Ahoj czytelnicy moi drodzy. Przepraszam za nieobecność i jedynie pozostaje mi powiedzieć, że kolejna moja obietnica legła w gruzach i znów z tych gruzów powoli staram się wygrzebać. Dlatego będzie o książce, którą przeczytałem już ponad osiem miesięcy temu, ale zapomniałem praktycznie co w niej było i przeczytałem teraz znów. Dziwne to może, ale jakoś tak mnie naszło, że może lepiej Wam będzie opowiedzieć coś co mam w głowie na świeżo.
Dawno, dawno temu Wydawnictwo Poznańskie wypuszczało na rynek książki polskiej serię science and fiction, której znak graficzny możecie sobie zobaczyć poniżej. Nic więc dziwnego, że czytacze bardzo szybko ochrzcili tę serię nazwą „Serii ze słoneczkiem”. Mam trochę książek z tej serii, dlatego też od czasu do czasu sięgnę po jakąś książkę z tej serii.
Dzisiaj będzie o antologii szczególnej, bo „Ludzie i gwiazdy” to antologia opowiadań fantastycznonaukowych pisarzy Krajów Demokracji Ludowej czyli tak zwanych demoludów. Przyznam się szczerze, że sięgnąłem po tę książkę tylko dla tego podtytułu, bom ciekaw był co też ci pisarze z demoludów wysmarowali.
Ano wysmarowali całkiem nieźle, zwłaszcza, że przecież kraje socjalistyczne miały swoich uznanych pisarzy. W przedmowie wymieniani są Strugaccy, jest Lem, ale głównie pan Czesław Chruszczewski i Jerzy Kaczmarek skoncentrowali się na mało znanych i raczej nie tłumaczonych pisarzach z Czech, Rumunii, Węgier, Bułgarii i tak dalej i tak dalej.
Przyznam się Wam do czegoś – otóż drugi raz książkę tę czytało mi się znacznie lepiej niż to pamiętam za pierwszym razem. Nie wiem, może byłem lepiej przygotowany, bo w sumie raz to przeszedłem. Z drugiej strony przeraża mnie to, że po zaledwie kilku miesiącach nic prawie już nie pamiętałem. Oczywiście w trakcie czytanie przypomniałem sobie zarys fabuły, czy też zakończenie, ale proces czytania przypomniał mi raczej odgrzebywanie książki sprzed lat wielu niż takiej, którą czytałem niedawno.
Zacznę od tego, że chciałbym opisać pokrótce wszystkie opowiadania. Jedne dłużej, inne krócej. Dawno tego nie robiłem i postanowiłem, że będzie to dobre ćwiczenie dla mnie, a dla Was moi drodzy Czytelnicy okazja żeby się zanudzić.
Dymitr Bilenkin „Ciśnienie życia” – surowe, proste w formie opowiadanie o tym, że czasem pewna cecha naszego organizmu, która przeszkadza nam w życiu na Ziemi może się okazać zbawienną mutacją pozwalającą przetrwać w trudnych warunkach. Bilenkin Dymitr to pisarz sowiecki, którego niektóre opowiadania były drukowane w czasopiśmie „Problemy” oraz w antologii „Kroki nieznane”. Ukazało się też kilka zbiorów jego opowiadań, niestety raczej teraz zapomnianych
Kirył Bułyczow „Chatka” – Bułyczowa chyba Wam przedstawiać nie trzeba. Tym razem w tej antologii krótkie opowiadania o rozbitku ze statku kosmicznego, który musi zmierzyć się z nieznaną planetą i uratować towarzyszy podróży. Momentami zabawne, mające swój urok i całkiem interesujące.
Czesław Chruszczewski „Drzewo Nie-Drzewo” – trochę zagmatwane, trochę bez puenty opowiadanie o tajemniczym przybyszu z Kosmosu, a który nie wiadomo czego chce. Czesław Chruszczewski okazał się być płodnym pisarzem i autorem wielu słuchowisk radiowych, a ja Wam powiadam, że pierwszy raz o nim przeczytałem. To spotkanie z jego twórczością szczególnie mnie nie zachęciło, ale może kiedyś dam mu szansę.
Vladimir Colin „ W zamkniętym kręgu” – króciutkie opowiadanie o paradoksie czasowym i problemach jakie może powodować miłość w continuum czasoprzestrzennym. Ogólnie całkiem nieźle chociaż trochę takie poślizganie się po temacie. Colin to rumuński pisarz, którego raczej nie uświadczymy na polskim rynku.
