Wracam do Was, bo miałem naprawdę szalony czas! I kolejny wpis, ale bez informacji o zwycięstwie Ukraińców. Mam nadzieję, że nadejdzie to zwycięstwo szybciej niż myślę. Dlatego wspieram Ukrainę z całych sił. Bo zima u nas za oknem i można się z tego cieszyć, ale zima na froncie to masakra.

Napis miał brzmieć „Kiedyś to kurła, było” ale sztuczna Inteligencja sobie z nim nie poradziła.

A teraz będzie o hiciorze wydawniczym sprzed ponad 140 lat! Hiciorze, który wszyscy powinni byli kiedyś przeczytać, bo był lekturą, albo powinni przeczytać, bo jest uzupełniającą lekturą szkolną. Dlaczego piszę o hiciorze? Bo „Nad Niemnem” było prawdziwym hitem wydawniczym! Ludzie nie mogli się doczekać kolejnych odcinków w „Tygodniku Illustrowanym”, w którym powieść się ukazywała. A później, gdy wyszło wydanie książkowe praktycznie natychmiast były dodruki.

A jak jest teraz z tą powieścią. Przynajmniej w moim odbiorze? No cóż – przeczytałem „Nad Niemnem” w wakacje, po to, aby przygotować się na Narodowe Czytanie 2023. A przeczytałem po to, aby móc stworzyć prostą, ale ciekawą grę biblioteczną opartą na książce Elżbiety Orzeszko (bo tak oficjalnie Pani Eliza się nazywała).

Nie będę się rozpisywał – powiem tylko, że zawsze na szkoleniach o grach miejskich, terenowych, grywalizacji w bibliotece opowiadałem, że da się zgrywalizować wszystko, nawet „Nad Niemnem” i sam sobie wykrakałem. Nieskromnie powiem, że chyba mi się udało. Gra się młodzieży podobała – a to najważniejsze. Wracając do książki.

Nie jest to zła książka, wszak kiedyś oczarowała miliony Polek i Polaków, a nawet dzisiaj potrafi niektórych wciągnąć. Co jest dla mnie absolutnie niezrozumiałe, bo jest to po prostu nudna książka. Jest tak nudna, że nie dawałem rady dłużej niż po 10 stron dziennie czytać. I może być książką mądrą, książką poruszającą zarówno tematy trudne jak Powstanie Styczniowe, represje wobec powstańców, stosunki arystokracji z niższymi warstwami społecznymi, jak i wątki romantyczne, ale nie zmienia to faktu, że trzystronicowy opis traw i ziół rosnących przy drodze męczy jak jasna cholera. I my to robimy młodzieży naszej każąc czytać książkę sprzed prawie 140 lat przeznaczoną dla dorosłych i współczesnych Orzeszkowej ludzi.

Ach i dałem 6 na lubimyczytac.pl, bo ostatnie kilkadziesiąt stron to jest przynajmniej jakaś akcja i coś się dzieje (wesele i Justyna pokazuje pazurki). Moja refleksja – nie stałem się lepszym Polakiem po przeczytaniu tej książki. Może stałem się lepszym znawcą ziół, ale czy aby na pewno? Można „Nad Niemnem” znać z filmu i ze streszczeń i wcale nie być jakoś szczególnie uboższym w wartości moralne i patriotyczne. Ale robić to młodzieży dzisiaj to jednak trochę przypał.

Comments (5)

  1. Zorro

    Odpowiedz

    No, ja w lyceum nie dałem rady. Ale… co się odwlecze – i przeczytałem w czasie pandemii!! No dobra, opisy przyrody omijałem, ale wątek społeczny mnie wciągnął jak cholera. Bo mam teorię, że ten romans posłużył pani Orzeszko tylko jako ubarwienie. A liczyły się gównie względy społeczne: zbliżenie dworu z zaściankiem, praca lepsza niż morfina, młodzi vs starzy itd. Może po prostu muszą być warunki, żeby książka wciągnęła? Typu: bagaż przeżytych lat, groza za oknem (dzięki czemu sielskość jest sielska)?
    Pozdrawiam Karolu!

  2. Odpowiedz

    Bardzo lubię Nad Niemnem Orzeszkowej. Do dziś pamiętam klimat tej powieści. Niezapomniana lektura. Film także był fajny. Mam nadzieję że nie zrobią znów jakiegoś parszywego remake u jak ze Znachora. Dobrze że wspierasz Ukrainę. Dobry z Ciebie człowiek. Pozdrawiam życząc jednocześnie spokojnej nocy.

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.