Od czasu do czasu Charlie ma przemożną chęć i pragnienie, aby napisać coś mądrego. Tekst, który swą przenikliwością i ostrością spojrzenia na otaczający świat powali na kolana Czytelników. Nie mówię, że tym razem tak będzie. Jednak chciałem zwrócić Wam uwagę na pewne zjawisko.

Poruszę temat interesujący i na czasie. New generation. Nie chodzi mi o Pepsi Generation Next (swoją drogą pamiętacie te reklamy?) Chodzi o generację tak zwanych cyfrowych tubylców, czyli pokolenie urodzone i wychowywane w erze cyfrowych urządzeń, komputerów, komórek, Internetu. Termin ukuł dekadę temu Marc Prensky w swoim „Digital Natives, Digital Immigrants”. Od tamtej pory określenie cyfrowego tubylca i imigranta zrobiło zawrotną karierę. Zwłaszcza wśród ludzi zajmujących się edukacją, jej przyszłością oraz zmianami, które w edukacji zachodzą. Ale ja nie o tym, nie o tym.

Po Youtube krążą ostatnio filmiki z małymi dziećmi, które bawią się Ipadami, jak my kiedyś klockami. Filmiki te stały się podstawą do kolejnej fali dyskusji o pokoleniu cyfrowym. Na początek pokażę jeden z nich:

Co sądzicie o tym filmiku? Moim zdaniem ojciec trochę przesadził z tym kodowaniem OS (Operation System) dziecka. Ipad to po prostu błyszcząca, migająca, grająca zabawka. To chyba oczywiste, że jednoroczne dziecko będzie bardziej zainteresowane czymś co się rusza i reaguje na dotyk niż czymś statycznym. Wiele dziecięcych zabawek wydaje dźwięki, gdy coś się naciśnie. Ojciec jest trochę za bardzo podekscytowany i podjarany swoim odkryciem, że Jobs mu dziecko przeprogramował. Małe podrośnie, zacznie się orientować co jest co i czar kodowania pryśnie. Pozostanie jedynie oswojenie z cyfrowymi urządzaniami.

Z ręką na sercu przyznaję, że przeczytałem dziesiątki komentarzy pod tym filmikiem. Nie było to łatwe zadanie. Oddzielanie ziarna od plew to prawdziwa mordęga. Zaprawdę powiadam Wam, moderatorzy na forach internetowych mają ciężkie zadanie i powinni dostawać dodatki za pracę w ciężkich warunkach. Osiemdziesiąt procent komentarzy nie dotyczyła absolutnie tematu filmiku, czyli podejścia dziecka do gazety, jako zepsutego Ipada. Komentarze wykpiwały umiejętność nagrywania filmu (zamiast w normalnej pozycji film jest nakręcony pod złym kątem), inne wyśmiewały Jobsa i produkty firmy Apple. Jeszcze inne broniły tych produktów. Większość to pewnie zwykły trolling, jednak czytanie bolało. Zdarzały się nawet komentarze, że Ipady uchronią środowisko naturalne przed degradacją, bo czytanie książek i czasopism na tablecie oszczędza drzewa (!). Zaledwie kilka przeczytanych przeze mnie komentarzy poruszało problem oswojenia się dziecka z cyfrowym światem. Z tych kilku większość wyrażała podobną opinię do mojej. Kilka mocno beształa młodego ojca za nadmierną ekscytację i brakiem podstawowych informacji o wychowaniu dzieci. Moim zdaniem z tego filmiku wniosków o przeprogramowaniu OS dziecka nie można wyciągnąć.

Takie wnioski mogą pojawić się po obejrzeniu następnego filmu:

