Czyżby udało się Charliemu osiągnąć coś co od dawna było dla niego nieosiągalne? Czyżbym znów był w stanie dodać dwa wpisy w tygodniu? Trzymajcie kciuki, żeby tak było, bo dzięki temu być może się odrobię z tymi książkami zalegającymi na mej półce do opisania. Na której wyleguje się Olo. :)
„Kroki w nieznane” to antologia z przeszłością i swego czasu wręcz kształtująca obraz science and fiction w naszym kraju w latach PRL-u. I chociaż od 1970 ukazało się zaledwie 6 tomów to i tak odcisnęły swoje piętno na rynku wydawniczym w Polsce. Nic więc dziwnego, że po 35 latach od ukazania się pierwszego tomu zaangażowani wówczas ludzie postanowili wznowić almanach. I tak zrobiono w 2005 roku. Ja dzisiaj Wam opiszę rok 2006, bo z 2005 roku nie mam. I tradycyjnie napiszę Wam choć trochę o każdym opowiadaniu.
Jeffrey Ford „Imperium lodów” – Ciekawe opowiadanie o tym co jest prawdą, a co iluzją. Może trochę mało dynamiczne, ale wizja kawy jako napoju umożliwiającego wgląd i dostęp do innego wymiaru bardzo ciekawa. Barwnie opisana także synestezja, jako zdolność absolutnie niezbędna do wejrzenia w inne światy. I świetne opisy łączenia barw, dźwięków, smaków, zapachu.
Graham Hoyce „Częściowe zaćmienie” – To opowiadanie jest jeszcze lepsze od poprzedniego, ale jednocześnie bardziej przerażające. Z perspektywą dość smętną dla ludzkości i jej możliwości rozwoju. Bardzo smutna wizja z pewną odrobiną nadziei. Ale jak dla mnie to łyżka dziegciu w beczce miodu.
Tony Ballcantyne „Wody Meriba” – Mocno odjechane, nawet aż za bardzo i to mi się nie podoba, bo zbyt mało informacji o świecie przedstawionym, a za dużo dziwacznych wizji. Momentami mocno zabawna zwłaszcza gdy dochodzimy do opisów przemian głównego bohatera w obcego, które są po prostu nieziemskie (haha).
Greg Egan „Powody do zadowolenia” – Interesujący temat, który być może rozwinie się w prawdziwą naukę. Co jeśli będziemy mogli sterować swoimi uczuciami jak jakimś muzycznym mikserem? Dzięki terapii polegającej na wszczepieniu „protezy” do mózgu zbudowanej ze sztucznej inteligencji, a zawierającej ścieżki neuronowe 4 tysięcy ludzi pewien chory, który stracił zdolność odczuwania szczęścia może w taki sposób własnie sterować swoimi emocjami. Co z tego wyniknie? Czy będzie szczęśliwy? Czy ogarnie rzeczywistość?
Edward Bryant ”Kamień” – Dziwne, ale mocne. Jak można przekuć telepatię w rozrywkę i cały biznes stworzony do tego by dzielić się swoimi emocjami i uczuciami. O piosenkarce, która spala się dla publiczności.
Oleg Diwow „Koty Pawłowa” – Jak na razie numer jeden. Bez zbędnych kombinacji, prosta opowieść, momentami zabawna, a momentami okrutna. Przez to, że to rosyjski tekst wydawał się też bardziej swojski. Historia genetycznie modyfikowanych kotów w państwie rosyjskim z całym bagażem różnego rodzaju smaczków jak najbardziej na plus.
John Crowley „Antyczności” – Krótkie acz niezłe. Zabawne, na wskroś brytyjskie. Co Brytole zrobią z trzema tysiącami kocich mumii zajumanych z Egiptu i co z tego może wyniknąć dla rolniczych okolic Anglii.
Kelly Link „Lekcje latania” – Pomysł wcale nie nowy, ale przeniesienie greckich i nie tylko bogów i bogiń do współczesnej Szkocji zaowocowało całkiem zabawnym i wciągającym opowiadankiem.
Jeff VanderMeer „Przemiana Martina Lake’a” – Długie opowiadanie. Prawie cienka książka. Mocno pojechane, ale z wciągającą wizją świata. O pewnym mieście Ambergris. (Tak na marginesie – wiecie co jeszcze oprócz nazwy oznacza Ambergris? – jeśli nie kliknijcie w linka). Mocna szalona wizja, ale jak dla mnie zbyt zagmatwana i te przeżycia Martina malarza niezbyt mnie urzekły. Za to sytuacja geopolityczna miasta była po prostu oszałamiająco opisana.
Marina i Siergiej Diaczenko „I odjechał rycerz mój…” – Na samym początku znów mocno nieznane i pogmatwane, ale w ogólnym rozrachunku wciągające i szalony świat, który miesza ludzi, cyborgi, klony, roboty, kosmate gwiazdy i nekromantów :D
Jack Womack „Audytorium” – Osobliwe , dobrze napisane, ale nie przemawiają do mnie takie poetyckie zabiegi. Te mocno emeferyczne kroki w nieznane są mi trochę nie po drodze. Za mało konkretu, a za dużo słodkiego nabzdyczenia i zachwytu nad onirycznością i symbolizmem.
Dawid Marusek „Album ślubny” – zdecydowanie jedno z lepszych opowiadań w tym zbiorze. Może dlatego mi się podoba, bo dotyczy pomysłu tworzenia wirtualnych kopii ludzi, idealnych odwzorowań nie tylko ciała, ale stanu emocjonalnego i uczuć w danym momencie. Super podróż poprzez stulecia rozwoju ludzkiej cywilizacji. Dla mnie autor bardzo ciekawie przemyca historię ludzkości – SI, rewolucja sztucznych tworów, podbój Układu Słonecznego, statki kolonizacyjne i modyfikacje genetyczne. Naprawdę świetny koktajl pomysłów co do kierunków rozwoju ludzkości.
Thoms M. Dish „Zrozumieć człowieka” – Ot, taka obyczajówka, w której elementem fantastycznym jest kasowanie wspomnień i osobowości „na życzenie” bądź z wyroku sądu. Dość spokojne i dobrze napisane. Ale takie smutne w swojej wymowie.
Lucy Sussex „Absolutna nieokreśloność” – Co jest wirtualne? Co jest prawdziwe? Jakie podróże w czasie będzie uskuteczniać ludzkość? Czy będziemy zmieniać przeszłość? I czy Niemcy mając Heisenberga zbudowaliby bombę atomową?
Ted Chiang „Co z nami będzie” – Krótki trzystronicowy apel z przyszłości, żebyśmy udawali, że jednak mamy tę wolną wolę, bo inaczej nie ma dla nas ratunku jako cywilizacji i jako gatunku.
Moi drodzy opowiadania w zbiorze mają różne lata opublikowania po raz pierwszy. Najstarsze jest z 1977 a najnowsze z 2005. Nie sprawdzałem wcześniej przed czytaniem dat publikacji, ale przy tych starszych wydawało mi się, że potrafię wyczuć, że nie były nawet zbliżone do daty wydania polskiej antologii.
Ogólnie zbiór jak najbardziej na plus, ale niektóre opowiadania przegadane i przeciągnięte. Fajnie byłoby niektóre pomysły zobaczyć poszerzone i pogłębione w powieści.
Zorro
charliethelibrarian
Pingback: Greg Egan „Diaspora” – Blog Charliego Bibliotekarza