Dzień dobry! Jak się macie? Jak święta? Najdziwniejsze święta w moim dotychczasowym życiu. Mam nadzieję, że zdrowi jesteście, trzymacie się jeszcze jakoś i ogarniacie tę karuzelę śmiechu jaką jest nasza rzeczywistość. Ja dzisiaj umyłem okna dla Jezuska i skończyłem czytać książkę, o której Wam opowiem. Nie będzie to opowieść długa, ale może Was zaciekawi. [EDIT. Pisane jak mogliście się domyśleć przed świętami]
Oj długo leżała na mojej półce ta książka. Baaaardzo długo. Podejrzewam, że zmieniała razem ze mną miejsce mojego zamieszkania tak z kilka razy. W końcu przyszedł na nią czas. Przyszła kryska na matyska, przyszedł czas i na książkę. Szczerze mówiąc leżała tak długo, bo jakoś zaufania do Pana Komudy nie miałem, że mnie uraczy ciekawą historią.
Na szczęście pan Jacek dał radę. I szczerze mówiąc jak tematyka mi tam średnio leżała, bo oczywiście pierwsze skojarzenie to Sienkiewicz i „Ogniem i mieczem” to styl pisarski – dynamiczny, żywy, bezpruderyjny, bogaty i kolorowy mnie wciągnął.
I właśnie za język powieści będę chwalił Pana Jacka. Bo jest dynamiczny (musi taki być skoro opisuje pojedynki na szable, pościgi, zajazdy, bitwy, potyczki), wulgarny i plastyczny. Zaprawdę powiadam Wam nikt nie potrafił tak bluzgać jak panowie bracia szlachta z kart powieści Komudy. Aż mnie żal ściskał, że jak tak w codziennym życiu łaciny nie potrafię używać wraz z innymi przymiotnikami związanymi często z czynnościami seksualnymi zarówno występującymi wśród zwierząt jak i ludzi.
Barwna to była książka, prosta rozrywka, w której Biesy i Czady też odgrywały swoją rolę, a ciekawie opisane realia wielokulturowych kresów Rzeczpospolitej Obojga Narodów potwierdzały, że niejedną księgę historyczną Pan Komuda wciągnął. Ewidentnie autor zapożyczał i remiksował różne historie z różnych pamiętników, kronik, dokumentów sądowych. Co mu się chwali, bo i do tego się przyznaje i jednocześnie zachęca, by samemu pobuszować. Przeczytałem kiedyś Łozińskiego „Prawem i lewem” i w sumie może bym wrócił do tych opisów bezprawia, barbarzyństwa i bezhołowia. Jak z tą Polską ma być dobrze, skoro warcholstwo mamy we krwi?
Ewidentnie przygodowa fabuła powieści nie przeszkodziła autorowi by zaszczepić ciekawość czytelnikowi, na przykład w sprawdzaniu słownictwa używanego przez bohaterów książki. Bo mnóstwo słów jest szalenie instersujacych i takich, które albo wyszly z użycia, albo mają znaczenie zupełnie inne w dzisiejszych czasach.
Polecam serdecznie tę powieść awanturniczo – przygodową (nie napiszę w sienkiewiczowskim stylu, bo wydaje mi się, że Komuda pisze bardziej wciągająco). Ja sam jestem zaskoczony swoim odbiorem, szczerze mówiąc spodziewałem się wychwalania tych czasów złotej, szlacheckiej wolności, a tu dostałem porządnie napisaną powieść z interesującym tłem historycznym. Bawiłem się setnie.
DobraFanfikcja
charliethelibrarian