
Lajfstajl – książka z Niemiec, kubek z Chin, herbata z RPA podkładka z Łotwy, breloczek z Gdyni.
Dzień dobry moi Drodzy Czytelnicy! Jak tam mijają Wam wakacje? Lato roku 2018? Mam nadzieję, że jak najlepiej. Ja chciałem Wam napisać o książce, którą przeczytałem już daaawno temu, ale dopiero teraz znajduję chwilkę, aby Wam o trochę opowiedzieć.

Nurek w książce miał już trochę zaawansowany kombinezon, ale to było coś podobnego. Źródło: https://mashable.com/2015/08/11/diving-suits/?europe=true#2sKfa8lVTPqr
Będzie to książka po którą sięgnąłem z przyczyn można powiedzieć zawodowych, albowiem pan Siegfried Lenz urodził się w Ełku i tam dorastał, a jest niemieckim pisarzem, który dużo pisał o czasach swojej młodości. A za niedługo odbędzie się gra miejska w Ełku, do której dołożę swoje trzy grosze. I dlatego chciałbym czegoś się o Ełku dowiedzieć.

Ten nurek wygląda po prostu nieziemsko. Źródło: https://mashable.com/2015/08/11/diving-suits/?europe=true#2sKfa8lVTPqr
Od razu Wam powiem, że proza Lenza jest tak inna od większości tego co czytam, że jestem w szoku iż to mi się tak podobało. Jest to literatura, w której liczy się rytm, w której każde słowo ma swoje miejsce i każdy opis miasta, człowieka, czynu, emocji ma swoją wagę i ciężar. Czytałem tę książkę z czystą przyjemnością obcowania z tekstem dojrzałym, spokojnym.

A tu nurkowie z własnymi „kombinezonami do nurkowania” zrobionymi ze złomu. Źródło takie samo jak wcześniej.
Historia starzejącego się nurka, który musi fałszować dokumenty, by jeszcze mieć pracę. W międzyczasie jego córka przeżywa miłosne rozterki związane z młodym gniewnym chłopcem, którego nurek chciał wykształcić na swojego następcę. Młody okazał się niedojrzałym cwaniaczkiem, który zrobił dziecko i uciekł od odpowiedzialności. W ostatecznym rozrachunku jednak los dla młodego nie okazał się dla niego łaskawy. Ta historia, to opowieść skończona, smutna i dojrzała. To z jednej strony dramat obyczajowy, ale też gorzka pigułka dotycząca starzenia się i poczucia utraty sensu życia związanego z pracą.

I nowoczesny dizajn takiego kombinezonu do nurkowania. Ultra nowy. :) Źródło tak jak wcześniej.
Powojenny, chyba Hamburg, w którym nurkowie mają mnóstwo roboty wszak wojna całkiem niedawno się skończyła, a na ulicach pojawia się tak zwana kontrkultura, którą Lenz opisuje z dużą rezerwą i dystansem, a wręcz z pogardą (takie miałem wrażenie) też jest bardzo ciekawie opisany. Z dużym zaangażowaniem, ale takim spokojnym, bez egzaltacji.
Nie będę za bardzo się rozpisywał o tej książce, pójdę śladem Lenza (dobry żart) i jeszcze tylko raz Wam podkreślę, że czytanie tej książki to była czysta przyjemność obcowania z prawdziwymi ludźmi, dobrą prozą i piękną literaturą. Polecam.
Pingback: Siegfried Lenz "Lekcja niemieckiego" | Blog Charliego Bibliotekarza