Witajcie najcudowniejsi moi czytelnicy! Czy zdajecie sobie sprawę ile czasu upłynęło od momentu, gdy ostatni raz Was nawiedziłem pisząc o książkach? Pewnie nie, ja też nie, ale nawet nie będę sprawdzał. Kliknijcie sobie w link o Wiośnie Helikonii i będziecie mieć odpowiedź.
A skoro była wiosna to czas na lato! Jakże okrutne, gorące i palące są dwa słońca. Jak bardzo humanoidalna cywilizacja rozwinęła się od czasów plemiennych skupisk. Jak bardzo anticipaci/fagory (ichnie minotaury) podupadły i musiały schronić się w największych górach, by przetrwać lato gorące jak rozgrzana patelnia.
Druga część trylogii Aldissa to dalsza wędrówka przez czas i przestrzeń. To opowieść, w której rozwój cywilizacji ludzi trwa setki lat. Mamy coś na kształt starożytnego Egiptu, średniowiecza, a także renesansu i nawet oświecenia. Mamy stację kosmiczną Avernus, której mieszkańcy coraz bardziej radykalizują się i coraz mniej przejmują się misją obserwowania planety i wysyłania na Ziemię (która zmieniła się bardzo) transmisji.
Przez książkę przewijają się różni bohaterowie, mieszają się ideologie, systemy polityczne. Trwa walka o władzę i przetrwanie. Nauka i technika walczą z ciemnogrodem, a jednocześnie wciąż można rozmawiać z przodkami, którzy gdzieś tam istnieją w zaświatach. Religia, polityka, bogactwo i władza i kilku bohaterów (pojawia się nawet człek ze stacji kosmicznej – niestety jego wątek krótki jest, a los żałosny).
Nie znalazłem szczególnej satysfakcji w zgłębianiu świata Helikonii – być może kolejne opisy rozwoju cywilizacji nie bawią mnie już tak dawniej. Wciąż jestem pod wrażeniem rozmachu i skomplikowania świata przedstawionego (ekosystem), ale powiem Wam szczerze, że lektura nie należała do najłatwiejszych i wielokrotnie zżymałem się na dłużyzny. Aldiss znów popłynął, a z tych dobrych rzeczy to bardzo podobał mi się wątek fagorów i tego jak ludzie ich traktują w momencie, gdy przestali być zagrożeniem – pogromy, prześladowania w jednych krajach, a w innych niemalże status obywateli i ludzi. Ciekawa analogia do ziemskich losów różnych grup społecznych czy też nacji.
Czy Lato Helikonii spełniło moje oczekiwania? Raczej nie. Po Wiośnie… nie miałem jakichś szczególnych oczekiwań i raczej nie spodziewałem się czegoś odmiennego dlatego pod tym względem nie czułem się zaskoczony. Żałuję, że Aldiss nie pociągnął bardziej wątku ziemskiego i stacji kosmicznej, ale to moje osobiste upodobania. Ogólnie elementy science and fiction znów były szczątkowe i szczerze Wam powiem rozbudowany świat taki w stylu fantasy nie za bardzo mnie wkręcił…
Zorro
charliethelibrarian