Natrafiłem na bardzo interesujący felieton w Wiadomościach Literackich, nr 112 z 21 lutego 1926 roku. Dotyczył on wykładu współtwórcy genetyki populacyjnej J. B. S. Haldane’a „Daedalus czyli nauka i przyszłość”. Dotarłem do oryginalnego tekstu, który można przeczytać sobie pod TYM linkiem. W Wiadomościach… zamieszczono tylko fragmenty odpowiedzi Bertranda Russela.
Przeczytajcie sobie, bo warto! Eugenika, rząd światowy, inżynieria genetyczna i hormonalna całych klas społecznych. Całą odpowiedź Russella można znaleźć pod TYM linkiem. Nie wnikam na jakim serwisie zamieszczone są teksty. Ważne, że można je przeczytać.
Nauka i przyszłość Głos Bertranda Russella.
Znakomity uczony angielski, chemik i fizjolog, J. B. S. Haldane, ogłosił szkic p. t. „Daedalus czyli nauka i przyszłość”, w którym przepowiada, iż postęp nauk przyrodniczych pozwoli przyszłym pokoleniom nie tylko uwolnić się od czasu, przestrzeni i materji, a nawet własnego ciała, lecz także opanować żywioły, tkwiące w duszy ludzkiej. Wywołało to nader interesującą dyskusję, w której zabrali głos myśliciele tej miary, co B. Russell, słynny matematyk, jeden z twórców współczesnej logiki matematycznej, oraz F. G. S. Schiller, filozof, twórca europejskiego pragmatyzmu, t. zw. humanizmu. Echa tej dyskusji rozbrzmiały już po całym kontynencie, wszędzie budząc żywe zaciekawienie. Przytaczamy tu w streszczeniu refleksje, jakie przeciwstawił entuzjazmowi Haldane’a Bertrand Russell w szkicu „Ikarus czyli przyszłość nauki”.

Dwie drogi rozwoju młodzieńca. Ta zła i ta dobra. Z książki „Safe Counsel or Practical Eugenics” B.G. Jefferis i J.L. Nicholsz roku 1928
Russell na wstępie stwierdza, że sceptycyzm jego wobec optymizmu Haldane’a wypływa z doświadczeń, nabytych w styczności z kierownikami rządów. Stąd właśnie obawa, że zdobycze naukowe zostaną zużytkowane raczej do wzmożenia władzy warstw rządzących niż do uszczęśliwienia ludzkości. Jak Ikara, któremu Dedal dał umiejętność latania, własna nieroztropność doprowadziła do zguby, tak i narody łatwo mogą na zatratę własną użyć skrzydeł, które dadzą im naukowcy. I dziś nawet, spoglądając wstecz na zastosowanie zdobyczy naukowych trudno jest powiedzieć, czy wiedza jest błogosławieństwem czy klątwą ludzkości.

Natura kształtująca dziecko. http://www.bl.uk/catalogues/illuminatedmanuscripts/ILLUMIN.ASP?Size=mid&IllID=31943
Rozpatrując możliwy wpływ nauki na dzieje, Russell ogranicza się do tego tylko rodzaju wpływów, który wiedza wywiera na zaspokajanie potrzeb i namiętności ludzkich, pomija zaś wpływ, jakiemu ze strony nauki ulega potoczny pogląd na świat ludzi czynu.
Postęp nauk technicznych umożliwia coraz potężniejszy rozrost industrjalizmu, co pozwala na ciągły wzrost ludności i podnoszenie się stopy życiowej, lecz popycha ludzkość do coraz nowych wojen o rynki zbytu i surowce. Tak więc ten ostatni skutek zdobyczy technicznych — konieczność wojen — niweczy dwa pierwsze dodatnie. Rozpętanie tendencyj zaborczych w postaci nacjonalizmów umożliwione jest na tak wielką skalę przez udoskonalenie organizacji, co znowuż zawdzięczamy postępom techniki. Ale wartość i tego daru dedalowego jest dwustronna. Russell nie jest ani prozelitą organizacji, ani jej, mimo swych anarchistycznych skłonności, nie odrzuca. Wartość wyników organizacji jest zawsze zależna od całego splotu warunków, na których tle występują. Podkreśla psychiczne skutki organizacji: normalizację życia wielkich mas, ograniczenie wolności decyzji jednostki i t. p. Skutki te nie miałyby w sobie nic tragicznego, gdyby nie to, że organizacje istnieją niemal wyłącznie w skali poszczególnych narodów. Tak np. niema trustów, któreby obejmowały wszystkie narody. Ma to swe źródło w tem, że istotnym celem dążeń ludzkich jest nie zysk, lecz zwycięstwo. Instynkt współzawodnictwa, a nie chęć zysku jest najpotężniejszym motorem czynów. Możnaby rzec, iż celem drużyny piłkarskiej jest zdobywanie bramek; ale w takim razie o wiele więcej bramek zdobyłyby obie drużyny zgodnie działające, niż walczące ze sobą. Taka sytuacja jest niemożliwa, gdyż celem drużyn jest nie zdobywanie bramek, ale zwycięstwo. Analogicznie rzecz się ma z przedsiębiorstwami przemysłowemi: połączone trusty, oplatające cały glob ziemski, zyskiwałyby znacznie więcej, niż walczące ze sobą. A jednak nie łączą się dobrowolnie, lecz walczą zajadle. Bo człowiek nie jest istotą, którą kieruje rozum, lecz którą gna instynkt. Antagonizm grup narodowo-gospodarczych coraz brutalniej odsłania nicość iluzyj liberalizmu. Od potworności walk, wyniszczających ludzkość, uchronić może tylko wszechświatowa organizacja gospodarcza, trust globowy. Tylko z nastaniem internacjonalizmu gospodarczego możliwy jest internacjonalizm polityczny. Niewątpliwie rządy takiego trustu musiałyby być, z początku zwłaszcza, despotyczne, jednak w nim jedynie widzi Russell ratunek dla cywilizacji przenikniętej nauką.
Jednem z ważniejszych zadań trustu światowego będzie regulowanie przyrostu ludności, dla zachowania równowagi ilościowej między narodami. Umożliwi mu to rozwój nauk o człowieku. Już dziś ograniczenie liczby urodzin jest zjawiskiem powszechnem u najinteligentniejszych warstw najinteligentniejszych narodów. Wobec zmniejszenia się śmiertelności dzieci, dzięki postępom medycyny i higjeny, jedynie ograniczenie przyrostu ludności może ocalić ludzkość od wojen i głodu. Ustawodawstwa i rządy zwalczają ograniczanie liczby urodzin, gdyż chodzi im o rekruta i nadmiar rąk roboczych celem utrzymania niskiej skali płac. Popieranie nieograniczonego wzrostu ludności -t- to skazywanie ludzi na egzystencję w nędzy i niewoli. Gdyby jakiś hodowca pozwalał bydłu rozradzać się w takiej ilości, że nie mógłby jej wykarmić a śmierć głodowa ustalałaby stan inwentarza, — oburzanoby się na niehumanitarność i uważanoby to za bezsensowne. Wręcz przeciwnie ocenia się, gdy chodzi o ludzi. Jednak gdyby ograniczanie przyrostu ludności miało rozpowszechnić się jedynie wśród narodów oświeconych, grozi to opanowaniem rasy białej przez liczebnie silniejsze, choć kulturalnie niższe rasy kolorowe. Z tego jeszcze względu okazuje się pożytek rządu uniwersalnego, któryby regulował te sprawy. Ale nie tylko ilościowe, lecz i jakościowe determinowanie przyszłych pokoleń stanie się możliwe dzięki eugenice. Być może, wraz z upadkiem przesądów rządy prawnie zabronią pozostawiać potomstwo epileptykom, suchotnikom, głuptakom i t. p. W dalszej przyszłości będzie ulepszało się rasę nie tylko przez eliminowanie typów ujemnych. lecz i przez kultywowanie typów dodatnich. Zachodzi tylko obawa, że ci, którzy wówczas będą w tych sprawach decydowali, uznają za typ dodatni, t. j. pożądany dla siebie, typ miernoty.