Tutaj mamy dwuletniego dzieciaczka, który „bawi” się swoim Ipadem. Tak przynajmniej w opisie podał autor filmiku. Nawiążę do komentarzy, których również przejrzałem mnóstwo. Zaczynam się poważnie obawiać o swoje zdrowie psychiczne. Ludzie są straszni, gdy myślą, że są anonimowi. A przecież w Googlach już prywatności nie ma! Komentarze poruszały w kolejności: powątpiewanie w wiek dziecka, które dopiero co skończyło 2 latka, wyśmiewanie się z imienia chłopczyka, które brzmi Bridger. Mamy jeszcze falę komentarzy od wielbicieli Apple i ich przeciwników. Na szczęście pojawiają się również głosy w miarę poważnej dyskusji. Jedni użytkownicy martwią się o dzieciaka, który nie wychodzi na zewnątrz, a rodzice powinni mu kupić kredki, bo dzieciak będzie nienormalny, gdyż za dużo czasu spędza przed tabletem, a nie na zewnątrz. Inni internauci walczą z tą opinią wskazując prosty fakt, że filmik ma zaledwie kilka minut, nie wiemy jak dziecko jest wychowywane i czy Ipad jest dla Bridgera całym życiem. I żeby przestali atakować ojca, jako nerda i freaka, bo kupił młodemu (bardziej sobie) Ipada. Czytanie komentarzy to droga przez mękę:)

Co ja o tym filmiku myślę? W przeciwieństwie do tego pierwszego mamy tutaj świadome korzystanie z urządzenia zwanego Ipadem. Użytkownik jest prawdopodobnie w wieku lat dwóch. I choć ma rzeczywiście dziwne imię śmiga po Ipadzie bardzo sprawnie i bez problemów. Potrafi uruchamiać aplikacje przeznaczone do kompletnie różnych rzeczy. Rysowanie, odtwarzanie filmów video, włączenie multimedialnej bajeczki. Co o tym myśleć? Parafrazując powiedzenie Starków z „Gry o tron” powiem tyle, „FUTURE IS COMING”. Nie jestem pediatrą, nie znam się na dzieciakach, ale wydaje mi się, że  takie rzeczy będą się działy i to jest naturalna konsekwencja dorastania w cyfrowym świcie. Kto wie z jakich urządzeń będzie korzystał Bridger, gdy będzie nastolatkiem. Ja w wieku 2 lat biegałem w tetrowych pieluchach, w kraju socjalistycznej szczęśliwości i bawiłem się, tym co było pod ręką. W wieku piętnastu lat biegałem (już nie w pieluchach) do kumpli na Internet z modemu:). I też pewnie moim rodzicom nie śniło się, że po pierwsze będę dorastał w wolnej Polsce, a po drugie, że będą mogli do mnie dzwonić z każdego miejsca naszego pięknego kraju. Kolejna uwaga – dzieci lepiej łapią wszelkie nowinki technologiczne niż dorośli. Ja sam pamiętam, że w domu mym rodzinnym, byłem jedyną osobą, która potrafiła obsługiwać magnetowid (programować kanały, programować nagrywanie, czy też ustawić zegarek:), dodam, że nauczyłem się tego bez żadnej instrukcji, bo była ona w języku germańskim. Bridger należy już do nowego, czy wspaniałego, świata, tego nie jestem w stanie określić.

Jako bibliotekarz mogę tylko stwierdzić, że trzeba wyjść z podniesionym czołem i stawić czoła przyszłości tak, jak Starkowie stawiają czoła zimie. (Nie żebym nawoływał do walki z przyszłością:) Uważam, że nie należy się jej bać, trzeba ją adaptować i przyswajać. Bo ja również należę do cyfrowych tubylców, ale czuję, że między mną, a Bridgerem rośnie przepaść, której nie chciałbym pogłębiać.

To tyle od mnie:)

P. S. Przebrnąwszy przez niezliczone komentarze znalazłem wpis o tak zwanym „United States Patent 6506148″. Nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych, ale sam fakt, że istnieje metoda pozwalająca na manipulację ludzkim systemem nerwowym za pomocą zmiennego pola elektromagnetycznego z monitorów i TV brzmi strasznie. Patent dotyczy wyżej wspomnianej metody manipulacji obrazem video w taki sposób, by emitować określoną częstotliwość oddziałującą na nasz mózg!, Patent dotyczy również programu komputerowego i jego różnych wersji, który pozwala na ingerencję w system nerwowy osoby znajdującej się blisko monitora. Można go sobie zakupić i stosować. Badania potwierdziły, jakąś tam skuteczność! Nie jestem panikarzem, ale nie brzmi to zbyt przyjemnie.

