Trzecia i ostatnia część tak zwanej Trylogii kosmicznej Borunia i Trepki. O dwóch poprzednich możecie przeczytać Tu i Tu. Wszystkie trzy części czytałem w wersjach z lat osiemdziesiątych, a więc przeredagowanych już przez autorów. Zastanawiam się jak wyglądały wersje oryginalne.
Cóż mamy ciekawego w Kosmicznych braciach? Podobała mi się forma opisywania przygód dzielnej załogi Astrobolidu, czyli poprzez pamiętnik Daisy, a także UWAGA, dzięki sprawozdaniu kosmity! Dlaczego kosmita zdawał sprawozdanie? Otóż ludzkość napotkała inny gatunek istot myślących! I poznawaliśmy wydarzenia z punktu widzania kosmitów. Jest też druga część książki, która dotyczy Ziemi i walki ludzkości z bakteriami opartymi na krzemie czyli silikokami, które [spoiler title=”UWAGA SPOILER”]okazują się sterowane przez inteligentną istotę Silihomida. [/spoiler]
Teraz też będą spoilery! Praktycznie, aż do końca wpisu. Najpierw Wam jednak opowiem jak doszło o spotkania ludzi i obcej rasy. Po zbadaniu planet w układzie Proximy uczestnicy ekspedycji naukowej, dzięki odczytaniu i odszyfrowaniu planów tajemniczej rasy, która ów układ zamieszkiwała zbudowali pojazd o napędzie fotonowym, który był szybszy niż Astrobolid. Część ekipy wybiera się nową bryką w podróż do układu Tolimana, gdyż tam jest planeta, która wydaje się być ośrodkiem inteligentnego życia, bo dochodzą z niej różne sygnały. Oprócz planety nadającej sygnały w układzie Tolimana jest owa osławiona Juwenta czyli upragniony raj, do którego mieli trafić mieszkańcy Celestii. Po drodze ekipa z super szybkiego statku kosmicznego ma wypadek, ale zostaje uratowana przez tajemniczą siłę. I ogólnie dochodzi do kontaktu z obcą cywilizacją tak zwanych Urpian.
Urpianie to stara rasa, która swoje już przeszła, ma za sobą tysiące lat wysoko rozwiniętej cywilizacji. Wszystko konsultują ze swoimi Dublo mózgami oraz Wieczystą Pamięcią (czyli można powiedzieć ze Sztuczną Inteligencją, która jest konglomeratem i sumą wszystkich doświadczeń urpiańskich). Ogólnie to zimna, racjonalna aż do bólu rasa, która przestała już odczuwać emocje i zupełnie nie dogadują się z ludźmi. Urpianie posiadają zmysł radiowy, różnią się znacząco psychofizyczne od ludzi, ale w końcu po dość burzliwych przejściach została nawiązana nić porozumienia. I do Układu Słonecznego leci A-Cis: Urpianin, który najwięcej przebywał z ludźmi, a tymczasem na Ziemi owe silikoki, które atakują cały glob i niszczą go przystosowując Ziemię do swoich warunków życiowych wygrywają starcie. Ludzkość jest bezradna i ewakuuje się na Wenus oraz ma w planach ewakuację na Marsa. Sytuacja jest tragiczna, na szczęście Urpianie starają się pomóc.
Dobra nie będę opisywał fabuły. Przyznam się, że długo czytałem tę książkę. Podczytywałem fragmenty od czasu do czasu. Nie wciągnęła tak jak Zagubiona przyszłość. A przecież pomysły autorzy mieli ciekawe. Na przykład manipulacje genetyczne. Urpianie zapłodnili jedną z kobiet swoją wersją człowieka, który był skorygowany przez nich, został dopasowany by stać się pomostem pomiędzy Urpianami a ludźmi. Niestety Lu, bo tak nazywał się ów osobnik okazał się zbyt nieludzki dla ludzi. Niezrażeni nieudanym eksperymentem Urpianie chcieli nawet całą rasę ludzką potraktować w ten sposób to znaczy uczynić ludzi, bardziej na swoje podobieństwo. Zimnokrwistych, racjonalnych, oddanych całkowicie dobru ogółu. W społeczeństwie Urpian jednostka nie liczy się zupełnie, i gdy Pamięć Wieczysta uzna, że już wyczerpał się czas danej istoty, ta istota przechodzi do wieczności. Nie ma miejsca na smutek, nie ma miejsca na żal, ale też nie ma strachu, nie ma obaw. Wszystko przebiega sterylnie i bezboleśnie. Urpianie od stuleci nie rozmnażają się w sposób naturalny, a związki “osobnicze” to relikt dawnej epoki, odchodzący do lamusa.
Takiej wizji społeczeństwa przeciwstawili się Ziemianie nie chcąc uznać argumentacji o tym, że nowa rasa Ziemian, pozbawiona emocji i bardziej zsynchronizowana z Urpianami to “dobro wyższe”.
Przyznacie, że tematyka fascynująca i w sumie dość otwarta zwłaszcza, że manipulowanie genotypem jest w zasięgu ręki współczesnej nauki.
Sam opis heroicznej walki z silikokami mocno mnie nużył, a wizja Wenus jako planety pełnej wody bez stałego lądu jest kusząca choć zupełnie niezgodna z rzeczywistością. Zresztą sami autorzy przyznali, że nie zmieniali tego, gdyż musieliby zrezygnować z bardzo obszernych fragmentów książki.
Co jeszcze mnie zainteresowało. Otóż pojawiła się rysa na ludzkiej cywilizacji. Okazuje się, że nawet po kilku stuleciach dobrobytu, pokoju i cudownego rozwoju technologicznego w momencie, gdy w oczy ludzi zagląda zagłada natychmiast odżywają stare religie czy też tworzą się nowe, a ludzie zachowują się irracjonalnie i zdolni są do ogromnej przemocy. I taki wątek pojawił się również w książce. Ludzkość podzieliła się na wiele frakcji, każda miała swoją wizję ratunku. I doszło do konfliktu, a przecież ludzkość miała już nigdy więcej nie walczyć ze sobą.
Inną dającą do myślenia kwestią poruszoną w książce jest ludzki strach przed nieznanym. Ludzie obawiali się Urpian, podejrzewali ich o zesłanie silikoków, chęć zniszczenia ludzkości oraz niecne zamiary „wykastrowania” genetycznego całego naszego gatunku. Poruszona też została kwestia człowieczeństwa. Czy Lu i inni (gdyż byli inni), którzy zostali zaprojektowani przez Urpian mają prawo nazywać się istotami ludzkimi. Ten dylemat nie został w książce rozstrzygnięty, a autorzy moim skromnym zdaniem „prześlizgnęli się” nad tym tematem.
Ogólnie Kosmiczni bracia to świetna kopalnia pomysłów, idei i rozwiązań fabularnych, która jednak nie potrafiła we mnie wzbudzić jakiś głębszych emocji i na pewno książki nie czytałem z wypiekami na twarzy, ale nie zawsze tak trzeba. Pomimo tego, że książka za serce nie chwyta uważam, że warto znać Trylogię kosmiczną. Te książki zostały napisane w głębokich latach pięćdziesiątych i sam ten fakt powinien budzić podziw, autorzy posiadali bujną wyobraźnię, ogromną wiedzę i talent i za to należy im się ogromny szacunek.
Onibe
charliethelibrarian
Pingback: W poszukiwaniu straconej klasyki. Polska science fiction #2 (1954 – 1960) | Biblioteka Kruka Fantastyczna
Paweł
charliethelibrarian