Wróciłem na dobre, także zaczynam znów odgrzebywać się z przeczytanych książek:)
Dzisiaj będzie o książce pisarza, który obecnie jest bardziej znany z czegoś innego niż pisarstwo. A przecież już jego książki czytałem. I to wielokrotnie. Jak do liceum chadzałem to RAZa czytywałem, później trochę przestałem, a ostatnio (chyba ostatnio) nawet na blogu coś tam opisałem. O tu opisałem. A sam autor przewijał się również w różnych antologiach (zwłaszcza w tych z lat dziewięćdziesiątych).
Zero złudzeń to zbiór opowiadań wydany w 1991 roku, także swoje lata już ma. Dokładniej ćwierć wieku. I jak tam kondycja owych opowiadań? Po tylu latach i po odczytywaniu ich w trochę innej rzeczywistości?
Ano będę z Wami szczery – opowiadania zostały mocno przez czas posunięte. Te które dotykają bardziej uniwersalnych problemów (podbój kosmosu, miejsce człowieka we Wszechświecie) jakby trochę mniej, ale te w których są bezpośrednie nawiązania do sytuacji politycznej czy też społecznej lat dziewięćdziesiątych się mocno posunęły, czy też raczej czas je posunął, że ho ho.
Zawsze lubiłem u pana Rafała ironiczne poczucie humoru, cynizm, którego kiedyś znajdowałem więcej (przynajmniej tak mi się wydawało) i którego było sporo w jego książkach.
I w opowiadaniach Zero złudzeń również czasem znajdą się takie okruchy, zwłaszcza, że muszę pamiętać o tym, że choć ja dopiero teraz czytam tę książkę to jednak została wydana u początków pisarskiej kariery pana Ziemkiewicza, więc styl dopiero się rodził.
Opowiadanie Jawnogrzesznica, które opisuje Polskę będącą we władzy Kościoła Katolickiego, którego przedstawiciele dostali potwierdzone info, że Jezus Chrystus zejdzie na Ziemię ponownie i będzie to miało miejsce na polskiej ziemi. Bardzo ciekawe opowiadanie – przejaskrawione, ironiczne i ze smutnym zakończeniem…
Drugie, które zapamiętałem to Szosa na Zaleszczyki, trochę dziwna wizja niedalekiej przyszłości (wtedy dla Ziemkiewicza była niedaleka), gdzie zaciekłe feminazistki przejęły władzę i zmieniają oblicze tej ziemi, a wszystko to dzięki specjaliście od socjotechniki i wyrafinowanej technologii pozwalającej sterować ludzkimi osobami. Dodatkowo mamy motyw narodzin Zbawiciela i tak dalej. Naprawdę czyta się to ciut lepiej niż brzmi opis.
Szczerze mówiąc to te dwa opowiadania zapamiętałem najlepiej, więcej nie pamiętam za co serdecznie, trochę żałuję, a trochę nie żałuję.
Książka do przeczytania raczej jako ciekawostka prawie już archeologiczna oraz jako poglądowy materiał dotyczący twórczości pana Ziemkiewicza.