
Ahooj z tym wszystkim. Słuchajcie moi drodzy. Ten 2020 jest naprawdę szalonym. Być może jesteśmy świadkami końca. Czy patrząc na to co się dzieje zastanawiacie się jaki jest sens tego wszystkiego? Tak samo miał pewien mrówkojad, który postanowił zostać pisarzę i wyjaśnić ludziom jaki jest sens życia.

Czy mu się udało? Połowicznie tak, bo jego „badania” przeprowadzane na mieszkańcach lasu pokazują, że sensem życia dla każdego jest coś innego. Mrówkojad dochodzi do swoich wniosków powoli, starannie analizując zachowania każdego mieszkańca społeczności lokalnej.

Wnioski na końcu książki mówią same za siebie: mamy listę rzeczy, które dla kogoś są ważne, a mrówkojad przy każdej daje „być może”. Fajnie by było gdyby filozofię mrówkojada wzięli sobie ludzie do serca (łącznie z piszącym te słowa), ale niestety coraz bardziej dostrzegam ułomność ludzkich charakterów w tym mojego. Zacietrzewiam się na kwestie, na które absolutnie nie mam wpływu. I choć chcę być świadomy tego co się dookoła mnie dzieje to często zbieranie tych informacji powoduje tylko narastający gniew i frustrację. Może tak jak mrówkojad pochodzę sobie z notatnikiem wśród ludzi (on chodził wśród zwierzątek) i popytać się co jest dla nich sensem życia. Eksperyment mógłby być ciekawy.

Książka jest niezwykle sympatyczna (choć szkoda mi najlepszej przyjaciółki mrówkojada orzesznicy), która jest ogarnięta, a mrówkojad to taki trochę leń i bałaganiarz. Tworzą jednak uroczą parę przyjaciół. Polecam.
5000lib