Chciałbym Was przywitać bardzo serdecznie na moim kawałku Internetu, póki jeszcze istnieje i mogę teoretycznie pisać co mi przyjdzie do głowy. Bo kto wie w jakiej dystopijnej przyszłości przyjdzie nam żyć za lat kilka. Ponuro trochę zacząłem, ale trzeba być przygotowanym na najgorsze tak jak w książce pana Kosika.
A co jest takiego najgorszego w książce pana Rafała? Ano wizja sytego społeczeństwa otumanionego nowinkami technicznymi, nie pragnącego zmian i zadowolonego z sytuacji, w której w wyniku dziwnego i niewytłumaczalnego zdarzenia zwanego „Przemianą” cała ludzkość zamieszkała w bąblach czasoprzestrzennych „stacjach” (chyba dobrze to zrozumiałem) nanizanych jak kulki różańca na nitkę. Każda taka „stacja” to ziemskie miasta. A akcja książki toczy się nie gdzie indziej, a właśnie w Warszawie.
Książka zaczyna się bardzo dobrze, do połowy czytało mi się świetnie, bo i ciekawe pomysły związane ze sztuczną inteligencją, rozwojem wirtualnej rzeczywistości. Opisem społeczeństwa, które żyje w stagnacji i nie chce dostrzegać nadchodzącej katastrofy podobały mi się bardzo. A także g.A.I.a czyli sztuczna inteligencja zarządzająca wszystkim tworzyło klimat mocno dystopijny, a nawet antyutopijny.
Obywatele Warszawy podobnie jak na przykład mieszkańcy „Paradyzji” mają przypisane punkty, według których system ocenia przydatność obywatela dla społeczeństwa. Zresztą nawiązań do Zajdla (i nie tylko) jest tu co nie miara.
Tylko im dalej w las, tym więcej grzybków w barszcz czy jakoś tak i wątków, które w sumie nie wiem czemu miały służyć zrobiło się za dużo, a nie przysłużyły się one zbytnio do poznania świata „Różańca”. Dużo nielogiczności, ale ja to jestem w stanie wybaczyć, gdyby jakoś to się kleiło. Tu mamy super sztuczną inteligencję, która posługuje się służbami zwanymi Nadzór, Prowokacja, Eliminacja (działającymi jak za czasów PRL-u – co w sumie nie ma sensu za bardzo), aby utrzymać porządek. Jak zwykle istnieją ludzie, którzy są w stanie obejść system, ale na jakich zasadach?
I na koniec z książki, która mogłaby być błyskotliwą, przerażającą i jak najbardziej aktualną krytyką naszego społeczeństwa zrobiła się rozwlekła, przegadana i przekombinowana powieść science and fiction, w której owszem są świetne motywy, ale giną one w gąszczu wątków pobocznych. Niemniej polecam – pan Rafał ma trzeźwe i mocno pragmatyczne spojrzenie na kondycję współczesności i naszej cywilizacji.
Zorro