Mam ogromną nadzieję, że za niedługo będę mógł powrócić do moich wstępów, bo Ukraińcy tłuką raszystów, aż miło i niech to trwa! A tymczasem, krótko o ciekawej książce.
Zacząłem czytać tę książkę baaardzo dawno temu. Kiedy jeszcze Polska była w miarę normalnym, kulawym, bo kulawym ale krajem, a wstawanie z kolan nie kosztowało nas wszystkich zębów, bo się na ryj wypier…. wywaliliśmy. Przepraszam za ten wtręt polityczny, ale mnie po prostu boli to co PiS robi z tym krajem. I będę przynajmniej o tym głośno mówił. Wracając do książki zacząłem ją czytać dawno, dawno i strasznie długo mi to czytanie szło. Nie wiem może czas był nieodpowiedni ku temu. Ale! Jak przyszedł czas odpowiedni to łyknąłem książkę w ciągu kilku godzin.
Nie czytałem nigdy wcześniej Brodericka, zainteresował mnie opis z tyłu. Dość szalony i mocno ekscentryczny. I książka okazała się koniec końców nieszablonowa, mocno odważna, a także całkiem fajnie odjechana. Ironia i sarkazm przewijają się na stroniach, absurd i groteska wylewają się na biurko. A wszystko to w bardzo dobrym klimacie science and fiction.
Jest co prawda całkiem sporo popkulturowych i obyczajowych odnośników stricte do australijskiego światka, ale nie są one, aż tak niezrozumiałe.

W sumie historia miesza w sobie czas i przestrzeń, dziury czasoprzestrzenne, nieszczęśliwe małżeństwo inteligentnych maszyn, urzędnika z 47 wieku, który wygląda jak Obcy, gospodarza talk show, który ma kilka godzin na uratowanie Ziemi przed katastrofą. Mamy przywoływanie demonów, boga latającego samolotami i wiele innych ciekawych sytuacji i postaci. Podobają mi się odniesienia do książek, bibliotek publicznych, bibliotekarek, których jest całkiem sporo w tej szalonej powieści.

Przeczytałem byłem, jestem zadowolony, i mogę polecić fanatykom science and ficiton, bo raczej ktoś kto chciałby zacząć przygodę może się trochę przejechać. Powieść jest w pewien sposób hermetyczna. Niemniej tak jak Wam napisałem – ja jestem zadowolony.

DobraFanfikcja
DobraFanfikcja
charliethelibrarian
charliethelibrarian