Lewiatan to według książki napisanej przez niejakiego Jahwe, ogromny potwór morski, który kumpluje się z Behemotem i razem wyrywają Hiobowe córy. Dziś Lewiatan w takim kontekście (ogromnego stwora) funkcjonuje w dzisiejszym języku polskim. No może oprócz tego, że jest też taka znana sieć sklepów. I śmiem twierdzić, że wielu moim rodakom najpierw przyjdzie do głowy skojarzenie ze sklepem a nie mitycznym stworem ze Starego Testamentu.
Mam niezłą zagwozdkę, z tą książką. Dużo o niej było na wielu serwisach poświęconych fantastyce, to i pomyślałem, że sobie czytnę. Jak pomyślałem tak sobie czytnąłem. I cholera od razu się kapnąłem, że grupą docelową tej książki to chyba jest młodzież w latach nastoletnich albo może nawet mniej. I święta naiwności, jako stary wyga widziałem wszystko, że książka jest prosta jak budowa cepa, że świat alternatywny taki nakreślony grubą kreską i naprawdę bardzo, bardzo to wszystko naiwne i takie dziecinne. Ale przyznam się wstydliwie, z pewnym zażenowaniem i rumieniąc się na czubku mej łysej głowy, że książkę przeczytałem błyskawicznie. No po prostu szybko to się czytało. Poza tym czcionka duża i jeszcze rysunki, które dodatkowo mnie utwierdziły, że to dla dzieci książeczka.
Fabuła – Europa tuż przed wybuchem I wojny światowej. Podzielona jest ona (ta Europa) na znane nam z historii kraje, ale jest jeszcze inna linia podziału. Otóż Wielka Brytania to Darwiniści, którzy posługując się wiedzą Charlesa (swoją drogą bardzo ładne i dystyngowane imię) Darwina projektują nowe stworzenia do własnych celów. Latające, pływające, chodzące i tak dalej, i tak dalej. A tytułowy „Lewiatan” to ogromny, latający wieloryb! A więc Angole to DNA, natomiast Niemcy i kraje niemieckojęzyczne to tak zwane Chrzęsty, czyli mechanika, inżynieria, niemiecka precyzja i doskonałość. Mają ogromne maszyny kroczące, z działami, karabinami maszynowymi – steampunk pełną gębą.
Jednym z bohaterów opowieści jest syn arcyksiążęcej pary cesarstwa Austro – Węgierskiego. Otóż młody Alek musi spieprzać, bo nagle otruli mu rodziców a jego życie jest zagrożone. A drugim bohaterem/bohaterką jest Deryn, dziewczynka z ambicjami, która przebiera się za chłopca i wstępuje do Królewskich Sił Powietrznych. Ta dwójka spotyka się już po wybuchu wojny i chyba coś z tego będzie ale na to pytanie odpowie dopiero drugi tom. I cholera chyba go też przeczytam… taki dzieciak ze mnie.
Polecać czy nie polecać – dla kogoś kto nie czyta fantastyki ta pozycja będzie kompletnie bezwartościowa. Dla kogoś kto czyta ambitniejszą fantastykę również. Ale dzieciaki mają wakacje i ja sobie ją przeczytałem bardzo szybko choć już dawno straciłem mą dziecięcą naiwność.
Ludwika Wykurz
charliethelibrarian