Okładka książki. Wydanie z roku 1966.

Ahoj, żeglarze wszechoceanu internetowego! Czy wichry wiejące wśród światłowodów nie zmąciły Wam waszych przeglądarkowych szlaków? Jeśli nie i czasem tutaj zaglądacie to podzielę się z Wami krótką refleksją o bardzo ciekawej książce.

Takie ładne zdjęcia Gruzji można znaleźć na Pixabay :) https://pixabay.com/photo-1788319/

A o tej książce dowiedziałem się, gdy przeczytałem wywiad z Andrzejem Pilipiukiem na portalu booklips.pl. Możemy w wywiadzie tym przeczytać o literackich inspiracjach i książkach młodości pana Andrzeja. I tam właśnie została wymieniona książka będąca tytułem posta. Przyznam się, że w życiu o niej nie słyszałem, ale wiedziony ciekawością wypożyczyłem ją u siebie. Egzemplarz dość leciwy, bo z 1966 roku. Ale z całkiem fajną okładką.

Nie miałem pojęcia o czym będzie ta książka, nie miałem pojęcia kim jest jej autor, a jedyną wskazówkę dał mi Pan Andrzej wymieniając Gagatka jako jedną z bardzo ważnych dla niego książek z okresu dorastania A więc byłem czysty i nieskażony żadnymi uprzedzeniami ani oczekiwaniami. I zobaczyłem, że podejście takie dobre jest i podejście takie chciałbym mieć zawsze, ale niemożliwe w większości przypadków ono będzie, bo człek swoje już przeżył.

Bardzo, bardzo ładne zdjęcia. https://pixabay.com/photo-1785465/

Wracając do książki – to historia chłopca dorastającego na gruzińskiej wsi, którego wychowuje babcia i dwóch nieźle zakręconych wujków. Przez całą książkę doświadczamy szalonych przygód, mocno niebezpiecznych dowcipów i gagów, które w dzisiejszym świecie zyskałyby pewnie miano pranków i idealnie nadawałyby się na kanał na Youtube (sam żałuję, że tak spłyciłem te żarty wujaszków i głównego bohatera Zurabę, ale to znak czasów).

Słuchajcie tę książkę czytałem z czystą przyjemnością. Łobuzerskie wygłupy Zuraba, jego wujków to po prostu cyrk na kółkach. I chociaż z pedagogicznego punktu widzenia (jestem wszak nauczycielem bibliotekarzem) Zuraba raczej nie jest wzorem godnym do naśladowania (pije z wujkami równo – czy to wino, czy to czaczę, czasem też ordynarnie wódkę – tak się żyje na tej gruzińskiej wsi) to jest jednak chłopakiem bystrym, szczerym i dobrym taką prostą dobrocią, bo jeśli spojrzeć pod względem norm społecznych to Zuraba chłopcem bywał niegrzecznym i swej babci przysparzał mnóstwa kłopotów, ale kochała go ona całym sercem, nawet wtedy, gdy gałganem przez plecy go tłukła.

Chyba sobie Gruzję odwiedzę… https://pixabay.com/photo-2343075/

To prosta, zabawna i przede wszystkim mądra książka. Wydaje mi się, że została napisana przez dobrego obserwatora ludzi i czasów. I chociaż na pozór mamy przedstawioną idylliczną wioskę w Gruzji to czytając z dzisiejszej perspektywy
(a i pewnie z perspektywy lat minionych) można dostrzec uchybienia i błędy systemu,
w którym Zuraba dorastał. A i można się dopatrzeć nawet krytyki owej najlepszego ustroju w historii ludzkości (scena walnego zebrania mieszkańców wsi i wybierania nowego prezesa kołchozu jest przecudowna).

Jest też oczywiście trochę zawoalowanej propagandy (wszak akcja książki toczy się również podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej), ale naprawdę to drobnostka.

I chociaż Zuraba wśród nauczycieli nie ma dobrej opinii (przytoczę Wam fragment
z zebrania Rady Pedagogicznej, na której nauczyciele wypowiadają się co myślą
o Zurabie) to ciężko nie zauważyć, że jest ogarniętym chłopakiem. Zaczyna nawet wiersze pisać i udaje mu się dostać na studia do Tbilisi. Ostatnie strony książki to wzruszająca i chwytająca za gardło scena, w której babcia żegna się ze światem.

Naprawdę coraz bardziej chce mi się do tej Gruzji jechać :) https://pixabay.com/photo-1788321/

Gdyby nie wywiad z Pilipiukiem w życiu nie usłyszałbym o tej książce. Jestem bardzo zadowolony, że ją przeczytałem. To była taka miła odskocznia od codzienności. Polecam gorąco. Jest w tej książce i radość i smutek i żal i szczerość. I dużo, dużo humoru.

