Właśnie wróciłem z nocnej przejażdżki rowerem. Spadł świeży śnieg, krakowskie ulice wyglądały naprawdę zajebiście. Planty takie cichutkie i spokojne, bielutkie. Fajnie się pomyka w taką pogodę rowerkiem ale mimo wszystko chcę już wiosny. Szkoda tylko, że nie zabrałem ze sobą cyfrówki bo można było zrobić parę niezłych fotek.
Ze słuchawek leci najnowsza płyta Lao Che (swoją drogą po prostu muzyka nie do opisania). Muszę tak częściej robić no bo bez jaj – człowiek cały dzień w pracy przed kompem, wraca do dom i co robi – jeb odpala laptoka. No nie mówię, że tak cały czas ale stanowczo za często tak się dzieje. No i teraz trzeba iść lulu, no może jeszcze jakiegoś browarka na dobry sen :)