Cześć! Czy zdajecie sobie sprawę, że minęło już pół roku 2021? Czy rozumiecie, że rzeczywistość, w której żyjemy pędzi jak szalona i ani widzi, ani słyszy żeby trochę zwolnić. I odpocząć. Jeśli to widzicie i macie chwilę, by zwolnić i odetchnąć to gratuluję Wam z całego serduszka, bo pamiętajcie, że czasem może wtargnąć w nasz świat INNA RZECZYWISTOŚĆ, a co jeśli będzie to rzeczywistość ze świata wykreowanego przez Tomasza Fijałkowskiego?
Ano będzie to, że będzie bardzo ciekawie, bardzo barwnie, kolorowo, interesująco. Momentami nawet za bardzo. I to jedna z ważniejszych myśli, które towarzyszyły mi podczas lektury – kurczę super pomysł, świetne akcje tylko czemu autor wrzucił, aż tyle tych grzybków w ten barszcz. I to jeszcze czasem widać, że nie za dobrze wymieszał i grzybki, albo pływają bez sensu, albo trzeba grzebać łyżką drewnianą i szorować nią po dnie garnka. To największy mój zarzut – mocne przeładowanie i niespójność.
Poza tym alternatywny świat, w którym istnieje Korona, jest Antipolis prezentuje się bardzo interesująco i wciągająco. Jest 1936 rok, ale technologicznie jesteśmy sporo do przodu, mamy też bogów i herosów. Antipolis przypomina miks Wiednia, Londynu, Paryża, Warszawy, Rzymu i tak dalej i tak dalej. Polanda natomiast to mocarstwo, które swoją potęgę opiera na tolerancji, miksie kulturowym i współistnieniu wielu religii i kultur. Coś czego raczej obecnie nie doświadczamy. W swojej książce Fijałkowski miesza fantastykę z horrorem, z historią alternatywną okraszoną kryminałem i robi to dobrze, ale tak jak pisałem – za dużo trochę tego mieszania.
Niemniej bardzo chciałbym coś jeszcze przeczytać z uniwersum Antipolis jeśli takowe istnieje. Polecam, polecam.
Agnes
charliethelibrarian