Ahoj moi drodzy i moje drogie! Bez wstępów, bo Ukraina wciąż nie jest wolna, ale trzymamy kciuki i pomagamy jak możemy!

Dzisiaj o książce przeczytanej baaardzo dawno temu i ja po prostu staram się powoli odgrzebać z zaległości. To antologia, której okładka ewidentnie nawiązuje do serii fantasy z Pratchettem Prószyńskiego i Spółki, wszak wydawnictwo to samo. A książka to antologia jak w podtytule zawierająca opowieści humorystyczne w kanwie fantasy :) U nas wydana 10 lat po pierwszym wydanie za granico, a pewnie opowiadania mogą być jeszcze starsze tak mi się wydaje :) Nie będę przedłużał tylko przejdę wprost do pisania o opowiadaniach. Postaram się choć kilka słów o nich powiedzieć. Dodam tylko, że antologia jest podzielona na trzy części.

I. Hordy dziwacznych istot – fantastyka z przymrużeniem oka

Image Creator.
„Stwórz ilustrację w stylu okładek książek Terry’ego Pratchetta, przedstawiającą Śmierć – charakterystyczną postać z jego książek – tańczącą na sali koncertowej pełnej gwiazd rocka. Śmierć powinna być przedstawiona jako wysoka, szkieletowa postać, ubrana w czarną szatę, z kosą w ręku. Gwiazdy rocka powinny być przedstawione w zabawny, przerysowany sposób, zgodnie z humorem Pratchetta. Scena powinna być wypełniona ciepłym światłem reflektorów, dającym całości przepiękny, surrealistyczny wygląd.”

Terry Pratchett „Wirujące kręgi nocy” – Przed każdym opowiadaniem jest krótki wstęp o autorze. I powiem Wam szczerze, że te wstępniaki to prawdziwa kopalnia książek do przeczytania! Ale wracając do opowiadania – cóż mogę rzec Pratchett at it’s finest, czyli Terry w formie. Śmierć w postaci kolekcjonera gwiazd muzyki rockowej, popkulturalnej i Wyne, który też jest kolekcjonerem i w końcu trafia na tego, który będzie miał wszystkich. Zabawne, niesztampowe, dobrze się bawiłem.

P. G. Wodehouse „Samo życie” – niektórych autorów stąd zupełnie nie kojarzę. Ewidentnie nie przebili się do polskiego odbiorcy. Ale dzięki wstępniakowi coś niecoś się dowiedziałem :) A samo opowiadanie – trochę trącące myszką. Ot historia sprytnego młodzieńca handlującego eliksirami na wszystko, który z tarapatów ratuje się właśnie ową możliwością wciskania ludziom każdego syfu. Średnio zabawne.

L. Sprague De Camp, Fletcher Pratt „Udoskonalona pułapka na myszy” – Nawet zabawna opowieść barowa, o gościu, który pod wpływem alkoholowej rozmowy z magikiem wziął smoka i postanowił, go wykorzystać do tępienia myszy, a ten zamiast tego sfajczył mu mieszkanie :)

Eric Knight „Lepsza połowa Sama” – Opowiadanko autora „Lassie wróć!”, kolejna historia z pubu o rozdwojeniu jaźni i potrzebie bliskości, a nawet jak się podzielimy to i tak trawa będzie zieleńsza po tamtej stronie płotu. I zawsze będzie nam czegoś brakowało.

Mervyn Peake „Danse macabre” – Na początku opowiadanie wypadało blado, jakieś takie rozmemłane o ubraniach i duchach, ale później zrobiło się naprawdę mrocznie i intrygująco. Końcówka bardzo nieoczywista i mocna!

