Moja biblioteka posiada ciekawą kolekcję książek z tak zwanego „drugiego obiegu”, czyli nielegalnych wydawnictw z okresu PRL. Książki te „drukowane” chałupniczymi metodami to literatura zakazana zarówno w PRL jak i w Związku Sowieckim. To opracowania historyczne odkłamujące zafałszowaną historię oraz publicystyka społeczno – ekonomiczna oraz literatura tak zwana „wywrotowa”. W sobotę na dyżurze odwiedził moją czytelnię bardzo sympatyczny starszy pan i poprosił o kilka książek z tej kolekcji. Jak się okazało ów pan był jednym z wielu pracowników Wydawnictwa LIBERTAS i aktywnie uczestniczył w drukowaniu i rozprowadzaniu owej podziemnej literatury. Pogawędziliśmy trochę, ja się dowiedziałem o metodach dystrybucji, wyglądzie „drukarni” i tym podobne. Po wyjściu czytelnika została w czytelni książka, a właściwie książeczka, broszura z „Donosami” Mrożka.
Niewielki w swej objętości „druk” zawiera kilkanaście prześwietnych tekstów, które wywołują uśmiech na twarzy. Groteska, ironia i sarkazm wylewają się wręcz z tych karteczek. „Donosy” musiały stanowić świetną odtrutkę na niezbyt miłą i przyjemną rzeczywistość stanu wojennego. Ba! One wciąż stanowią. Wystarczy pozamieniać kilka nazwisk, szczegółów i wciąż możemy się śmiać z naszej rzeczywistości. Bo cóż innego nam pozostaje? Trochę to smutne, że kilkanaście tekstów pisanych na potrzebę chwili może wciąż razić taką aktualnością. Oczywiście nie wszystkie dotykają polityki. Pokażę Wam jeden o tragicznym wypadku w bibliotece, która jak większość bibliotek posiadała wówczas jeden słuszny księgozbiór.
„DONIESIENIA DROBNE
Agencja prasowa donosi:
Onegdaj odbyło się uroczyste zasłonięcie tablicy pamiątkowej. Mówca podkreślił, że zasłonięcie jest doniosłym krokiem na drodze do dalszego odsłonięcia.
Nieprawdą jest jakoby na półce, która się oberwała w Bibliotece Powiatowego Domu Kultury i zabiła bibliotekarkę znajdowały się dzieła klasyków Marksizmu – Leninizmu. Natomiast prawdą jest, że znajdowały się tam pamiętniki Churchilla podrzucone przez agentów obcego wywiadu celem przeciążenia półki.
Pogrzeb ofiary odznaczonej pośmiertnie Orderem Lenina odbył się na koszt Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej.
Jak donosi Agencja Novosti Boga nie ma”
Praca w bibliotece bywa naprawdę niebezpieczna i nie ma się z czego śmiać. A bibliotekarze wiedzą doskonale, że takie zbiorowe wydanie dzieł Marksa, Engelsa, Lenina i Stalina to „kawał” (dosłownie) literatury. A skoro zostajemy w tematyce czytelniczej to donos do Ministerstwa Kultury.
„DO
MINISTERSTWA KULTURY
Donoszę, że ochotniczo my ukończyli akcję tępienia analfabetyzmu w powiecie.
Ostatni analfabeta ukrywał się w krzakach na Górce Piastowskiej, ale my go znaleźli.
Trochę się bronił, ale mu szwagier przyłożył kłonicą, a ja mu poprawiłem.
Tak, że nie ma już analfabety.
Przy wytępionym my znaleźli okulary i książkę w języku obcym pod tytułem „Les Pensees”. Znaczy się nie umiał czytać po polsku.
W kieszeni prawej miał legitymację Związku Literatów Polskich, ale ten związek jest już dawno rozwiązany, znaczy się legitymacja nieważna.
Dlatego prosimy o umorzenie śledztwa i przyznanie nam nagrody jako działaczom oświatowym w terenie.”
Z alfabetycznym pozdrowieniem
Ja i Szwagier
Śmiech to zdrowie, nawet śmiech przez gorzkie łzy.
Skany pochodzą z egzemplarza wydanego przez Wydawnictwo LIBERTAS w roku 1984.
Anna
charliethelibrarian
ted
charliethelibrarian