Kolejny klasyk literatury science and fiction, od autora którego bardzo lubię i na którym z reguły się nie zawodzę. O czym możecie się przekonać Tutaj i Tutaj, a może tutaj. Harrison w mej świadomości czytelniczej istnieje od dawna. Już za szczenięcia przeczytałem chyba wszystkie Stalowe szczury, które były dostępne w miejskiej bibliotece, bo w szkolnej to raczej takich rzeczy człowiek nie uświadczył.

Wracając do książki „Krok do Ziemi” tym razem autor tworząc kilka opowiadań w latach siedemdziesiątych wziął na tapet (nie na tapetę), temat teleportacji i konsekwencji jakie mogłaby wywołać ta technika w rozwoju cywilizacji ludzkiej. We wstępie Harrison wyjaśnia, że historia ludzkości to historia transportu i taki wynalazek jak teleporter, który pozwalałby momentalnie pokonywać każdą odległość niesie ze sobą wiele wyzwań, zagrożeń i obietnic.

10 opowiadań, które pokrótce Wam tutaj opiszę, bo jednak to chyba lepiej trochę dla mnie nawet samego przypomnieć sobie co ja tam czytałem te kilka miesięcy temu i później zostanie to na lata. O ile Internet będzie istniał jeszcze za kilka lat. A może będą teleportery i Internety nie będą potrzebne?

A co jeśli się zduplikujemy? Źródło:
https://pl.pinterest.com/pin/736549714032721481/

Na początku… – krótki historyjka szpiegowska, o ukrywaniu odkryć w klimacie zimnowojennym i sposobach jakie wywiady mogą podjąć, aby dostać się do największych tajemnic przeciwnika… Wyobrażacie sobie wynalazek teleportacji w czasach, gdy na Ziemi istniały dwa zwalczające się obozy? Państwa, które miały naszykowane setki ton bomb atomowych stale wymierzonych w przeciwnika, a tu nagle bęc! Teleporter…

I cyk foteczka i cyk teleportacja… Źródło: pinterest.com

Krok od Ziemi – tytułowe opowiadanie, porusza inne zagadnienie związane z teleportacją. Jeśli możemy przenosić przedmioty na dowolne odległości to naturalną konsekwencją wydaje się podbój innych planet. Tylko co będzie pchało ludzi do tego podboju? Niestety w tym opowiadaniu ludzi pcha korporacyjna chciwość, ale na szczęście dla Marsa pojawiają się przeszkody w postaci drobnoustrojów. Mamy też jednego samotnego odkrywcę, który postanawia poświęcić się, ale nie dla ludzkości, której ma dość tylko dla świętego spokoju…

Czy Pan na pewno wie co robi? Źródło:

Ciśnienie – teleportacja pozwoli też na eksplorację miejsc zupełnie niedostępnych dla człowieka jak na przykład najgłębsze warstwy Saturna, gdzie ciśnienie panuje olbrzymie i ludzie w pojeździe przypominającym batyskaf mogą się opuścić, ale o powrocie nie ma mowy i tu z pomocą przychodzi ekran teletransportera. To opowiadanie o odpowiedzialności, o poświęceniu i dosłownie o ciśnieniu i napięciu jakie towarzyszy wielkim przedsięwzięciom.

Oglądaliście „Muchę” Cronenberga? To tutaj doszło do innej fuzji. Źródło:
https://bibidebabideboo.tumblr.com/post/29410144471/io-from-mars-via-lovecrafts-secret-archives

Bez huku i zgiełku wojny – teleportacja zmieni też sposób prowadzenia wojny. Tej lądowej, powietrznej, ale też toczonej w przestrzeni kosmicznej. Historia Doma Priego, który chce tylko przetrwać w teatrze okrucieństwa to typowa pełna akcji i walki kosmiczna nawalanka. Z dość filozoficznym przesłaniem – czy naprawdę ludzie lubią wojnę?