C. S. Lewis „Świat byle jaki” – Dziwne opowiadanie Lewisa, o tym jak to wszedł w głowę narzeczonej studenta i obserwował świat jej oczami. Panna Peggy według autora interesuje się tylko ubraniami, jest próżna i podziwia swe piękne, młode, opalone ciało przed lustrem, a autor nie szczędzi uszczypliwych komentarzy, że brązowe ciało i białe ślady na piersiach i okolicach bikini (ślad po kostiumie) to wstrętny widok. Szczerze – opowiadanko napisane przez dziadersa i w żaden sposób nie zabawne. Mogłoby być nawet zabawne, gdyby właśnie nie te komentarze. Wszak próżnych i pustych kobiet jak i mężczyzn nie brakuje.

Kurt Vonnegut „Harrison Bergeron” – Opowiadanie, które stało się inspiracją dla filmu o tym samym tytule z 1995 roku, który bardzo wbił mi się w pamięć, ale nie był tak okrutny jak świat stworzony przez Vonneguta, w którym wszyscy mają być dosłownie równi – zarówno intelektualnie jak i fizycznie. A równać można zawsze w dół. Nie jesteśmy wszyscy tacy sami, jesteśmy różni, ale równi w prawach i obowiązkach, nie w tym co nam dała natura i społeczeństwo. Naprawdę Vonnegut był tak przenikliwym obserwatorem społeczności ludzkiej i stworzył coś co może opisywać jedną z wielu dróg, którą pójdzie świat przyszłości. Mroczną dystopię, w której wszyscy jesteśmy dosłownie równi zarówno pod względem intelektualnym jak i fizycznym. A jednocześnie robi to w sposób ironiczny, zabawny i sarkastyczny.

Piers Anthony „Od folkloru do horroru” – Takie krótkie, przewrotne i zabawne o to my co może jest prawdziwe, a co może nie jest. W świecie, gdzie koń i zebra są mityczne, a harpie jak najbardziej kwalifikują się do gatunków istniejących.

II Zjawy mrożące krew w żyłach – fantastyka z dreszczykiem

John Collier „Właściwa strona” – Samobójca i kuszenie przez diabła. Ja bym brał w ciemno, ale to ja. Ogólnie nie jest opowiadanko jakoś szczególnie zabawne, ot sztuczka stara jak świat. Tyle, że na końcu diabeł zostaje przechytrzony.

Fredric Brown „Wredny” – Bardzo trafiająca w me gusta historyjka o rozpustniku. Na długie lata przed wynalezieniem Viagry, trzeba było prosić demony o pomoc, tylko czy czarodziejskie kąpielówki wystarczą? I czy czasem demon o imieniu Wredny nie będzie zbyt wredny :D

Nelson Bond „Dusza człowiek” – Bardzo fajne opowiadanko o duchach, i o tym, że one też mogą pić „wspomnienie alkoholu”. Z ciekawą puentą o spłacaniu długu po latach i galopującej inflacji.

Thomas M. Disch „Karaluchy” – To było naprawdę dobre! Mocne, wciągające i obrzydliwe. No po prostu miodzio. O czarownicy władającej karaluchami i obłędzie. Naprawdę bardzo dobre opowiadanie. Takie żywe i barwne – chwyta za umysł i serce.

Angela Carter „Władczyni domu miłości” – Mocno oniryczne, metafizyczne i przekombinowane. Takie gotyckie, a w sumie chodzi o to, że już na początku XX wieku ciężko uwierzyć we wampiry. A jak już coś to róża od wampirzycy może oznaczać bardzo smutny los dla żołnierza wyruszającego do Francji na front.

Michael Moorcock „Z kamienia. Opowieść o ciałach obcych” – Takie opowiadania lubię – szydera, ironia, humor. I to lubieżny. W dodatku bardzo elokwentne i świetnie stylistyczne napisane opowiadanie o penisie z pewnego rodzaju skały.

Robert Bloch „Kozetka” – Opowiadanie ukazało się w „Hustlerze” swego czasu, i opowiada o inkubie uwięzionym w kobiecie, która jest niewyżyta seksualnie, a tak naprawdę nigdy nie miała orgazmu. Mocno seksistowskie, momentami nawet zabawne, ale bez szału.

