No i bach! No i trach! Trzeci wpis z rzędu! To się nie może dziać! Charlie Bibliotekarz odzyskał sprawność w palcach i znów może śmigać po klawiaturze i przepisywać to co mu się w głowie kotłuje, chwalić się całemu światu co to ma do powiedzenia? Wygląda na to, że tak!
[EDIT] Jak widać chciałem się w okresie świąteczno-noworocznym zrehabilitować i wrzucić ten trzeci wpis, ale wyszło jak zwykle…
Ostatni tom trylogii. Spięcie klamrą dwóch poprzednich książek i dodanie nowych wątków, które są równie ciekawe. Tym razem podobał mi się zabieg fabularny związany z przybliżeniem postaci jednego z głównych antagonistów. Pokazanie jakim jest człowiekiem i co doprowadziło go do zejścia na ścieżkę zła.
Podoba mi się u Szamałka sposób opisywania swoich bohaterów – nie tylko głównych, ale tych z dalszego tła. W każdym tomie dochodziły nowe postacie, które były z jakiegoś powodu ważne dla fabuł i każda z nich wydawała mi się realną osobą, którą mógłbym spotkać na ulicy i wejść w jakąkolwiek interakcję.
Sama intryga bardzo ciekawa i prowadząca oczywiście do smutnych wniosków, że garstka miliarderów może przejąć nielegalnie znaczące bogactwa i jeszcze bardziej się wzbogacić, garstka ludzi może ich powstrzymać, a jeszcze inna garstka w ogóle wie o co chodzi. Pozostali są ślepi i głusi.
Minusem może być zbyt uproszczona, ale też w pewien sposób podrasowana wizja działania sztucznej inteligencji, jej algorytmów i możliwości. Szamałek trochę podkręcił tematykę, aby jeszcze bardziej wbić w fotel czytelnika. I go przestraszyć potencjalną, niezbyt różową przyszłością.
Ogólnie jak najbardziej na plus – chociaż trochę akcja zwolniła, a rozwiązanie i zakończenie takie zwyczajne. Co oznacza, że autor nie postawił na fajerwerki tylko chciał trzymać się realiów naszego świata. Gdzie miliarderzy robią co chcą i uchodzi im to płazem, a cenę za ich przestępstwa płacą kozły ofiarne. Mieliśmy tutaj do czynienia z taką trochę political fiction oraz science and fiction :) Polecam gorąco.