą karnacją ramion pewnej hrabiny. Pani owa testamentem zapisała mistrzowi swą skórę z warunkiem, by „zapis” ten został zużyty na oprawienie najpopularniejszego jego dzieła „Ciel et Terre” . Woli ofiarodawczyni stało się, oczywiście, zadość.
W zbiorach monachijskiej „Kunstkammer” oglądać można miecz obciągnięty skórą ludzką. Barbarzyński ten pomysł był częstym warunkiem średniowiecznych pojedynków: zwycięzca winien był sporządzić pochwę dla swego miecza ze skóry powalonego przeciwnika. W tem samem muzeum znajduje się bęben, ludzką skórą obciągnięty, pochodzący jakoby z czasów wojen tureckich; zapewne nie jest on unikatem. Wszak przechowała się wieść o tern, że przywódca husytów, Ziżka, nakazał sporządzić ze swej skóry bęben dla swych bojowników, by odgłos tego bębna zmuszał nieprzyjaciół do ucieczki.
Jeden z wodzów armji napoleońskiej wdziewał zawsze do bitwy spodnie z ludzkiej skóry, wierząc święcie, że w tem ubraniu kule imać się go nie będą. W spodniach takich wystąpił również raz na balu Filip Orleański, zwany Egalite, który chętnie grał rolę bohatera rewolucji: strój ten miał świadczyć o zupełnym braku przesądów u księcia-demokraty.
Podczas Wielkiej Rewolucji znalazł się w Meudon pewien pomysłowy szewc, który sporządzał masowo buty ze skóry zgilotynowanych arystokratów. Raport Konwentu z 20 września 1794 r. opiewa, że władze poparły ten „przemysł” subwencją wysokości 45.000 franków, w Encyklopedji zaś znajdujemy rzeczowe wskazówki, jak należy obrabiać skórę ludzką na cholewki. Jeszcze w r. 1823 przywódcy „Czarnej Bandy”, która grasowała wówczas we Francji, nosili kurtki z tegoż „materjału”.
Niemniej romantyczną – choć w innym już sensie — jest historja „opraw ludzkich”, znajdujących się w zbiorach angielskich. W Atenaeum Library w St. Edmunds Burg, w hrabstwie West – Suffolk oglądać można książkę, do której za oprawę posłużyła skóra Corder’a, osławionego w swoim czasie mordercy. W Marlborough House są dwa tomy, oprawione w skórę Mary Potmans, słynnej czarownicy z Yorkshire, oraz jakieś uczone dzieło w skórze George’a Cudmores, zbója, który w 1830 r. zawisł na stryczku. Na ratuszu w Zittau przechowują rajcy miejscy znakomicie wygarbowaną skórę pewnego rzezimieszka: skóra ta jest pono bardzo miła w dotknięciu!
Najstarsza wzmianka o wyrobach ze skóry ludzkiej w Europie odnosi się do słynnego posągu czarnej Madonny w drezdeńskim kościele św. Krzyża. Posąg ten, „mater egyptiaca”, według relacji kroniki miejskiej, „zczerniał do reszty od dymu świec. Obciągnięty był ludzką skórą i tak był czczony, że starsze białogłowy z wielkiej pobożności o mało że nóg mu nie odgryzały”.
Wspomnieliśmy wyżej o testamencie hrabiny francuskiej, która skórę swą zapisała Flammarion’owi. Rekord oryginalności osiągnął jednak (oczywiście!) pewien Amerykanin, który zmarł w r. 1912 w Nowym Jorku i o którym cała prasa za oceanem rozpisywała się wówczas, jako o człowieku, który siebie samego „przefabrykował”. Ostatnią wolą tego yankee było, aby ze skóry jego wyrobiono portmonetki, z kości guziki, a z kiszek — struny do skrzypiec. W ten sposób możnaby sporządzić sobie całkowitą wyprawę z człowieka, zwłaszcza z ludzkiej skóry.
W samej rzeczy w dzienniku „Stampa” ukazały się przed paru laty wynurzenia pewnej Amerykanki z Bostonu, która twierdziła, że nie używa innych pasków, torebek, notesów, rękawiczek i t. p. jak tylko ze skóry ludzkiej. W kąt zatem safjan i skóra krokodylowa! Nie można się wobec tego dziwić, że wspomniany dziennik całkiem serio zapewnia swych czytelników, iż w ojczyźnie dolara wszystkie przedmioty skórzane w bliskiej przyszłości będą wyrabiane wyłącznie z ludzkiej skóry.
Żart żartem… Tymczasem dzienniki donoszą, że zmarły przed kilku tygodniami w Chicago członek tamtejszego Klubu Ekscentryków polecił spadkobiercom, aby ze skóry jego sporządzili bęben, na którym w rocznicę śmierci testatora prezes Klubu ma wybębnić hymn Yankee Doodle. Dać sobie wybębnić na własnej skórze hymn narodowy — jest chyba szczytem patriotyzmu…
A dla bardziej ciekawskich odsyłam do wpisu Jacka Dehnela, który również zajmuje się artykułem o oprawach z ludzkiej skóry z prasy przedwojennej, ale z czasopisma „Tajny detektyw”:
Książki oprawione w ludzką skórę, czyli coś dla miłośników makabry.
Aha i jeszcze link bezpośredni do czasopisma, które znajduje się w Chełmskiej Bibliotece Cyfrowej.
Fraa
charliethelibrarian
Fraa
awiola
charliethelibrarian
Pingback: Krakowiaczek jeden... | Blog Charliego Bibliotekarza
Artur
charliethelibrarian