Jozsef Cserna „Przeszczep mózgu” – opowiadanko o tematyce, która wydawałoby się należy do pomysłów rodem ze starej fantastyki naukowej i ewentualnie do jakiegoś horroru. A tu okazuje się, że lekarze i naukowcy na serio rozważają taką operację:
http://businessinsider.com.pl/technologie/nauka/pierwszy-na-swiecie-przeszczep-glowy/v5bc667
To opowiadanie akurat jest dość zaangażowane ideologicznie – mamy prawicowego dyktatora, który ulega wypadkowi, a najlepszy neurochrirug w kraju ma poglądy skrajnie lewicowe i nawet należy do konspiracji. Nic więc dziwnego, że przychodzi mu do głowy szalony pomysł związany z przeszczepem mózgu… Czy mu się uda, tego Wam nie zdradzę, ale zdradzę Wam, że niechlujstwo Wydawnictwa Poznańskiego sprzed czterdziestu lat doprowadziło mnie do wybuchów autentycznej złości. Otóż podczas czytania opowiadania natrafiałem co i rusz na niezadrukowane strony! Jestem tylko skromnym bibliotekarzem, żadnym jasnowidzem więc nic dziwnego, że akcja opowiadania (całkiem sympatycznego) była dla mnie szalenie poszatkowana i po części niezrozumiała. Cserna to pisarz węgierski, którego za dużo nie przetłumaczono w Polandzie.
Gyula Fekete „Niszczyciele maszyn” – świetne opowiadanie o algorytmach komputerowych, które będą oceniać ludzi na podstawie wszelkich możliwych danych. I co będzie w przypadku, gdy te komputery czy też maszyny liczące zaczną się mylić – czy też wystawiać kiepskie oceny i kiepskie prognozy. Jak myślicie? Jak zareagują ludzie? Gyula Fekete to pisarz węgierski znany raczej z innej twórczości prozatorskiej niż tej związanej z fantastyką naukową.
Konrad Fiałkowski „ Szansa śmierci” – bardzo ciekawe opowiadanie, w którym to ludzkość zdobywa kosmos wysyłając w przestrzeń rakiety, w których głównym komputerem jest przetransferowana osobowość ochotnika. Tak zwane automaty czy też mnemokopie podróżują setki lat, by dotrzeć do celu i zbadać go. Ale co się stanie jeśli jednocześnie na pokładzie rakiety znajdzie się mnemokopia i jej „oryginał”. Kto będzie oryginałem a kto kopią? Jak postąpi wszechmocna maszyna wobec nieudałego i ograniczonego bytu jakim jest skórzany worek wypełniony wodą, flakami i kośćmi a dumnie nazywający siebie człowiekiem? Konrad Fiałkowski to polski pisarz, którego nazwisko również po raz pierwszy poznałem dzięki tej antologii.
Gyula Hernadi „Sodoma i Gomora” – jak dla mnie najciekawsze, mocno zabawne i ironiczne opowiadanie, w którym mamy przedstawione sześć wersji historii dwóch miast zrównanych z ziemią przez Gniew Pana. Dobrze się to czyta, a niektóre fragmenty są po prostu przecudowne. Gyula to węgierski pisarz, który niestety nie zagościł (chyba) szerzej w świadomości polskiego czytelnika.
Hobana Ion „Ludzie i gwiazdy” – opowiadanie, które dało tytuł całej antologii. Dotyczy dokładnie tego co w tytule. Mamy opowieść o ludziach i ich próbie podboju gwiazd. Jak zachowają się ci, którzy postanowili wyruszyć w przestrzeń kosmiczną? Czy ulegną przesądom i strachowi, czy załamią się psychicznie? Czy dotrą do celu? Dobre klasyczne opowiadanie o podróży kosmicznej, podczas, której wiele może się zdarzyć. Hoban to pisarz rumuński, który jak informuje nas notka biograficzna przesłał swoje opowiadanie bezpośrednio do twórców antologii.
Stanisław Lem „Ananke” – no Lema to Wam chyba nie muszę przedstawiać. A „Ananke” to opowiadanie poświęcone maszynom, komputerom i tak zwanemu czynnikowi ludzkiemu. Jednym z głównych bohaterów i to mocno negatywnym jest również planeta Mars, którą poznajemy oczyma świetnie znanego czytelnikom Lema – pilota Pirxa. Wciągające, poruszające wiele tropów i zagadnień opowiadanie, z którego można wiele się dowiedzieć. Wiecie, że kiedyś nie lubiłem Pirxa? I do tej pory uważam, że ten kto go wciągnął na listę lektur szóstej klasy był i jest idiotą. To nie są opowiadania dla dzieciaków. Co z tego, że mamy tam kosmos, rakiety i przygody. To wszystko jest głębokie, filozoficzne i przesycone pewnego rodzaju pesymizmem jeśli chodzi o człowieka i jego zdolności do podbicia kosmosu. Ja z tego nic nie rozumiałem w podstawówce. I na długie lata zniecięciło mnie to do twórczości Lema.
