Cześć czołem. W poprzednim wpisie napisałem, że staram się unikać poradników, a tutaj zaraz po jednym wjeżdża drugi, ale o tej książce Kotarskiego Wam opowiem, bo naprawdę jest bardzo ciekawa i interesująca.
Autor znany z kanału Polimaty, który swego czasu był jednym z najpopularniejszych kanałów popularnonaukowych na polskim Youtube. Obejrzałem chyba wszystkie odcinki, gdy jeszcze miałem czas oglądać Youtube’a, ale Pan Radek nie poprzestał tylko na kręceniu coraz bardziej profesjonalnych filmów na kanale. Napisał już do tej pory kilka książek, a ta jest pierwszą, którą przeczytałem.
Jedyne co Wam powiem to tyle, że naprawdę warto. Nie twierdzę, że odmieni ta książka Wasze życia, ale pokaże wiele sposobów, wiele metod, które można wykorzystać do tego, aby się rozwijać, zdobywać nowe informacje, wiedzę, umiejętności. Chłop wziął przeczytał, wypróbował, zastosował w cholerę dużo nauki, aby wycisnąć z tego jak najwięcej praktycznych informacji dla laików jak się uczyć, aby się nauczyć. Jak wybrać sobie metodę najlepszą dla nas.
I oczywiście ta książka to prztyczek, krytyka i jak dla mnie świetny argument za tym, że polski system edukacji należy zaorać i zasiać ziarno od nowa, bo każdy z nas przez niego przechodził, a jedyne co pamiętamy to datę bitwy pod Grunwaldem (oczywiście generalizuję i korzystam ze skrótów myślowych), ale ogólnie tak bywa. Sam pamiętam jak będąc jeszcze „beneficjentem” (specjalnie w cudzysłowie) systemu edukacji brylowałem przed rodzinką podczas oglądania wszelakich programów quizowych, teleturniejów, milionerów i tak dalej, bo po prostu miałem wiele informacji na świeżo. Obecnie raczej nie odważyłbym się wystąpić w żadnym teleturnieju, bo zwyczajnie zapomniałem.
I teraz pojadę coachingowym stwierdzeniem, ale tak to już bywa, że od nas zależy co wyciśniemy z tej książki, bo też pan Radek nie odkrywa przed wtajemniczonymi w jego sektę członkami tajemnic kosmosu i wytrychów do bogactwa i szczęścia. Nie, autor solidnie i wytrwale pracował nad esencją wielu znanych od stuleci technik nauczania i samokształcenia i je po prostu zebrał. A żeby nie być gołosłownym pan Radosław Kotarski wylosował język, którego miał się płynnie nauczyć w pół roku, przy użyciu metod z książki. I padło na szwedzki. I została mu cudowna umiejętność posługiwania się bardzo trudnym językiem. W płynny sposób! Naprawdę zazdroszczę.
Ja znalazłem tam kilka metod, które chciałbym przetestować na sobie. Ogólnie podzielę się z Wami smutną refleksją, że coraz mniej rzeczy mnie wciąga tak na maksa. Owszem zdarzy mi się pogoń za jakimś tematem, gdzie nie czuję upływającego czasu, a każdy obejrzany materiał, przeczytany artykuł raduje mnie niemiłosiernie, ale taki momentów coraz mniej. Mam nadzieję, że powoli wygrzebię się z bieżączki i znów będę mógł w stu procentach robić to na co mam żywnie ochotę.
Agata