Serdecznie chciałbym Was przywitać na łamach mojego bloga. Czy czujecie się u mnie wygodnie? Czy Charlie jest dobrym gospodarzem? Czy sprawdza się jako internetowy opisywacz przeczytanych książek? Na te pytanie odpowiedzieć możecie sobie w duchu, bo ja żadnej ankiety nie przygotowałem. Za to opowiem Wam o fantastycznej książce.
Zacznę od przytoczenia akapitu ze wstępu, bo on oddaje ducha tej książki:
Książka o tych, którzy najmniej posiadali, niewiele mogli i mało znaczyli. Którzy na wysokich schodach poważania i uznania stali najniżej. Rzecz o żebrakach, złodziejach, ladacznicach. Także o drogach, które prowadziły na peryferie miejskiego mrowiska.
Jeżu jakie to było dobre! Jak fascynujące i niesamowite, a przede wszystkim rzetelne i opisane w sposób przystępny i zrozumiały. Kolejny raz przekonałem się, że człowiek jakieś tam wyobrażenie o świecie obecnym i dawno minionym posiada, ale często jest to wyobrażenie niepełne, niedookreślone i nie przystające do faktów (wszak jest wyobrażaniem).
Książka panów Rożka i Kracika wpadła mi przez przypadek (oddawał ją jeden z czytelników), a ja często korzystam z takich okazji. Ta niezbyt w sumie obszerna książka zawiera w sobie tak ogromny ładunek wiadomości, informacji, ale przede wszystkim emocji, że czytało mi się ją niesamowicie.
I oczywiście, że nie traktuję tej książki jako kompletnego kompendium wiedzy o dawnych czasach. Lecz jest to dobra pozycja dla wszystkich, którzy chcieliby poznać trochę Kraków z dawnych wieków (jest w niej tyle miejsc opisanych, które codziennie mijam, a które zupełnie inną funkcję pełniły w wiekach średnich), dowiedzieć się co robiono ze złodziejami, jaką pozycję w mieście miały prostytutki czyli tytułowe wszetecznice, które lokale na Rynku Głównym były wylęgarnią rozpusty, plugastwa i wszelkiego zła.
Co mnie najbardziej uderzyło to rzecz o której trzeba pamiętać – ciężko jest nasze standardy moralne, etyczne, społeczne przystawiać jeden do jednego do tych sprzed kilkuset lat. Bo choć ludzie od zawsze są tacy sami, rządzą nimi te same emocje, pragnienia i popędy to jednak system światopoglądowy, etyczny, filozoficzny był wtedy zupełnie inny. Na przykład kwestie takie jakie cudzołóstwo i zdrady małżeńskie. Według autorów,
Do XV stulecia, włącznie cudzołóstwo karano surowo. Jeśli na gorącym uczynku schwytano żonatego i zamężną, stawali przed sądem. Po udowodnieniu winy mężczyzna szedł na ścięcie, a kobietę w najlepszym wypadku chłostano
Żywot człowieka był niemalże zdeterminowany od początku. Jeśliś się rodził w rodzinie złodziei to raczej złodziejem zostałeś. Po pierwsze za bardzo nie miałeś jak wydostać się z zaklętego kręgu, po drugie tego od Ciebie oczekiwało społeczeństwo. Nędzarz rzadko kiedy miał szansę na odmianę losu, a jego pełne cierpienia życie miało być wstępem do cudownego życia po śmierci w Królestwie Bożym. Powszechna wiara w życie po śmierci była też poniekąd powodem, że ludzkim życiem szafowano bardzo hojnie. Zabijano za naprawdę drobne przestępstwa. Pomoc dla nędzarzy ograniczała się do doraźnej jałmużny i ewentualnie wyżerki na jakieś większe święta i odpusty. Urodziłeś się w rynsztoku to w rynsztoku najprawdopodobniej umarłeś, a może raczej zdechłeś.
Tak żyli i myśleli ludzie kilka wieków temu. Czasy, które dla mnie są nie do ogarnięcia. A przypadki, które opisują autorzy również są często makabryczne, przerażające okrutnością i bezwzględnością. Możnaby z nich ułożyć sporo szokujących i przyciągających uwagę nagłówków w stylu tabloidowym. Poniekąd owo okrucieństwo oddają ilustracje przytaczane we wpisie, a dotyczące średniowiecznych i nie tylko metod tortur.
Autorzy czerpali informację z ksiąg radzieckich, z kronik, z opracowań historycznych. Z akt archiwum miejskiego i narodowego w Krakowie. Także nie ma co powątpiewać jeśli chodzi o wiarygodność źródeł. Sama książka jest napisana językiem prostym, barwnym z wieloma cytatami z epoki, miasto opisane jest wyraziście (ze wskazaniem dawnych niebezpiecznych miejsc), a losy ludzi sprzed stuleci budzą emocje. Polecam gorąco!
Mnogość opisanych zbrodni, występków i dewiacji w książce pozwala jak zwykle stwierdzić, że nihil novi ub sole i wszytko już było. Ludzie się nie zmieniają, zmieniają się tylko czasy i okoliczności.
Całą książkę można potraktować jak jeden wielki cytat i czerpać z niej mnóstwo ciekawostek i informacji. Jeszcze raz polecam gorąco.
Bazyl
charliethelibrarian
Bazyl
Bazyl
charliethelibrarian
Pingback: Paweł Majka "Pokój światów" | Blog Charliego Bibliotekarza