Josef Nesvabda „Anioł sądu ostatecznego” – krótkie opowiadanie, ale za to z ciekawym pomysłem poszukiwania swojej rodzinnej planety. Dotyka też problemu tchórzostwa w kosmosie i tego, że ludzkość musi opuścić swój matecznik jeśli chce przetrwać jako gatunek… Czeski pisarz, który również nie za bardzo jest znany w Polsce.
Rolf Schneider „Przymusowe lądowanie” – dobre opowiadanie o nieźle pokręconym zakończeniu i całkiem odjechanym pomyśle. Podobała mi się formuła raportu składanego przez jednego z członków załogi. Może trochę momentami przekombinowane, ale nie jest naprawdę źle. Schneider to pisarz niemiecki (ale wtedy pochodził z kraju tych „dobrych” i „naszych” Niemców).
Swetosław Sławczew „Głos, który cię wzywa” – studium szaleństwa człowieka, który natyka się na coś zupełnie nieznanego i niemożliwego do ogarnięcia umysłem, ale jednak stara się walczyć z niepojętym. Tym razem mamy do czynienia z pisarzem bułgarskim, który podobnie jak większość występujących tutaj autorów nie zagrzał miejsca w świadomości czytelniczej Polaków.
Arkadij i Borys Strugaccy „O wędrowcach i podróżnikach” – kameralne opowiadanko, w którym stykamy się z problemem kontaktu z obcą cywilizacją i tego, że możemy w ogóle nie zrozumieć intencji kosmicznych towarzyszy, albo możemy zostać potraktowani jako ciekawy okaz lokalnej fauny, tak jak my traktujemy ziemskie stworzenia. Strugackich Wam chyba nie muszę przedstawiać.
Aleksander Szalimow „Dziwny świat” – kolejne opowiadania dotyczące spotkania z nieznanym i ograniczeń jakimi dysponują ludzie. Zarówno jeśli chodzi o możliwości technologiczne jak i zdolności poznawczo – badawcze. Tak mało rozumiemy i tak mało wiemy, a pożądamy jeszcze więcej wiedzy, jeszcze więcej informacji. Szalimow to sowiecki pisarz, który sporo się napisał, ale za bardzo nie jest u nas kojarzony.
Paweł Weżinow „Błękitne motyle” – świetne opowiadanie o Obcych, których napotykają na swej drodze dwaj astronauci. Bardzo klasyczne jeśli chodzi o sposób przedstawienia obcych lecz ma w sobie pewien urok związany z opisem tego jak przedstawia się konstrukcja społeczna obcej cywilizacji. Weżinow Paweł to podobnież najwybitniejszy pisarz bułgarski, niestety przyznam się bez bicia, że nic nie kojarzę.
Uff…. doszliśmy do końca. Chcecie garsteczkę przemyśleń? A zresztą po cóż ja się Was pytam jak i tak napiszę. Antologia ma już swoje lata, pisarze w momencie publikacji antologii mieli swoje lata, pewnie ich opowiadania również. I to czuć, czuć ten troszkę taki kurz osiadły na smukłych rakietach, czuć ów zwietrzały powiew optymizmu jeśli chodzi o rozwój nauki, która ma wyzwolić nas na zawsze od łez, bólu i cierpienia i przynieść samo dobro. Ogólnie zbiorek jak najbardziej na plus, ale trzeba się troszkę przełamać, bo aż takiej czystej przyjemności z lektury nie osiągniemy.
Zresztą antologia opowiadań z demoludów nie odstaje tak bardzo od ogólnoświatowych trendów w ówczesnej fantastyce naukowej. Może opowiadania są trochę siermiężne jeśli chodzi o styl, ale pomysł i idee jak najbardziej ciekawe. Nawet nie ma aż takiej nachalnej propagandy. Ja tam jestem zadowolony.
Marre
charliethelibrarian
Rob
charliethelibrarian
Ashika pl
charliethelibrarian
bagienny
charliethelibrarian
Pingback: "Uskok w czasie: antologia opowiadań fantastycznonaukowych pisarzy rumuńskich" | Blog Charliego Bibliotekarza
Jarek
charliethelibrarian
Julian
Jacek
Julian
charliethelibrarian