Dobry wieczór drogie Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy. Dzieje się w tym naszym polskim grajdołku dużo, bardzo dużo. Czasem się zastanawiam czy jeśli istnieje Bóg to naprawdę tak bardzo nie lubi tego narodu? Co myśmy mu zrobili? Zastanawiam się też, czy gdyby dwóch przysłowiowych Polaków wylądowało na bezludnej wyspie to prędzej skoczyliby sobie do gardeł, bo jeden chciał się modlić o zbawienie, a drugi mu zabierał drewno przeznaczone na budowę kapliczki, bo chciał układać napis S.O.S czy może skoczyliby sobie do gardeł, bo jeden wypił drugiemu zacier na bimber z kokosów. Nie wiem.
Jak wiecie pracuję w bibliotekach (dwóch), w środowisku, że tak ujmę mocno sfeminizowanym. I uwielbiam moją pracę i moje koleżanki. Różne kobiety pracują w bibliotekach. Ich przekrój charakterologiczny, światopoglądowy jest przekrojem całego społeczeństwa. Dlatego nie zdziwiłem się, gdy na stronach bibliotek w mediach społecznościowych pojawiły się mniej lub bardziej bezpośrednie nawiązania do strajku kobiet. Co mnie ucieszyło niezmiernie.
Oczywiście od razu pojawiły się komentarze, że biblioteki to instytucje państwowe, za publiczne pieniądze, że mają być neutralne politycznie, że przecież to z MOICH PODATKÓW KURŁA siedzicie i te książki wydajecie.
Argumenty dotyczące podatków musiała słyszeć każda bibliotekarka i każdy bibliotekarz pracujący z ludźmi. I owszem argument słuszny, jak najbardziej. Tak samo jak wszystkie usługi publiczne, które mają służyć ogółowi społeczeństwa. Ale to nie jest argument, że biblioteki mają nie zajmować stanowisk podczas sporów. Bo ten spór nie jest sporem politycznym. To spór o posiadanie możliwości wyboru. TRUDNEGO wyboru, którego nie życzę nikomu, ale jeśli ktoś odgórnie zdecyduje, że masz kobito rodzić, bo tak! To gdzie tu jest wybór? Się zapytowywuję?
Zresztą działanie bibliotek jak i większości instytuacji kultury reguluje USTAWA z dnia 25 października 1991 r. o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej. A tam jest w artykule poniżej wymienionym:
Art. 17. [Zadania dyrektora instytucji kultury]
Dyrektor instytucji kultury zarządza instytucją i reprezentuje ją na zewnątrz.
To decyzja dyrektora/dyrektorki sprawia, że coś się pojawia na stronie biblioteki, w mediach społecznościach i to on/ona odpowiada za całokształt. Oczywiście w instytucji dobrze zarządzanej zapadają decyzje po konsensusie pomiędzy pracownikami, a dyrektorką, dyrektorem.
Nie chcę trywializować, ale posłużę się przykładem anegdotycznym. Przerabialiśmy cenzurę za poprzedniego systemu. W latach 50-tych przewinęła się fala usuwania książek „nieprawomyślnych” z bibliotek. I to tak skutecznie, że wielu pisarzy przedwojennych jak Ossendowski, zniknęło ze świadomości wielu pokoleń Polaków. A Ossendowski był przed wojną drugim (po Sienkiewiczu) najbardziej popularnym polskim pisarzem przekładanym na języki obce. Usuwając te książki pozbawiono Polaków czytelniczego wyboru. W imię walki z burżuazją, arystokracją, klerem i tak dalej. Natomiast teraz spotykamy coś innego. Na przykład taki „Tygodnik Solidarność” w reakcji na posty bibliotek dotyczące strajku kobiet reaguje artykułem o tytule „Tak przegrywamy wojnę kulturową. Bibliotekarze porównują aborcję do wyboru książek”.
Autor porównuje akcję ze zdjęć do jakiejś ”marksistowskiej rewolucji” – dla każdego zdrowo rozsądkowego człowieka to brzmi jak nowomowa partyjna, od której „dziennikarz” teoretycznie powinien się odcinać. Ale moją rolą jako bibliotekarza jest i będzie przekonać autora artykułu, że trochę się zapędził.
W moim wpisie widzicie różne grafiki popierające strajk kobiet, które zostały zamieszczone przez różne biblioteki. Autora artykułu mocno poniosło. Ja zapraszam do mojej biblioteki i na sto procent dostanie książki o różnorodnej tematyce. Tu nie chodzi o ZABRANIANIE właśnie, ale chodzi o WOLNOŚĆ WYBORU. I tak może to mało „delikatne” porównanie, że bibliotekarki i bibliotekarze porównują aborcję do wyboru książek, ale to jest porównanie z naszej branży.
Ja od zawsze powtarzam, że biblioteki były awangardą zmian i postępu. To, że kojarzone są z ostoją tradycji, świątyniami mądrości, katedrami literatury, ogrodami pełnymi książek to też fajnie. Ale u podstaw misji bibliotek PUBLICZNYCH jest udostępnianie wiedzy, informacji, materiałów do samorealizacji, poszerzania horyzontów czytelniczych i światopoglądowych. I jeśli biblioteki nie będą nadążać za zmianami przestaną być potrzebne. A aborcja i prawo do niej jest zmianą społeczną, która się dzieje. Zresztą jako człowiekowi, który ma dostęp do wielu starych źródeł wydaje się, że każda zmiana wzmaga opór. Tak samo było z antykoncepcją i zwykłą prezerwatywą. Dla przykładu posłużę się skeczem nieśmiertelnego Cyrku Monty Pythona:
A spór jaki się toczy, fala protestów przelewająca się przez kraj, nie jest sporem politycznym (choć coraz bardziej widzę jak zaczyna się szarpanie tego czy mój protest jest bardziej mojszy niż twój) to mimo wszystko wciąż protestuje przekrój społeczeństwa.
Trzymam kciuki za protestujących i sam jestem jednym z nich. Staram się zachować dystans. Mam maseczkę i tak dalej. Ale nie zmienia to faktu, że po wczorajszej wielotysięcznej demonstracji zacznie się bezpardonowa walka.
BIBLIOTEKA JEST KOBIETĄ!
P. S. Za poparcie strajku kobiet TVP3 Opole rezygnuje z patronatów wydarzeń kulturalnych organizowanych przez MBP w Opolu. LINK
P. S. 2 Nie zachęcam nikogo do uczestniczenia w protestach w dobie pandemii. Każdy podejmie decyzje za siebie. Dla mnie odpowiedzialnymi za sytuację w kraju jest upolityczniony TK i rząd. Wyrok TK to kropla, która przelała czarę goryczy.
P. S. 3 Mądre głowy czepiają się języka protestów. Cóż grzecznie już było. Miło już było. Trzeba było ludzi zwyczajnie nie wkurwiać.