We wcześniejszym wpisie pisałem, że rzadko trafiają mi się antologie pojedynczych pisarzy. A tu bach! Następna, tym razem polskiego autora. Pilipiuk znany jest ze swego cyklu o egzorcyście – bimbrowniku Jakubie Wędrowyczu. Znałem, czytałem. Czytałem też kiedyś inny zbiór jego opowiadań „2856 kroków”. To było taaaak dawno temu. Do dziś pamiętam okoliczności – holenderska wieś, ja stjudent na wakacjach ciężko harujący by zarobić Ojro na studia, zbierając truskawki na plantacji holenderskiego posiadacza ziemskiego. To były bardzo ciężkie wakacje ale kasa też była ciężka. Powiedziałem sobie wówczas, że nigdy nie odwiedzę Holandii, zmieniłem zdanie po wizycie Amsterdamie!
Dość tych wspomnień. W „Rzeźniku drzew” mamy 12 opowiadań, horror, fantastyka, historia alternatywna. Powiem szczerze nie zachwyciło mnie żadne z nich jakoś szczególnie. Zresztą nie spodziewałem się szczególnych doznań i uniesień. Niektóre pomysły ciekawe, interesujące a niektóre takie naiwne i bez polotu, że aż strach. Ja lubię bardzo nurt w fantastyce zwany historią alternatywną i w tym zbiorze były takie opowiadania. Mamy również złe moce uwięzione w drzewie, zaginiony Eden, strasznego demona zaklętego przez Pomorzan, smoka a nawet gościa z innej planety.
„Rzeźnik drzew” to literatura lekka, łatwa i przyjemna. W sam raz na pogodę jaką mamy za oknem. Ale ogólnie to można sobie darować i nikomu krzywda się nie stanie.
Pingback: Andrzej Pilipiuk "Czerwona gorączka" | Blog Charliego Bibliotekarza