Ależ długi tytuł! I bez wstępniaków, jest zima, Ukraińcy walczą dzielnie. A ja staram się pomagać w miarę moich skromnych możliwości.
Czasem zbaczam w bardzo dziwne rejony magazynowe mojej biblioteki i wyciągam zupełnie przypadkowe książki, które postanawiam przeczytać. Najczęściej sięgam po pozycje wiekowe (tej pierwsze wydanie ma już ponad 200 lat, a wydanie, które czytałem ma 161), bom ciekaw co się tam roiło w głowach pisarzów sprzed wieków. I przypadkowo natrafiłem na dzieło Jana Śniadeckiego, któren to wielce zasłużony był dla Polski. Filozof, pedagog, astronom, polityk. Ogólnie chłop miał łeb jak sklep. A w tej książeczce, którą byłem przeczytałem opisał tak jak w tym długim tytule, który na pewno przykuł Waszą uwagę, nie tylko żywot literacki Hugon Kołłątaja.
Jan Śniadecki za bardzo nie rozpisał się w swym tekście to Wam rzeknę. Na siedemdziesięciu stronach głównie opisuje ułożenie, organizację i reformy pewnej najstarszej uczelni wyższej w Polsce, która obecnie znana jest pod nazwą Uniwersytetu Jagiellońskiego, a naonczas nazywana była Akademią Krakowską!
„Żywoty…” Śniadecki pisał na początku XIX wieku więc można rzec zupełnie na świeżo – znał dobrze Hugona i wielokrotnie z nim współpracował. I polszczyzna, którą się posługuje Śniadecki ma już ponad dwieście lat – co oczywiście widać i czuć w czytaniu. Jest kilka ciekawostek – Akademia Krakowska cudem uniknęła wrogiego przejęcia przez jezuitów, trochę kontrowersji (Hugon podobno sobie jeden majątek przypisał, którego raczej nie powinien mieć), ale ogólnie to bardzo wzniosły tekst o patriotyzmie, o powinnościach względem Ojczyzny i o tym, że należy być uczciwym. To nawoływanie do uczciwości robi smutne wrażenie. Zwłaszcza, że wiemy jak to się wszystko (I RP) skończyło. Analogii do dzisiejszych czasów można wyciągnąć co niemiara.
Bardzo idealistyczny i wymagający skupienia tekst – o tym jacy powinni być nauczyciele, o stosowaniu debat oksfordzkich na Akademii, o nieprzyjaciołach Hugona, którzy prawie doprowadzili go do więzienia.
Bazyl
charliethelibrarian