
Dobry! Minął tydzień od kiedy wróciłem do stacjonarnej pracy! Może napiszę jakąś relację jak to wygląda po powrocie z obostrzeniami wszelakimi, ale zobaczę czy znajdę na to czas. Tyle się działo pewnie przez najbliższy tydzień, że szkoda gadać. Ale chciałem Wam opowiedzieć o książce, która raczej z mojej bajki nie jest, ale została mi polecona. Dzięki Eva Scriba. A, że książeczka to niewielka objętościowo to się nie przestraszyłem i ją wziąłem byłem przeczytałem.

Jakie to było dobre. Słuchajcie Pan Arto napisał książkę, która poruszyła mię. I zrobił to w taki sposób, że jednocześnie miałem ochotę wyć ze śmiechu i z rozpaczy. Tak jak ów młynarz, który trafiwszy do pewnej wioski na północy Finlandii okazuje się bardzo interesującym człowiekiem z wieloma problemami i smutną przeszłością. Ale przede wszystkim był prostolinijny i działał instynktownie. Co przysporzyło mu wielu kłopotów, które nie doprowadziły do niczego dobrego. Przerażającym jest też to, że książka napisana jest w zabawny sposób i bywa groteskowa poprzez zestawienie prostoduszności młynarza z mentalnością wiejskiej społeczności.

Gunnar Huttunen to zaradny, pracowity, pomysłowy i nie bojący się ciężkiej pracy człowiek, który po wojnie przybywa do wioski i przejmuje w niej stary młyn. Doprowadza go do porządku i choć jest ekscentryczny to ludzie w wiosce, go tolerują, a nawet lubią, bo Gunnar talent do udawania zwierząt ma ogromny. Do czasu, aż jego ekscentryczność (długie okresy depresji, które Gunnar przeżywa wyjąc głośniej i przeraźliwiej niż wilki) nie zacznie im przeszkadzać, a seria nieporozumień i wpadek młynarza doprowadzi do tego, że trafi do szpitala psychiatrycznego, a później zostanie zbiegiem i będzie ścigany przez fińskie wojsko.

Mamy też wątek miłosny, który jest tak sympatyczny i tak szczery w swej naiwności, że nic tylko się wzruszyć i rozkleić. Naprawdę uczucie młynarza do konsultantki i instruktorki kółka ogrodniczego wywołuje samo wzruszenie, pozytywne emocje i ścisk w serduszku. I jeszcze ten koniec…

Pierwsze moje spotkanie z pisarstwem Arto Paasilinna (nie wiem czy to dobrze odmieniłem) i od razu taki strzał. Jestem po prostu zachwycony. I też ta fraza i styl taki oszczędny, taki wydaje się, że chłodny a jednocześnie przebija się w nim piękno fińskiej ziemi, wsi i przyrody. Momentami to okrutna książka, a okrucieństwo jeszcze bardziej się w uwypukla, w kontraście do tej zabawnej narracji. Po prostu polecam gorąco. To jest po prostu świetna książka.
DobraFanfikcja