Comments (11)

  1. J.

    Odpowiedz

    Ciekawy wpis i filmiki:) Zgadzam się z Tobą, ze najmłodsze pokolenie jest nową generacją i że przyszłość niesie ze sobą nieuchronne zmiany w postaci nowych technologii (jedni za nimi nadążają, inni, jak np. ja, nie do końca, ale sobie radzą;). Są one jednak zarówno dobrodziejstwem jak i zagrożeniem. Nie chcę się tu wymądrzać;)), ale w świetle tego, czego mnie od czterech lat uczą, wychowywanie dziecka w uzależnieniu od telewizora, komputera, Ipadów, itp. ma negatywny wpływ na jego rozwój, stymuluje prawą półkulę mózgu i skutkuje problemami z mówieniem i rozumieniem komunikatów, a potem czytaniem i pisaniem (dysleksja, wszelkie opóźnienia mowy i rozwoju). Efekt: rośnie pokolenie dzieci z problemami nie tylko w nauce, ale i w sferze społecznej i emocjonalnej. W wieku 2-4 lat zdolność zdrowego dziecka do uczenia się przewyższa dwukrotnie możliwości dorosłego („Jak uczy się mózg” M. Spitzer – polecam!), dobrze więc poświęcić ten czas na naukę ojczystego języka – bo to jest baza dla myślenia, kontaktów społecznych i kolejnych umiejętności (L. Wittgenstein: „Granice mojego języka wyznaczają granice mojego świata”.) Stymulując w tym okresie dziecko obrazem, dźwiękiem wyrządza się mu krzywdę. Zmian nie da się uniknąć, wiadomo, trzeba nadążać:). Wszystko jest dla ludzi, ale w rozsądnych dawkach i w odpowiednim czasie. Uff, ale się rozpisałam! No to takie moje zdanie jest:)
    Kurcze, to, co zawarłeś w P.S. przerażające…;/

    • charliethelibrarian

      Odpowiedz

      Więc tak jak ze wszystkim: liczy się zachowanie złotego środka i harmonijne połączenie metod wychowawczych zarówno nowych, jak i klasycznych:) Gdzieś przeczytałem, nie pamiętam gdzie to było, że w Stanach proponowali całkowicie porzucić naukę pisania ręcznego i dzieciaczki miały mieć od razu komputery. Zaprotestowali pedagodzy, psycholodzy, którzy twierdzili, że nauka ręcznego pisania pozwala dzieciom rozwinąć mózg i jego różne obszary, znacznie lepiej niż za pomocą komputerów.

      Patent na manipulację jest przerażający i w sumie gdyby go stosowano to nawet byśmy się nie mogli dowiedzieć. A przecież ja spędzam przed monitorem komputera większość mojego dnia! Nic tylko zacząć manipulować!

      • J.

        Odpowiedz

        Owszem, w odpowiednim czasie i odpowiednich dawkach, proszę bardzo, niech się dzieci uczą korzystać z dobrodziejstw cywilizacji;) Ale np. już dzieciom z zaburzeniami oglądanie tv, czy korzystanie z komputera powinno być, niestety, w ogóle zabronione – inaczej terapia nie działa.

        Dla większości ludzi komputer dziś wiąże się zarówno z pracą, jak i z odpoczynkiem, „urobienie” społeczeństwa skomputeryzowanych na odpowiednią melodię jest dzięki temu patentowi śmiesznie proste i to całkiem realne, że ktoś to w końcu na to wpadnie i dla własnych celów wykorzysta. Może np. będziemy kupować więcej czegośtam;/ (np. trunków wszelakich;P). Właściwie to już jesteśmy umiejętnie manipulowani – choćby oddziaływanie reklam. Tyle, że to specyfika reklamy i jesteśmy tego raczej świadomi, a takie działanie na system nerwowy bez wiedzy użytkownika jest co najmniej nieetyczne;/

        • charliethelibrarian

          Odpowiedz

          Jesteśmy manipulowani, ale tak jak napisałaś zdajemy sobie sprawę, że to reklama i ma ona nas zachęcić do określonego zachowania. Natomiast na przekaz podprogowy nic nie jesteśmy w stanie poradzić. Bardzo to niepokojące.

    • charliethelibrarian

      Odpowiedz

      Pieśń czytałem dawno :) Obecnie jestem pod ogromnym wrażeniem serialu HBO :) „Game of thrones” jest świetną realizacją. Nie mogę się wprost doczekać drugiego sezonu:)

Skomentuj charliethelibrarian Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.