Oddział Eugeniczny. Wizja jednego z użytkowników deviantart.com. Źródło: http://www.deviantart.com/art/Eugenics-Department-65306755
Propagowania miernot obawia się również Russell od zastosowań psychologii w dziedzinie kwalifikowania inteligencji, przynajmniej jeśliby miały przetrwać dzisiejsze metody i tendencje ich stosowania. Rozwój psychologii reklamy może znakomicie ułatwić sugerowanie masom, że rządy są dobre i mądre. Bardziej fascynujące są możliwości, które zapowiada nauka o gruczołach wydzielania wewnętrznego. Nie jest wykluczone, iż dzięki przeszczepianiu odpowiednich gruczołów uda się narzucać ludziom płeć, temperamenty, potencję seksualną i t. p. Wtedy klasy rządzące nie omieszkają swemu potomstwu zaszczepić dyspozycyj, potrzebnych do sprawowania władzy, a dzieciom proletarjatu dyspozycyj, zapewniających uległość. W konkluzji stwierdza Russell, że postęp nauki sam przez się bynajmniej nie uszczęśliwia ludzi, daje tylko potężny oręż w ręce dzierżącym władzę. Użytek, jaki z niego uczynią, zależy od ich zamiarów i chęci. Uszczęśliwić ludzkość, ocalić kulturę może tylko zwycięstwo dobroci w duszach ludzkich.
bz.
Nie czuję się na siłach by na należytym poziomie skomentować słowa Russella. Dodam tylko, że eugenika jako nauka była bardzo popularna w początkach XX wieku. Dziś gdy genetyka rozwija się tak prężnie, można stwierdzić, że eugenika i jej założenia nie mają większego sensu. A naziści nadali jej ten mroczny i przerażający wymiar, który ma do dzisiaj. Zresztą tematy wokół eugeniki budzą ogromne emocje.
Obecnie hasło nie kojarzy się zbyt pozytywnie. A z prób „tworzenia” nowego „lepszego” człowieka pozostały hasła świadomego macierzyństwa, czy też poradnictwa genetycznego. Eugenicy niektóre pomysły mieli naprawdę przerażające, a niektóre były bardzo zdroworozsądkowe. Obiecuję solennie bardziej zgłębić temat eugeniki, bo zaczęło mnie to fascynować.
[EDIT]: Zapomniałem przed udostępnieniem wpisu wrzucić link do Jednodniówki Polskiego Towarzystwa Eugenicznego, które działało w naszym kraju przed II wojną i krótko po niej. Zasadniczo postulaty mieli podobne do innych eugeników ze świata. Jak klikniecie w okładkę to przeniesie Was do całej jednodniówki na Polonie.
Ja napiszę tylko, że czytam sobie właśnie wystąpienie Haldane’a (o którym wspominałem na początku) i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Na pewno pojawi się u mnie na blogu we fragmentach i w moim nieudolnym tłumaczeniu, gdyż nie znalazłem nic po polsku.
Pingback: Maciej Zaremba Bielawski "Higieniści: z dziejów eugeniki" | Blog Charliego Bibliotekarza
Pingback: Maciej Zaremba Bielawski „Higieniści: z dziejów eugeniki” – Blog Charliego Bibliotekarza