A tutaj macie wspomniany protokół z Rady Pedagogicznej:

[…] Jak sprawuję się w szkole? Istnieje oficjalny dokument dotyczący tej sprawy. Wygląda on mniej więcej tak:

Protokół rady pedagogicznej takiej to a takiej szkoły średniej z dnia 18 marca 1940 roku.
Wszyscy wykładowcy byli obecni. Wysłuchano uwag wychowawcy klasy szóstej o sprawowaniu się ucznia tej klasy Zuraba Waszałomidze. Potem wypowiadali się:
Nauczyciel fizyki: — Nie istnieje w przyrodzie energia, która mogłaby podziałać na Waszałomidze. Ten chłopak to pogrążone w cieczy ciało, na które nie działa żadna siła.
Nauczyciel matematyki: — Waszałomidze to dla mnie równanie o stu niewiadomych. Nie podejmuję się go rozwiązać.
Nauczyciel chemii: — Żadnej reakcji! Siedzi i tylko nerwy szarpie. Z niego to taki dziwny papierek lakmusowy, który nigdy nie czerwienieje.
Nauczyciel języka rosyjskiego: — Moim zdaniem to po prostu idiota.
Nauczyciel geografii: — Wiadomości Waszałomidze nie mają żadnych uchwytnych kształtów. Chłopiec jest albo niedorozwinięty albo niedożywiony.
Nauczyciel historii: — Jest raczej przedstawicielem epoki kamienia łupanego niż cywilizacji XX wieku. Zupełną niemożliwością jest uchwycić choćby jeden taki moment, w którym Waszałomidze uważa na lekcji. Żadnych postępów w nauce. Waszałomidze to po prostu najciemniejsza figura w dziejach klasy.
Woźny: — Uwzięliście się na biedne dziecko. Jeżeli jest taki, jak mówicie, to dlaczego przepuszczacie go z klasy do klasy!
Zastępca dyrektora do spraw pedagogicznych: — Nikt się ciebie nie pyta. Twój obowiązek to przychodzić na czas, dzwonić i tyle!
Nauczyciel gruzińskiego (mój bliski krewny): — Nie rozumiem was! Można pomyśleć, że Waszałomidze posiada same tylko wady! Kto według panów jest w klasie lepszy od niego? Może pierworodny dyrektora? Same piątki, a drugiego takiego idioty jeszcze w życiu nie spotkałem! Na lekcjach siedzi jak puszczyk w dziupli!
Nauczyciel gimnastyki: — To dlaczego ty stawiasz mu piątki?
Nauczyciel gruzińskiego: — Spróbowałbym nie postawić!
Zastępca dyrektora do spraw pedagogicznych: — A co ty nam powiesz, Waszałomidze? Waszałomidze: Że nauczyciel gruzińskiego ma zupełną rację.
Zastępca dyrektora do spraw pedagogicznych: — Bałwanie! Nie o to pytam! Co masz do powiedzenia w swojej obronie?
Waszałomidze: — Proszę mi jeszcze tym razem wybaczyć, a na przyszłość będę już grzeczniejszy.

Nasłuchawszy się takich uwag o własnej osobie zacząłem już powątpiewać o swoim zdrowiu i równowadze psychicznej, lecz szczęśliwy przypadek rozproszył moje podejrzenia. […]

Comments (2)

  1. Odpowiedz

    Rzeczywiście piękna ta Gruzja. Kuszące, kuszące, jak będzie za co i z kim, to też się wybiorę :).
    Co do czytania bez żadnych uprzedzeń, nadziei i informacji, to zgadzam się w całej rozciągłości, że takie, w 90% wypadków, jest najlepsze :). Na szczęście niemal zawsze tak czytam, jako że mam długaśną listę książek, na której jestem het daleko w lesie, więc gdy dochodzę do jakiegoś tytułu, to zazwyczaj już nie pamiętam kto i dlaczego mi to polecił. Metoda ta jedynie nie sprawdza się w przypadku klasyków. Przeczytałam parę scifi i zupełnie nie rozumiałam, skąd na mojej liście cudzych książkowych zachwytów takie w sumie przeciętne książki z wyświechtanymi motywami… po czym się okazało, że te wyświechtane motywy właśnie te książki zapoczątkowały i wtedy to było coś i przełom ;)

    • Odpowiedz

      Czasem właśnie dobrze znać jednak tło i przeszłość książki, żeby uniknąć takich zaskoczeń. Ja sam kilkukrotnie tak się sparzyłem, bo myślałem, że czytam coś wtórnego, a tu się okazało, że to było właśnie pionierskie dzieło :)

Skomentuj DobraFanfikcja Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.