Stanisław Jachowicz "Bajki..."

Stanisław Jachowicz „Bajki…”

Moi drodzy, chyba nie zaskoczę Was wyborem kolejnej lektury… Otóż jak dwie poprzednie ta też pochodzić będzie z zamierzchłych czasów. Tknięty opowieścią Wincentego Pola o chłopcu, który zachował polskość dzięki bajkom Stanisława Jachowicz postanowiłem te bajki przeczytać. Zagłębiłem się w czeluście przejść między regałami uzbrojony w Muchozol (nie wiem czy coś takiego jeszcze istnieje:D, ale tylko takie środki mamy na stanie w bibliotece). Wiedziałem, że aby dojść do „Bajek…” Jachowicza będę musiał przejść koło Królestwa Moby Dicka (mrówki, które zakładały tam cywilizację nauczyły się czytać właśnie dzięki „Moby Dickowi). Przekupiłem cywilizację rzucając im na pożarcie „Starego człowieka i morze” – to powinno zająć ich na jakieś dwie zimy. Książeczkę Jachowicza odnalazłem. Chciałem przeczytać w magazynie, bo gruba nie była, ale przeszkadzały mi odgłosy Wielkiej Wojny między kornikami Lenina, a skorkami Churchilla (jak się łatwo domyśleć obydwie cywilizacje wywodzą się od dzieł tych panów, które były ich kolebką). Korniki właśnie przeprowadzały abordaż na regał skorków, więc było trochę głośno od wybuchów miniaturowych bomb atomowych i dział zbudowanych z twardych okładek. Swoją drogą te bomby trochę niebezpieczne są, ktoś powinien się tym zająć, ale ja jestem tylko prostym bibliotekarzem i nic mi do tego.Wracajmy do meritum, czyli książki.

„Bajki…” Jachowicza składają się z trzech części. Pierwsza z nich to powiastki z morałem odnoszące się do kwestii wychowania dzieci. Rymy proste, przesłanie jeszcze prostsze, nie pozostawiające żadnych wątpliwości co do odbioru. Jednak w sumie bardzo dobre rady, takie zdroworozsądkowe i niczym raczej nie różniące się  od dzisiejszych porad dla rodziców czy też takich jakie możemy znaleźć we współczesnych wierszykach dla dzieci. Moim zdaniem to najlepsza część „Bajek”. Druga i trzecia część to bajki, zarówno wymyślone przez Jachowicza jak i wzorowane na zagranicznych autorach bądź przetłumaczone. Długie, nudne, męczące. Naprawdę nie podobała mi się ani jedna. Co innego takie powiastki jak ta o „Dzięcięciu i płomieniu”:

Dziecię i płomień

Dziecię i płomień

Rozsądna rada, którą rodzice stosują do dzisiaj:)

A teraz historyjka o Mundziu:)

Mundzio

Mundzio

Proste i skuteczne – dlaczego więc tak wielu rodziców zabrania dzieciom odkrywać własne pasje i własne talenty. Przecież można uniknąć wielu błędów wychowawczych, gdyby dziecku pozwolić szukać korzyści w zabawie:)

Ogólnie z bajek i powiastek Jachowicza, kilka daje radę. Należ wziąć pod uwagę, że swoje lata mają. Książka, którą ja przeczytałem była przedrukiem bajek z 1829 roku! Trochę wody w Wiśle upłynęło. Roli jaką „Bajki” Jachowicza odegrały w polskiej literaturze nie da się ocenić. Dziesiątki pokoleń młodych Polaków zasypiało przy tych bajkach czytanych im przez mamy, niańki, opiekunki, guwernantki czy kto tam dawniej się dziećmi opiekował. Należy o tym pamiętać!

P. S. Najgorsze jest to, że będę teraz musiał książkę oddać, a wciąż nie wiem jak skończyła się Wielka Wojna między kornikami a skorkami. A jeśli mrówki skończyły „Starego człowieka i morze”? Co im rzucić na przynętę? Może „Robinsona Cruzoe”?

P. S. 2 Jak pisałem o skorkach to sobie sprawdziłem, czy taka jest ich prawidłowa nazwa. U mnie woła się też na nich szczypawy. Okazało się, że nazwa jest jak najbardziej prawidłowa, ale co mnie zaskoczyło, to informacja, że skorki zwalczają szkodniki w ogrodach! Całe życie brałem te okropne, wijące się stworzenia za szkodniki właśnie, a tu się okazuje, że są one pożytecznymi owadami!

Comments (3)

  1. J.

    Odpowiedz

    Bajek Jachowicza co prawda nie czytałam, ale te zamieszczone tchną mądrością kolejnych pokoleń:)) U mnie mawia się „szczypawki”, względnie „szczypawice” i obrzydłe to są stworzenia, choć jak widać, ku zdziwieniu mojemu pożyteczne. A na pożarcie mrówkom rzuciłabym „W poszukiwaniu straconego czasu”….

    • charliethelibrarian

      Odpowiedz

      Najlepsze u Jachowicza były właśnie tylko te i inne powiastki. Bajki strasznie długie.

      Odniosłem dzisiaj egzemplarz „Bajek” na jego miejsce – po cywilizacji korników nie było śladu. Szczypawki opanowały już dwa regały i z tego co zdążyłem zaobserwować szykują się na podbój trzeciego. Mrówki dopiero na piątej stronie „Starego człowieka…” :)

  2. Pingback: Henryk Wernic „Druga książka do czytania dla dzieci do lat 10″ « Blog Charliego Bibliotekarza

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.