Oczywiście tytuł posta chwytliwy ma być:) Nie bójcie się, ja na razie z mym ciałem rozstawać się nie zamierzam dlatego, że trochę się do niego przyzwyczaiłem, a i wystawić na aukcję nie za bardzo wiem jak. Pewnie zresztą nawet nauce mój trup się nie przyda, (no chyba, że przełomowe badania na temat super regeneracyjnych właściwości wątroby pewnego polskiego bibliotekarza jakiś stażysta w prosektorium przeprowadzi. Później wspaniałą pracę o mej wątrobie napisze i kariera światowa stanie przed nim otworem).

Tytuł posta nawiązywać ma do notki z „Ilustrowanego Kuryera Codziennego” o kobiecie, która żyjąc jeszcze, ale w planach mając rozstanie się z tym pięknym światem złożyła ofertę pewnemu lekarzowi.

IKC1925nr103

IKC1925nr103

Bawią mnie te notatki prasowe z „Ilustrowanego…” są pełne naiwności oraz prostoduszności. Ciężko mi określić skąd dokładnie owe wrażenia się biorą. Może dużą rolę gra w tym zakończenie doniesienia zdaniem oznajmującym, że niestety nie wiadomo, czy umowa została wprowadzona, że się tak wyrażę „w życie”. Z tego ostatniego zdania bije taki smutek i rozczarowanie, że nie dane było dziennikarzom „IKC” dowiedzieć się czy kobieta popełniła samobójstwo i czy lekarz odebrał „przedmiot” transakcji.

Poza zabawnym (przynajmniej dla mnie) stylem, w tej notce nie ma absolutnie nic zabawnego. Wyobrażacie sobie co musiała mieć ta dziewczyna lub kobieta w głowie? Może wielką pustkę, a może wielką rozpacz. I jeszcze kwota za ciało, w większej części miała pójść na spłatę zobowiązań finansowych wobec byłego kochanka. A może to była zwykła oszustka, która wykombinowała sobie dość charakterystyczny sposób na zarabianie swoim ciałem.

Dla mnie ta informacja jest kolejnym dowodem na to, że wszystko już było. I ludzie pomysły dziwaczne mieli od zawsze. Dlatego, gdy następnym razem usłyszycie, że jakaś dziewczyna chce sprzedać swoje dziewictwo, lub ktoś sprzedał swoją duszę, oprócz słusznego oburzenia przypomnijcie sobie historię kobiety, która chciała sprzedać swoje ciało jako wkrótce-już-będące-stygnące zwłoki.

 Tradycyjnie już: Małopolska Biblioteka Cyfrowa. „Ilustrowany Kuryer Codzienny” nr 103, 15 kwietnia 1925.

Comments (6)

  1. Odpowiedz

    Ale to smutne z jednej strony, „że wszystko już było”. A obecnie można ciało oddać nieodpłatnie po swojej śmierci na cele naukowe, ale sprzedać, to chyba nie.

    • Odpowiedz

      Ja to hasło propaguję, bo trochę drażnią mnie ludzie, którzy uważają, że żyją w nie wiadomo jakich czasach i zawsze powtarzają na przykład, że dawniej to było lepiej lub inne podobne frazesy.

      Zdaję sobie również sprawę, że „wszystko już było” jest również frazesem, ale ja przynajmniej coraz częściej znajduję przykłady na jego poparcie.

      O oddawaniu ciał nauce wiadomo nie od dziś. Lecz robi się to w testamencie. Raczej nikt nie przychodzi do lekarza z taką propozycją jak kobieta z notki:)

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.