Kogo witam, kogo goszczę w moich skromnych internetowych progach? Pamiętacie wspominałem ostatnio, że często nie wiem skąd się u mnie biorą książki na półkach? To tym razem doskonale wiem skąd dorwałem książkę Życkiego. Otóż znalazłem ją na półeczce bookcrossingowej w jednym z hosteli w Łodzi, gdy byłem na szkoleniu w miejskiej bibliotece (to było tak dawno, że nawet najstarsi górale nie pamiętają). Moją uwagę przykuła niesamowita, cudowna i wspaniała okładka. Taka bardzo ejtisowa (80’s).
Okazało się, że trafiłem na interesującą perełkę z bardzo ciekawej serii wydawniczej lat osiemdziesiątych „Dawne fantazje naukowe”. A książka Życkiego dawną fantazją jest, gdyż została wydana po raz pierwszy w 1938. Przedwojenna fantastyka polska, która skutecznie została wymazana po wojnie ze świadomości czytelniczej była przypominana nie tylko wtedy, ale też na przykład w książce „Śniąc o potędze”, i okazuje się, że było tego całkiem sporo. Sam natykam się przeglądając starą prasę na recenzje takich książek. Sam niektóre czytałem.
Jak zestarzała się książka Życkiego? Jak wizja pierwszej polskiej ekspedycji w kosmos, na wspaniałym statku o jakże znamiennej nazwie „Gwiazda Polski” odpowiadała bibliotekarzowi z lat dwudziestych XXI wieku? Czy Polska będąca mocarstwem wieku XXI poradzi sobie z najazdem Obcych na naszą planetę? A co z mieszkańcami Księżyca? Czy dołączą do walki o Ziemię?
Muszę przyznać, że urocza to ramotka. W stylu naprawdę popkultury międzywojnia. Mamy walkę mocarstw, promienie dezintegrujące, nieskończoną energię, genialnego naukowca, światową wojnę z Obcymi. Jak czytałem książkę to miałem przed oczyma amerykańskie filmy science and fiction z lat pięćdziesiątych. To naprawdę pulp science fiction. Miszmasz wielu motywów; atak Obcych, którzy są starożytni i jeszcze Majowie mieli z nimi do czynienia, rabowanie starożytnych grobowców (Indiana Jones się kłania), Księżyc zamieszkany przez starożytną rasę, kolonializm pełną gębą, wszechświatowy rząd naukowców i tak dalej i tak dalej.
Czytało mi się bardzo dobrze, ale jednak czuć zmianę obyczajową (na szczęście) i książka tchnęła momentami dziwnymi fragmentami wywołującymi taki zgrzyt poznawczy.
Ale na przykład w kwestii opisu podróży w próżni Życki bardzo zgrabnie wysnuł jak powinni się zachowywać pasażerowie statku kosmicznego w stanie nieważkości, konieczność spania przypiętym do ściany, unoszenie się przedmiotów bez ładu i składu jeśli wcześniej nie zostaną przymocowane. I oczywiście gotowania w specjalny sposób, (co miało tragiczne skutki dla pewnego pieska). Nie powiem te fragmenty czytałem bardzo zainteresowany.
Czy polecam? Tak polecam, ale wyłącznie dla masochistów i ludzi chcących poznać trochę korzenie polskiej fantastyki i pragnących wiedzieć, iż Polacy nie Amerykanie i swoją pulpową literaturę mieli.
Piotr (zacofany.w.lekturze)
Zorro
charliethelibrarian
Zorro
charliethelibrarian