Marcin Szczygielski „Omega”

Takie życie moi drodzy, taki życia styl. Książka polska, kubek Polski, karteczki do zaznaczania z Wielkiej Wsi, kawa z Etiopii (jeszcze mi jej trochę zostało), podkładka z Niemiec, klawiaturka z Chin

Hop, hop! Jest tu kto? W momencie, gdy piszę te słowa w Krakowie cieplutko się zrobiło. I delikatnie wieje, także smog olbrzymi, który od kilku dni swoim cuchnącym oddechem miasto owionął i zagarnął pod swe cuchnące siarką skrzydła podkulił na razie ogon i uciekł. A wszyscy trzymamy kciuki za wiosnę.

Michał Puczyński „Odmiana przez przypadki i inne opowiadania”

Edward Munch "Angst" czyli "Niepokój" - grafika - chyba

Edward Munch „Angst” czyli „Niepokój” – grafika – chyba

Ech, miałem wrócić do wirtualnej rzeczywistości, a tu nawet nie ma kiedy. W czwartek (22.10.2015) miałem seminarium na 19 Targach Książki w Krakowie. Wraz z koleżanką opowiadaliśmy zainteresowanym osobom (a była ich całkiem spora grupka) o literackich grach miejskich. Mam wrażenie, że prezentacja wypadła całkiem nieźle, ale wracając do braku czasu – udało mi się wieczorami uszczknąć trochę minut i w ramach odprężenia czyszczę sobie czytnik. Czyszczę w tym sensie, że czytam stare artykuły i wpisy, które w czytnikowych odmętach gdzieś się zapodziały. I w ten sposób trafiłem na antologię Michała Puczyńskiego.

Mira Grant „Feed” („Przegląd końca świata. Feed”)

Sierżant, który już dawno powinien przejść na emeryturę:) Źródło: https://flic.kr/p/9uXWJi

Sierżant, który już dawno powinien przejść na emeryturę:) Źródło: https://flic.kr/p/9uXWJi

Czasem moi drodzy z książkami jest tak, że na pierwszy rzut oka i pierwsze czytanko wydają się być bardzo w porządku, super cacy i w ogóle wspaniale, ale w trakcie owego czytanka okazuje się, że jednak coś jest nie w porządku. Coś uwiera i pod piękną lakierowaną warstwą tekstu, któremu absolutnie nie ma się nic do zarzucania (przynajmniej tak się wydaje), wygląda coś dziwnego i sztucznego.

„Dead inside: Do not enter…” – niesamowity notatnik z czasów zombie apokalipsy!

Okładka. Tej budzącej mój zachwyt książki.

Okładka. Tej budzącej mój zachwyt książki.

Hej! Z reguły piszę o książkach przeze mnie przeczytanych, ale dzisiaj pokażę Wam kilka zdjęć z książki, której pomysł i wykonanie sprawiło, że mocniej moje serduszko zabiło.

Andrzej Pilipiuk „Wampir z MO”

Przygoda ma z Pilipiukiem dalej trwa. Czuję, że rymuję kiepsko i żałośnie, ale przez to ego mi rośnie. Kontynuuję książki zaczęte przed rozmową z Andrzejem Pilipiukiem. „Wampir z MO” to zbiór opowiadań z bohaterami, których poznałem w „Wampirze z M-3”. Tamta książka towarzyszyła mi w pociągu, a ta pomagała mi spędzić kilka godzin w zaciszu

KFASON w Krakowie – 19 października.

Serdecznie zapraszam na Krakowski Festiwal Amatorów Strachu, Obrzydzenia i Niepokoju, będą prelekcje, panele dyskusyjne, dużo grozy i horroru, spotkania autorskie, ciekawe tematy i przede wszystkim interesujący ludzie. Ja sam będę prowadził spotkanie z panem Andrzejem Pilipiukiem. Za cholerę  nie wiem czy dam sobie radę, ale spróbuję. Jeśli macie jakieś pomysły o co mógłbym zapytać autora, śmiało piszcie

„Zombiefilia” – antologia

  Się porobiło moi drodzy, się porobiło. Polacy o zombie piszą! I to piszą bardzo dobrze, a jeśli nie bardzo dobrze to przynajmniej ciekawie i interesująco. Projekt „Zombiefilia” to dwudziestu dwóch autorów i autorek (w tym jeden ze Zgniłego Kapitalistycznego Zachodu), którzy postanowili machnąć dwadzieścia pięć historii, w których żywe trupy będą jeśli nie głównymi

„Wojna Zombie” – krótki komiks

Zaraz po skończeniu lektury książki pana Brooksa przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Idea, którą dzisiaj przekułem w czyn. Postanowiłem w krótkim pseudo komiksowym pasku streścić Wam książkę. Owo komiksowe streszczenie może zostać odebrane trochę szyderczo, ale nie zmienia to faktu, że książka mi się podobała. Wybaczcie zatem mnie Charliemu nadmiar chęci podzielenia się ze

Max Brooks „Wojna zombie”

Moi drodzy czytelnicy wierzycie w zombie? Uważacie, że żywi mogą powstać z martwych i z apetytem zabrać się za wasze mózgi albo wnętrzności? Ja w zombie nie wierzę, ale w jakiś dziwny i niewytłumaczalny sposób darzę sympatią wszelkie horrory z żywymi trupami. Pamiętam jak dziś, gdy obejrzałem pierwszy film z tego gatunku. Niestety nie pamiętam