Dzień dobry! Jak tam smogi w Waszych miastach, miasteczkach, wsiach, przysiółkach? W momencie, gdy piszę te słowa w Krakowie trzyma nas za nos i gardło nie tylko mróz, ale także smooooooog straszliwy. Dlatego będzie powrót do książki, którą przeczytałem jesienią roku 2018.

To piękne zdjęcie pochodzi z tej strony: https://www.sven-fennema.de/?area=foto&photocat=lost%20places

Tak się zastanawiam czy ja kiedykolwiek oprócz Verne’a czytałem jakąś literaturę młodzieżową francuską? I czy Pana Juliusza wciąż można zaliczyć do literatury młodzieżowej? Czy to jednak już klasyk pokryty patyną czasu i powagi? To tylko moje luźne przemyślenia.

A to zdjęcie z tej strony: https://prophotos-ru.livejournal.com/1701082.html

Co dostajemy w historii Liama? Otóż dostajemy piętnastolatka, który by zregenerować siły po ciężkiej chorobie trafia do sanatorium. Bardzo specyficznego sanatorium, które zapełniają dziwni i charakterystyczni rekonwalescenci… Liam jest ciekawskim młodym człowiekiem i bardzo szybko zaczyna odkrywać tajemnice sanatorium. A niektóre te tajemnice mroczne są i przerażające. Na szczęście chłopak spotka sojuszników na swej drodze i wspólnie walczą ze złem. Galeria postaci jest dość rozbudowana, choć nie są zbyt pogłębione, ale każda z nich ma jakiś sekret z przeszłości. Liam będzie starał się im, w miarę swoich skromnych (później to się znacznie zmieni) możliwości pomóc. Dowie się też czym jest osławiona Mapa Wieczności.

To też jest z tej strony: https://prophotos-ru.livejournal.com/1701082.html

Fabuła nie jest zbyt skomplikowana, ale to ciekawa i wciągająca historia oblana obficie metafizycznym, nierealistycznym sosem. Dzieje się dużo, czyta się świetnie i jest w pewien sposób niezłą okazją do zapoznania się z francuską współczesnością i historią (dużo odniesień do francuskiej popkultury w książce – czasem przydałyby się więcej przypisów niż zamieszczono).

Bardzo przyjemna, w niektórych kwestiach dość odważna (kwestia śmierci i wiary w różnego rodzaju bogów), książka, którą czytało mi się wyśmienicie. Wydaje mi się, że dla dwunastolatków w sam raz, ale nie dam sobie głowy uciąć (nie jestem już dwunastolatkiem). Polecam.

Comments (3)

  1. Odpowiedz

    Wszystkiego dobrego w kolejnym roku! Co do wpisu, ja tam myślę, że Verne zawsze dobry dla młodzieży :). Przynajmniej tej czytającej książki ;). A co do właściwej bohaterki tego wpisu, to chyba jednak ten brak pogłębienia postaci to sygnał, że dam sobie mimo wszystko spokój. Chyba że jednak naprawdę naprawdę warto?

  2. Pingback: Évelyne Brisou-Pellen "Dwór. Clea i wrota do świata duchów." | Blog Charliego Bibliotekarza

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.