Nie będę poruszał tutaj tematów, które obecnie zajmują wszystkie media. Powiem tylko, że opinia jest jak dupa i każdy ma swoją.
Chciałbym napisać o książce, którą skończyłem czytać dosłownie przed chwilką. Zanim będzie o książce to troszkę o autorze, czyli Sergiuszu Piaseckim. Człowiek ten urodził się na początku 20 wieku na Białorusi. Już na starcie nie miał lekko bo był nieślubnym dzieckiem szlachcica. Przeżył rewolucję w Rosji, walczył w wojnie polsko – bolszewickiej (po naszej stronie :). Później był przemytnikiem, pracował w naszym wywiadzie na kresach. Narkoman, hulaka, za napady z bronią w ręku skazany na śmierć. Wyrok zmieniono na 15 lat ciężkich robót. W więzieniu zaczął opisywać swoje awanturnicze przygody. To tam powstał „Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy” – książka, która przyniosła mu popularność. Po wojnie ścigany przez UB, osiadł w Anglii gdzie dalej pisał. Zmarł na raka w 1964 roku. Aż dziw mnie bierze, że o nim wcześniej nie słyszałem. Ano taki ze mnie oczytany człowiek. Żywot Sergiusza starczyłby dla kilku ludzi.
„Zapiski…” to satyra na sowiecki „Way of life”. Treść książki stanowi dziennik oficera Armii Czerwonej, który jest zapisem jego przygód podczas II wojny światowej. Książka w ironiczny, sarkastyczny obficie podlany czarnym humorem sposób rozprawia się z mentalnością ludzi wychowywanych w Związku Radzieckim. Autor obnaża schematyczne myślenie, głęboko zakorzeniony strach i nienawiść do wszystkiego co nie sowieckie. Uwypukla mechanizmy propagandy radzieckiej, która skutecznie potrafiła zaćmić umysły poddanych Stalina.
Główny bohater to „WYKSZTAŁCONY” przez radzieckie szkoły oficer, który jest zwyczajnym chamem, brak mu ogłady towarzyskiej. Ale nie brakuje mu sprytu i inteligencji. Ale jeśli mówimy o inteligencji to takiej, która pozwala mu przetrwać, dostosowywać się do zaistniałej sytuacji. Zubow bije pokłony temu kto wydaje mu się silniejszy – Stalin, Hitler a nawet Sikorski nie robią mu różnicy liczy się tylko fakt, kto w danej chwili jest silniejszy i przy kim można mieć pewność, że się przeżyje. Jego spaczone spojrzenie na świat każe dopatrywać się w każdym szpiega, sabotażysty i ogólnie element wywrotowy, zagrażający trwaniu Czerwonego Imperium. Pozornie budzący sympatię, okazuje się jednak zwykłym mordercą i skurwysynem.
Ogromnym plusem książki jest język. Pozwala on wczuć się w tok myślenia Zubowa, jego pokrętnej, wypaczonej logiki. Takim językiem posługuje się człowiek od dziecka musztrowany, poddawany praniu mózgu.
Co mnie trochę drażniło to przesada w drugą stronę – pokazanie jacy Ci Polacy są zajebiści i w ogóle. Pomogą nawet największemu wrogowi, bo tak im nakazuje chrześcijański obowiązek.
Książka świetna, czyta się bardzo dobrze, wywołuje często śmiech, jest po prostu zabawna. Książka oprócz uśmiechu wywołuje również zadumę. Opisuje bowiem wydarzenia dla Polaków smutne i tragiczne. Jest to taki śmiech przez łzy.
Na koniec zacytuję sam początek bo jest on reprezentatywną próbką języka całej książki:
„Noc była czarna jak sumienie faszysty, jak zamiary polskiego pana, jak polityka angielskiego ministra. Lecz nie ma siły na świecie, która by powstrzymała żołnierzy niezwyciężonej Armii Czerwonej, idących dumnie i radośnie wyzwalać z burżuazyjnego jarzma swych braci: chłopów i robotników całego świata”