Connie Willis "Przewodnik stada"

Connie Willis „Przewodnik stada”

Welcome everybody! Dziś o książce, która w ręce me trafiła dzięki jakże szlachetnej akcji bookcrossingu, w której ma biblioteka aktywnie bierze udział. Książkę wziąłem z półki „Uwolnij książki” przeczytałem i puściłem w obieg dalej. Dlaczego akurat tę? Po pierwsze jako jedyna ze stojących książek była opatrzona symbolem „Nowa fantastyka”. Po drugie wyróżniała się na tle romansów, poradników i tym podobnych książek, które ludzie postanawiają uwalniać. Po trzecie w życiu o niej nie słyszałem. Naprawdę nigdy przenigdy nawet mi się nie obiła o uszy i wleciała oczodołami jakakolwiek wzmianka o tej książce.

Zacząłem czytać, czytałem, trochę się czasem pod nosem uśmiechnąłem i czytałem dalej i w końcu przeczytałem. I po skończonej lekturze zadałem sobie pytanie: WHAT THE FUCK?! Gdzie tu jest fantastyka, gdzie jakieś science i jakieś fiction połączone myślnikiem? Bo fiction i science to może jest, ale nie w tym wydaniu, którego się spodziewałem. „Przewodnik stada” może według mnie zostać uznany za książkę popularnonaukową i tyle. Jakim cudem trafiło to pod opiekę „Nowej fantastyki” to ja nie wiem, albo czegoś nie doczytałem.

Młoda pani doktor, która z uporem maniaka próbuje rozgryźć tajemnicę powstawania mód wszelakich, opisuje swoje przygody w instytucie badawczym. Teraz na tapecie ma modę na krótkie, paziowskie fryzury z lat dwudziestych. Stara się dowiedzieć kto pierwszy? I dlaczego? I po co? I skąd? I jakim cudem to chwyciło? W międzyczasie przypatruje się Ameryce lat dziewięćdziesiątych, zasypuje nas ciekawostkami z życia naukowców i ciekawostkami związanymi z różnymi modami i szaleństwami zbiorowymi jakim ludzkość poddaje się od czasu do czasu. W rozwiązaniu zagadki pomoże jej stado owiec, leniwa asystentka i mężczyzna pozbawiony poczucia gustu. I dużo miłych zdań pada o bibliotece, jako dobrym miejscu:)

„Przewodnik…” to dość zabawna książka będąca satyrą na biurokrację panującą i panoszącą się w instytutach naukowych, to próba wyjaśnienia jak bardzo przypadek pomaga w odkryciu naukowym. I jak śpiewał Kazik: „Czy jest to sprawa Szatana? Czy tylko przypadek, psze pana?” Czy tylko nam się wydaje, że to przypadek, a w istocie jest to wyższy poziom równowagi, a nie zbieg okoliczności (chciałem napisać przypadek, ale chyba za dużo razy użyłbym słowa przypadek w jednym, nieprzypadkowym zdaniu). Można dowiedzieć się z niej kilku ciekawostek dotyczących odkryć naukowych, kilku informacji o dziwacznych modach i tyle. Na szczęście czytało się szybko, choć odczuwam dziwną irytację po skończonej lekturze. Nie wiem skąd ona się bierze, ale coś mnie cały czas kłuje w czaszce (a nie jest to kac). Chyba chodzi o moje oczekiwania względem książki, która coś z fantastyką powinna mieć do czynienia. A nie miała.

Nie wiem czy polecać. Raczej nie. Chyba, że chcecie się dowiedzieć, tego  że Mendelejew uporządkował tablicę pierwiastków w drodze na zjazd serowarów! Ale teraz to już wiecie, bo Wam powiedziałem. I że perednica to przewodnik stada owiec lub innych parzystokopytnych:)

Comments (13)

  1. zacofany.w.lekturze

    Odpowiedz

    Jesteś jedną z niewielu znanych mi osób, poza mną samym, która nie pieje peanów pod adresem tego dzieła. Nuda, panie, aż się chce wyjśćz kina:P

  2. shingle

    Odpowiedz

    Dzięki za kolejną recenzję :) Mnie też ostatnio „kłuło w czaszce” i byłam mocno niezadowolona z książki. Jeśli trafisz na „maskę śmierci” to zdecydowanie nie polecam. Choć przyznaję, że sam pomysł był niezły, wykonanie mocno średnie, szkoda. Czasu też szkoda imo.

  3. Odpowiedz

    Dawno to czytałam i słabo pamiętam, zakwalifikowanie tegoż do s-f wynikać może z faktu, iż Willis generalnie jest przypisana do s-f?
    Nie wiem.

    Ale jeśli chodzi o Willis, to z tego, co czytałam, polecam trzy rzeczy: „Księgę Sądu OStatecznego”, „Nie licząc psa” (wspaniałe nawiązanie do trzech panów) oraz „Remake”, którego właściwie nie da się przeczytać, bo nie wydano tego książkowo w Polsce. Tylko w odcinkach w „Fantastyce” – przeczytałam, zachwyciłam się, napisałam recenzję, wrzuciłam na biblionetkę, po czym pozycję usunięto z katalogu z powodów wyżej wspomnianych.
    Ech.

    • Odpowiedz

      Ona chyba rzeczywiście jest całkiem popularna w Stanach. Dziś w jednym z artykułów na anglojęzycznym portalu natrafiłem na jej książkę i chyba to jest „Księga Sądu Ostatecznego”, która zebrała wysokie recenzje. Lubię klimaty post apokaliptyczne to może kiedyś jej spróbuję:)

  4. Edzik

    Odpowiedz

    Drogi panie bibliotekarzu!
    A ja wiem kto piał :P Ja np. pieję :D sięgnęłam po książke poniekąd przez Twój wpis (bardzo dobry blog, z przyjemnością zaglądam :) ), a poniekąd bo się nawinęła. I jestem zachwycona – bo identyfikuję się z Sandrą jako niedoszła/w trakcie pani antropolog kulturowa – i dlatego właśnie książka szalenie mi się podoba. Niewiele znam pozycji, żeby nie powiedzieć,że żadnej, które by poruszały niełatwe życie antropologa XD Anyhow, mimo to doskonale rozumiem dlaczego reszcie narodu książka wydaje się nudna – tak to już jest z tą 'dziedziną’ nauki, że jest ona cudowna chyba tylko dla pasjonatów ;)

  5. balbina

    Odpowiedz

    Charlie, najwyższy czas zapoznać się z całą twórczością Connie Willis, zasłużenie regularnie obdarowywanej nagrodami HUGO i NEBULA. Zacząłeś od książki „Przewodnik stada” – bardzo ją lubię – elementy fantastyczne jak najbardziej tam są, ale domyslam się, że nie tego oczekiwałeś. Jednak to, co przede wszystkim polecam, to „Księga Sądu Ostatecznego” i „Przejście”.

    • Odpowiedz

      Gdy pisałem te moje wypociny na temat „Przewodnika…” zupełnie zapomniałem, że „Księgę…” czytałem dawno temu.

      „Przejścia” natomiast chyba zupełnie nie kojarzę.

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.