Nadrabiam, nadrabiam :) Jest chwila oddechu to nadrabiam. A jest z czego. Jak tam Wam wakacyjny czas płynie? Mam nadzieję, że tak jak chcecie i tak jak sobie wymarzyliście. Dzisiaj o książce jednego z moich ulubionych pisarzy polskich. O czym możecie się przekonać klikając TU i TU i może TU.

Ot takie wahadło :) Źródło: https://flic.kr/p/ehN8dT

I jak było tym razem? Jak podobały mi się przygody pewnego Pana wysłanego w delegację po wahadło, bardzo specyficzne wahadło, który nagle budzi się w świecie opustoszałym z ludzi, zwierząt i ogólnie przerażająco pustym?

Jakbyście się zachowali? Wszystko działa, wszystko zostawione – tylko ludzi brak! Nasz bohater postanawia zagadkę rozwiązać, bo nawet w tym świecie pustym ktoś naprawia zniszczenia, gdzieś pojawia się tajemniczy pies. Ogólnie atmosfera gęstnieje i w pewnym momencie mamy wrażenie, że to bohater zwyczajnie zwariował, klepki mu się poprzestawiały lub nawet kilku brakuje. Jednak to nie to… Nie będę Wam zdradzał co było przyczyną zniknięcia (choć już Wam trochę zdradziłem, bo powiedziałem, że to na pewno nie choroba psychiczna).

Wieża Tesli. Źródło: https://flic.kr/p/owbQXe

Od razu Wam powiem co odczułem po skończeniu lektury – odczułem ulgę. Ulgę, że „Wahadło” było książeczką cieniutką, malutką i czytało się ją szybko. Po raz kolejny przekonałem się, że gdy mój ulubiony autor uderza w poważne tony, że gdy roztrząsa egzystencjalne i psychologiczne problemy to zwyczajnie powstaje z tego zagmatwana, niestrawna papka. Taki trochę bełkot, w którym od czasu do czasu znajdzie się perełkę ironii, groteski i czarnego humoru, którym Sawaszkiewicz operować umie!

Ilustracja z książki o wahadłach :D Źródło: https://flic.kr/p/xetrZC

A może wina leży po mojej stronie? Może nie ogarnąłem i łaknę tylko prymitywnej rozrywki, sarkastycznego śmiechu z ludzi i ludzkości? Jeśli tak to za bardzo nic nie chcę zmieniać, a „Wahadło” niechaj pozostanie wspomnieniem, a ja zabieram się do kolejnych książek Sawaszkiewicza :)

Na koniec kawałek trochę w klimacie :)

Comments (6)

  1. Odpowiedz

    Jak dziwnie mi się widzi, że ktoś w blogosferze pisze o Sawaszkiewiczu. Dla mnie był przypadkowym odkryciem wygrzebanym w bibliotece i który nagle okazał się niesamowitym pisarzem. Za mną na razie tylko „Eskapizm” i „Na tle kosmicznej otchłani” (zawiera także „Eskapizm”, tutaj jako opowiadanie) i jedyne do czego na razie mogę się przyczepić, to do dostępności – niestety, nie łatwo znaleźć go w bibliotekach, a i lokalne antykwariaty mają problem.

  2. Odpowiedz

    Piosenka klimatyczna, w sumie po Bristolu też bym pochodziła, jakby co :). Książka szkoda, że trochę mniej. Nieraz zdarzało mi się myśleć, jakby było być na świecie, gdyby wszyscy (oczywiście poza mną) zniknęli, zwłaszcza gdy byłam w wyjątkowo pieskim nastroju. Ale prawda jest taka, że człowiek by jakoś specjalnie długo nie pociągnął bez lekarzy, szpitali, ludzi utrzymujących infrastrukturę elektryczną czy ciepłowniczą…;)

    • Odpowiedz

      Ale jaki to byłby czad! Jest mnóstwo filmów i seriali na ten temat. O książkach nie wspominając. Ja sam może tak dla eksperymentu bym chciał coś takiego przeżyć, ale później jednak wrócić do rzeczywistości.

  3. Odpowiedz

    Sawaszkiewicz trafił do mnie najpierw jako autor groteskowych opowiadań „Tatko i ja”, które czytałem na okrągło pod koniec podstawówki. Potem trafiłem na Wahadło, i opowiadania SF. Pisał też krótkie reportaże do Głosu Szczecińskiego (albo Kuriera) zazwyczaj wyssane z palca, ale na granicy realności. Bardzo polecam, jeśli lubisz absurd i zabawę słowem. R.D.

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.