To zdecydowanie nie moje drugie imię :D No ale cóż zrobić, muszę się jakoś ogarnąć. Pierwszy tydzień w pracy po powrocie z Monachium minął całkiem spoko – wiadomo pytania: Jak było? i tak dalej i tak dalej. Na początku chciałem ściemniać, że było do dupy i żeby nikogo innego nie wysyłali następnym razem bo ja się podejmę tego zadania :D Taki niby przewrotny plan, no ale moja wrodzona szczerość i brak umiejętności kłamania sprawił, że rozpowiadałem na lewo i prawo jak to fantastycznie tam było.
Wracam do starych nawyków – będzie o książce, książce którą przeczytałem już jakiś czas temu tzn. ze dwa miesiące temu.
Zbigniew Nienacki
Uwodziciel
„Uwodziciela” przeczytałem będąc nastolatkiem. Zapewne spowodowane to było lekturą „Raz w roku…”. Pobudki jakie mną kierowały powinny być jasne dla wszystkich, którzy pamiętają okres dojrzewania :) Pamiętam, ze książka nie przypadła mi do gustu – zapewne dlatego, że pełna jest trudnego języka z dziedziny psychoanalizy. Poza tym nie miałem większego pojęcia o książkach i bohaterach literackich jakie w powieści są wymieniane.
Podobnie jak w latach młodzieńczych teraz znów sięgnąłem po „Uwodziciela” tuż po przeczytaniu „Raz w roku…”. No i tak jak do lektury „Raz w roku…” tak i do lektury „Uwodziciela” trzeba było samemu troszkę przeżyć, dojrzeć by zrozumieć. Książka rewelacyjna, Nienacki w sposób bezbłędny rozprawia się z wieloma mitami literackimi poddając bohaterów dzieł gruntownej analizie psychologicznej. To sprawia naprawdę niesamowite wrażenie. Nienacki rozkłada na czynniki pierwsze psychikę bohaterów bezlitośnie obnażając niekonsekwencje w ich charakterach, takiego Wokulskiego czy też Łęckiej na przykład.
Książka porusza również temat odpowiedzialności pisarza wobec czytelników. Nienacki opisuje próby stworzenia powieści o miłości prawdziwej, które nie udają się albowiem społeczeństwo pragnie banałów i utartych schematów.
Czasem odnosiłem wrażenie, że autor trochę przegina, że kobiet nie da się tak łatwo rozszyfrować. Zabiegi jego bohatera wydawały się naciągane. Ale z drugiej strony: może jednak Nienacki ma trochę racji. Autor podaje wiele „gotowych” przepisów jak traktować kobiety. Przyznam się, że w pewnym momencie zastanawiałem się coby nie pójść za jego radami :) Ale książka nie była pisana jako poradnik dla podrywaczy.
Książka mocna, mądra i zapadająca w pamięć. I jak wspomniałem wyżej może trochę irytować język stosowany przez autora to znaczy język psychoanalizy i psychologii to naprawdę warto do niej zajrzeć. Zwłaszcza, że z tego co się orientuję książka podobnie jak „Raz w roku…” dorobiła się opinii literatury dla dorosłych ale raczej takiej z niższej półki co jest zupełną nieprawdą.
A oto jeszcze jedna ciekawa przygoda, która spotkała mnie podczas lektury książki. Na pustej stronce znalazł się pewien wpis:
Jeśli dobrze nie widać to tekst wpisu brzmi tak: „Hej Ty czytelniku! Zostałam magistrem, Tobie też się uda. Uwierz we własne siły i walcz! A jeśli już jesteś mgr to gratuluję! Zrób sobie doktorat, idź na studia podyplomowe – to się opłaca! Zmazać po przeczytaniu, bo to nieładnie kreślić po książkach!„
Heh, jako bibliotekarza powinno mnie oburzyć, że ktoś nabazgrał coś w książce. Jednak to wyznanie o osiągniętym sukcesie wywołało uśmiech :) Swoją drogą ciekawe czy ten wpis jest jakiś starszy? Kto wie może jest w tej książce już dobrych kilka lat. Kimkolwiek jesteś nieznana mi pani magister mam nadzieję, że zrobiłaś już doktorat i Ci się to opłaciło! I że oduczyłaś się kreślić po książkach bo to rzeczywiście nieładnie!
Bilbo