Ahoj! Kosmici i kosmitki! Jak tam Wasza podróż przez Wszechświat i jego tajemnice? Mam nadzieję, że wszystko gra! Ja wiem, że nudny się robię w tych moich powitaniach, ale ja naprawdę chciałbym żeby Wszystkim czytającym tego blogaska grało tak jak sobie tego życzą i tego pragną. Nic innego nie uszczęśliwiłoby mnie bardziej!
Drugi tom książki chińskiego pisarza. O pierwszym pisałem TUTAJ. Od razu zacznę, że jest znacznie grubszy niż poprzedni, ale czy lepszej jakości? Ciężko mi to określić. I nie będę Was czarował – już praktycznie nic nie pamiętam z tej książki, którą przeczytałem kilka miesięcy temu.
Dlatego dostaniecie zlepki, urywki wrażeń i emocji. O ile jakieś emocje były. Ludzkość wciąż żyje w cieniu ataku Kosmitów – cała cywilizacja przygotowuje się na nieuchronną konfrontację. A główni bohaterowie poprzedniego tomu dzięki cudownej technice hibernacji (ot taka deux ex machina autora) mogą być świadkami zmian w społeczeństwie. Podobał mi się fragment o rozwoju ludzkości – skolonizowaliśmy Układ Słoneczny, mamy cudną flotyllę gwiezdną, ale i tak czekamy i drżymy przed atakiem Trisolarnych.
ONZ próbuje jakoś z tym walczyć – organizuje program Wpatrujących się w ścianę – zbawców ludzkości, którzy mają stworzyć plan pokonania kosmitów. Dodam, że kiepsko im to wychodzi, a i tak znów użyta zostanie hibernacja.
Ciężko mi się czytało tę książkę, coś się stało z narracją i pamiętam, że brnąłem w głąb tego ciemnego lasu. Autor za dużo kombinował i te jego pomysły wydawały się na wyrost. Zresztą doraźne potraktowanie dwustu lat historii cywilizacji z zaledwie jakimiś tam wspominkami nie zadowoliło mnie.
Ciekawą koncepcją dlaczego ludzkość oprócz Trisolarnych nie spotkała żadnych innych cywilizacji jest właśnie idea tytułowa czyli „Ciemnego lasu” – kosmos to taka puszcza i jeśli ktoś zobaczy gdzieś ognisko to raczej na pewno będzie chciał to ognisko zgasić. Dlatego wszystkie cywilizacje nie wychylają się i siedzą cicho, żeby ich ktoś prewencyjnie nie zlikwidował, a nawet jeśli osiągną wysoki poziom rozwoju to same zaczynają likwidować przeciwników. Ot taka ponura wizja Wszechświata… Nic więc dziwnego, że nie widzimy nikogo.
Ogólne wrażenia po książce – zdecydowanie za gruba, za bardzo przegadana i dopiero końcówka coś tam wprowadziła ciekawszego. I wtedy zadziało się, a autorowi nie wybaczę, że ot tak sobie przeskoczył 200 lat rozwoju ludzkości i jedyni okruchy z historii nam opisuje. A ludzkość się zmieniła i wiele dramatycznych chwil Ziemia widziała, no ale cóż zrobić taki zamysł autora. Ogólnie nie rozumiem głosów zachwytu, ale też nie jestem jakoś szczególnie rozczarowany. Poprawna i w miarę czytliwa (ot takie słowo sobie chyba wymyśliłem) książka. Bez szaleństwa jednak jak ktoś sobie daruje to krzywda mu się nie stanie.