Roald Dahl „O cudowna tajemnica życia” – Zabawne to opowiadanko, ale w taki mocno staroświecki sposób, bo opowiada o seksiku (hehe), takim wiecie niestandardowym :D A sam pomysł bazuje na istnieniu męskich i żeńskich plemników, co chyba nawet w czasie, gdy pisał to opowiadanie Roald było pomysłem nie mającym już żadnego oparcia w nauce.

III Kosmos do wzięcia – fantastyka naukowa

Stephen Leacock „Człowiek w azbeście. Alegoria przyszłości.” – Dobre nawet, ale ono na pewno powstało kilkadziesiąt lat temu. Taka wizja, że w końcu ludzie nie będą nic robić, bo nie będzie pracy, będą nieśmiertelni i będą sobie po prostu trwać. Bez małżeństw, bez prasy, bez telewizji, bez dzieci. Bez wojen, bez chorób, bez śmierci. Niby, że przerażające kogoś z roku 1960, ale czy dla kogoś z 2023? I oczywiście taka wizja jest przedstawiona jako coś złego, a przecież ludzkość na pewno ogarnęłaby sobie coś, żeby nie popaść w marazm.

John Wyndham „Samica gatunku” – Oj, też takie staroświeckie. Podoba mi się ta szydera z nazbyt egzaltowanych obrońców zwierząt, ale oczywiście takie uśmieszki w stylu hipopotam wykorzysta seksualnie człowieka jakoś tak średnio.

Cordwainer Smith „Z planety Gustible’a” – U Smitha można było się dopatrzeć humoru, choć ja częściej dopatrywałem się tam mocno zamglonego obrazu świata, ale to opowiadanko, które jest osadzone w świecie Instrumentalizacji Rodzaju Ludzkiego jest inne. Opowiada o inteligentnej rasie, którą spotkała ludzkość, a rasa to okazała się baaardzo do nas podobna i trochę ciut bardziej zaawansowana plus byli telepatami. Więc Apicjanie pozwalali sobie na całkiem dużo w stosunkach z Ziemią, byli grubiańscy, chamscy i przede wszystkim żarłoczni, ale to się skończyło wielkim pożarem, po którym ludzie rzucili się na Apicjan… w celach konsumpcyjnych. Nic więcej nie powiem.

Robert Sheckley „Specjalista” – Ciekawe i interesujące opowiadanko o galaktycznym statku, który podróżuje przez kosmos, a składa się z różnych gatunków istot połączonych telepatyczną więźą i okazuje się, że ludzie należą do gatunku Popychaczy, a zapomnieliśmy o tym i dlatego stworzyliśmy cywilizację mechaniczną, a nie telepatyczną. Ciekawostka – członkowie załogi statku składający się tak jakby na jeden organizm piją dużo dziwnych substancji odurzających o działaniu podobnym do alkoholu :D

William F. Nolan „Przygoda z marsjańskimi księżycami” – Szalony robot, opowieść niczym „Pies Baskerville’ów”. Co, jeśli roboty stworzą własną cywilizację? Nawiązania do Sherlocka, do wilkołaków, Moriarty, i tak dalej. Takie sobie, poza ciekawym przedstawieniem charakterów robotów.

Harry Harrison „Złote lata Stalowego Szczura” – Klasyk. Zabawne jak zawsze. Stalowy tym razem daje dyla z więzienia dla emerytowanych przestępców.

Arthur C. Clarke „Nie będzie jutra” – Nie wiedziałem, że Clarke taki żartowniś. Dobre i bardzo króciutkie opowiadanie o końcu świata, innej cywilizacji, kontakcie telepatycznym – niestety nawiązanym podczas pijackiej eskapady. Czy uda się ocalić ludzkość?

To był interesujący zbiorek. Mogliby dodać daty do każdego opowiadania to bym mniej więcej wiedział jak bardzo się zestarzały. Po niektórych opowiadań to czuć i to bardzo, ale ogólnie bawiłem się dobrze.

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.