Andrzej Pilipiuk "Wampir z M-3"

Andrzej Pilipiuk „Wampir z M-3”

Weekend majowy minął, święta minęły. Było to wszystko tak blisko, że miałem sporo dni wyjętych z życiorysu. Ale na szczęście (Boże nie wierzę, że to piszę) nadchodzi czas szarej rzeczywistości i człowiek wróci w tryby maszyny.

Wciąż czytam i dlatego napiszę króciutko o książce, która idealnie nadaje się do zabicia czasu podczas długiej podróży pociągiem.

Pokrótce powiem jakie cechy powinna mieć taka książka: nieskomplikowana historia, która opisywana jest w sposób wartki i szybki. Musi być również zabawna (historia i książka), tak aby człowiek od czasu do czasu się uśmiechnął. Książka nie powinna zawierać żadnych rozważań i dywagacji na temat problemów egzystencjalnych gatunku ludzkiego, wampirzego tym bardziej. Żadnej, kur*a filozofii transcendentalnej i tym podobnych rzeczy. Duża czcionka, miękka oprawa i wyraźne litery (to takie techniczne szczegóły).

Pilipiuka znam, uwielbiałem jego cykl o Jakubie Wędrowyczu do czasu gdy cała historia zaczęła pożerać własny ogon i stawała się coraz nudniejsza. Cóż można rzec o „Wampirze…” Hmm… do pociągu nadaje się idealnie. KILKA całkiem niezłych zabawnych tekstów, sytuacji, postaci. Ilość ich jest wystarczająca aby człowiek był zainteresowany dalszym czytaniem ale nie tak dużo aby boki zrywać, że się tak wyrażę. Pomysł świetny – wampiry i inne byty uznawane za legendarne śmigają sobie po Warszawie schyłku PRL-u syrenką i starają się nie powodować zbytniego popłochu wśród ateistycznej władzy ludowej. U Pilipiuka podobało mi się zawsze bardzo fajne i interesujące spojrzenie na różnego rodzaju mity i legendy. Potrafił nieźle wszystko wywrócić na drugą stronę, w sposób bardzo zabawny. Wrażenie po lekturze (która odbywała się w pociągu relacji Warszawa – Kraków) pozytywne. Można przeczytać i nie mieć poczucia czasu straconego, czasu którego wampiry mają mnóstwo a my „ciepli” nie za dużo!!!!!

Comments (4)

  1. Anka

    Odpowiedz

    No dobra, zgodzę się. Ja też jestem fanką Pilipiuka i jego Wędrowycza ale ten „Wampir…” to już nie to, trochę bez polotu.

    • charliethelibrarian

      Odpowiedz

      Tak samo się działo z serią o Jakubie. Na początku odświeżająca bryza z jego gumofilców powiewała dziarsko nad polskim światkiem fantastyki a później coraz bardziej Jakub stawał się przewidywalny i po prostu na siłę śmieszny.

  2. Pingback: Mój dzień w książkach… « Blog Charliego Bibliotekarza

  3. Pingback: Andrzej Pilipiuk "Czerwona gorączka" | Blog Charliego Bibliotekarza

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.