Fotografie retro mają w sobie to coś. A może taki małżonek? Źródło:
https://pl.pinterest.com/pin/567383253053121576/

Żona dla Pana – baśniowa historia z nowoczesną technologią. Napisana lekko z humorem i przede wszystkim z nieoczekiwanym zakończeniem. Ciekawa wizja ludzkości, w której teleportery istnieją na wielu światach, a handlować można wszystkim.

Dzień dobry, nazywam się Blurpghruoulp i będę waszym strażnikiem. Źródło:
https://pl.pinterest.com/pin/505318020690259799/

Przechowalnia – pomysł stary jak science and fiction. Jeśli teleportery działają w obydwie strony, to można zbudować taki, który działa w jedną. I stworzyć idealny system penitencjarny. Wysyłamy skazanych z biletem w jedną stronę na planetę, z której nie ma ucieczki. A to jak się tam urządzą już nas nie interesuje. Wszak zasłużyli na karę. A co jeśli nastąpi pomyłka?

Dzień dobry, ja z kolei jestem Waszym psychiatrą. Źródło:
https://pl.pinterest.com/pin/505318020690259799/

Ratownicy – globalizacja na naszej Ziemi niesie ze sobą wielkie ryzyko bardzo szybkiego rozprzestrzeniania się różnego rodzaju wirusów, co może skutkować światową pandemią. Niejedna książka i film opisywały to zagrożenie (świetnie pokazane jest to w 12 małpach). Mnogość światów do odwiedzenia, w których czyhają różne choróbska to zrąb kolejnego opowiadanka. Jak są choroby to na pewno powstanie też służba pomagająca mieszkańcom różnych światów w ich zwalczaniu (ech ten optymizm)… Mamy też wizję Ligi Planet, która zostaje odbudowana po setkach lat totalnego chaosu.

Z fanatyzmu albo dla nagrody – tytuł kojarzy mi się z tytułem westernu Za garść dolarów i nawet tematycznie pasuje, bo to historia zabójcy na zlecenie, który ścigany jest wiele lat przez Gończego – policyjnego robota nie znającego zmęczenia ani trosk dnia codziennego. Bardzo krótkie i w sumie niezbyt zapadające w pamięć.

Nie bójcie się tubylcy – wcale nie zamierzam Was okraść i wymordować. Źródło:
https://pl.pinterest.com/pin/507851295477692258/

Przykry obowiązek – skoro dzisiaj w dwudziestym pierwszym wieku korporacje są w stanie w imię zysku niszczyć nasz jedyny dom (nie będzie ucieczki przed skutkami ich działań) to wyobraźcie sobie co mogłyby robić gdyby miały do dyspozycji cały wszechświat. Podbój nowych światów, mamienie kolonistów obietnicami intratnych kontraktów to praktyka stara jak świat i nic dziwnego, że Harrison pomyślał o takich sposobach wykorzystania teleportów.

Opowieść o końcu – tu mnie autor zaskoczył muszę się Wam przyznać. Popłynął w sposób zupełnie do niego niepodobny, albo ja nie kojarzę tego rodzaju pisarstwa ze strony Harrisona. Wizja mocno oniryczna, zanurzona w odległej przyszłości „naszego” gatunku. Może trochę niezrozumiała, ale kto powiedział, że będziemy w stanie zrozumieć coś co wydarzy się za setki tysięcy lat?

I tak przedstawia się ta antologia wydana u nas przed DWUDZIESTU laty (nie przyzwyczaję się do tego chyba już nigdy, że lata dziewięćdziesiąte były tak dawno), a napisana przed czterdziestu. Bardzo dobrze się ją czytało. Pewna uniwersalność pomysłów Harrisona sprawiła, że nie zestarzały się one tak bardzo, a ich ślady można znaleźć w późniejszych dziełach (ja mam skojarzenia z Hyperionem Simmonsa. Polecam gorąco ludkom, którzy lubią trochę pogrzebać.

P. S. Padło pod jednym zdjęciem pytanie czy oglądaliście Muchę Cronenberga z Golblumem (1986)? Horror science and fiction, który niejednemu dzieciakowi zrył beret (mi też). Otóż się dowiedziałem, że film ten jest remakiem innego filmu z 1958 roku! Zaprawdę powiadam Wam wszytko już było…

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.