Hejże ho! Kto śmiało skończył trzeci tom trylogii „Wspomnienie o przeszłości Ziemi” ten rączka w górę! Jest na sali ktoś na tyle odważny, że to zrobił? Bo ja to zrobiłem. Co prawda dawno temu, ale zrobiłem!
Czy jest się czym chwalić? Może nie chwalić, ale w sumie zadowolony jestem, że dzieło chińskiego pisarza dociągnąłem do końca i poznałem jego wizję przyszłości, która oględnie mówiąc jest poplątana, pomieszana, przerażająca i naprawdę dziwna.
Może Was zaskoczę, a może nie, ale ostatnia część trylogii jest jeszcze grubaśniejsza niż poprzedniczki. I szczerze Wam powiem nie wyszło to lekturze na dobre. Autor wcisnął tyle rzeczy do tej książki, że czytanie trwało i trwało, a końca tej śmierci nie widać.
Jako, że szczerość przedkładam nad pudrowanie to Wam powiem, że się zmęczyłem podczas czytania. Dosłownie się zmęczyłem, kilka razy się mocno poirytowałem (pieprzona hibernacja) i przede wszystkim zasmuciłem, bo książka nie kończy się dobrze… Ciemny Las Wszechświata dopada ludzkość i nie jest różowo.
Znów było sporo fizyki, astronomii i różnych wizji naukowych często bardzo odjechanych. Z wielu nic nie zrozumiałem poza tym, że jestem jednak mocno do tyłu jeśli chodzi o współczesne koncepcje fizyki, astronomii, i tak dalej.
Znów narracja siada i zwyczajnie w wielu momentach jest baaardzo nudno. Na szczęście fragmenty o podbojach Kosmosu ratują trochę sytuację i bardzo ciekawy choć tylko przez krótką chwilkę podany obraz cywilizacji, która uśmierca inne cywilizacje sprawił, że żywiej mi serduszko zabiło.
Ci, którzy przeczytali trzeci tom mogą się czuć dumni z powodu swego uporu i wytrwałości. Dla tych, którzy nie są zachwyceni pierwszym mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że można darować sobie przygody ludzkości w ciemnym lesie wszechświata. Ot za dużo grzybków w barszcz autor wrzucił i mam wrażenie, że przez to wszystko się rozmyło…
Zorro
charliethelibrarian
zorro
Bazyl