Dzień dobry! Zapuściłem po raz kolejny moje poletko. I szczerze Wam mówię – nie wiem czy uda mi się znów odgruzować i wygrzebać z zaległości, ale uczynię wszystko co w mej mocy aby tak się stało. 

Czyżby Neftyda? Źródło: pinterest.com

Tym razem będzie o książce dla młodzieży, ale zupełnie innej niż książka Becky Chambers (nie tylko ze względu na tematykę), ale przede wszystkim dlatego, że pan Marcin napisał znacznie lepszą książkę, która bardzo mnie się spodobała i czytałem ją z czystą przyjemnością.

Historia jaką mi zaserwował autor „Omegi” to naprawdę niezła jazda w przyszłość, ale też w przeszłość. To dynamiczne science and fiction  z ciekawą wizją przyszłości, dziejów ludzkości oraz przygód młodego chłopaka z Układu Słonecznego, który nagle trafia na Ziemię (podobno zdewastowaną i zniszczoną wojnami genetycznymi i biologicznymi).

Krzyż Ankh – wyjaśnienie.  Źródło: pinterest.com

Nie będę się zagłębiał w fabułę – powiem Wam tylko tyle, że autor zaczyna od prawdziwej space opery, później mamy niezłą przygodówkę z elementami fantastyki naukowej, a wszystko to okraszone wizją Ziemi „po przejściach”, gdzie mutacje genetyczne i niemożliwe do przewidzenia anomalie są codziennością. 

Wizja kosmicznej, egipskiej cywilizacji. Źródło: pinterest.com

Ta książka to prawdziwa wybuchowa mieszanka wielu elementów, ale połączonych bardzo sprawnie i niezwykle zabawnie. Świetnym pomysłem było wplecenie postaci z mitologii starożytnego Egiptu, której szczerze mówiąc nie znałem za dobrze, a która jest równie o ile nie bardziej bogata niż grecka czy rzymska. Taki walor edukacyjny w książce dla młodzieży z punktu widzenia nauczyciela bibliotekarza jest bardzo na plus. Dodam, że ten edukacyjny wymiar nie jest zbyt nachalny, ale też dobrze przygotowany, bo na końcu książki mamy słowniczek bóstw egipskich.

Kolejna wizja. Źródło: pinterest.com

Przygody Effiego i drużyny, którą zbiera po drodze (tak, tak moi drodzy – wszak przed wyruszeniem w drogę albo w jej trakcie trzeba zebrać drużynę), jego rozterki związane z dojrzewaniem, dorastaniem, popędami rządzącymi ciałem i duszą to naprawdę wciągająca i mocno uzależniająca podróż. Książka powinna się spodobać też wytrawnym znawcom literatury science and fiction, bo smaczków w niej jest całkiem sporo. Mamy w niej wiele rozwiązań fabularnych może niezbyt odkrywczych to jednak sprawiających, że akcja toczy się wartko i płynnie. Nie bez znaczenia też jest humor, którego sporo w książce – zarówno sytuacyjny jak i słowny. Nie jest to może mój ulubiony cyniczny, wisielczy i czarny humor, ale i tak można się pośmiać.

Pomnik Hotepa

Wyobraźnia autora pozwoliła również przedstawić przeszłość ludzkiej cywilizacji (z punktu widzenia bohatera) z rozmachem, który spokojnie mógłby wystarczyć na kilka powieści. „Serce Neftydy” na początku może wydawać się przytłaczające, gdyż nie dostajemy wprowadzenia w istniejący świat (co jest irytujące), ale w miarę czytania coraz więcej rzeczy zostaje wyjaśnionych i elementy układanki wskakują na swoje miejsca.

Najwięcej do popularyzacji mitologii egipskiej w popkulturze (przynajmniej dla mnie) przyczyniły się „Gwiezdne wrota”. Tutaj strażnik Horusa.

Książka Szczygielskiego moim zdaniem odświeżyła formułę fantastyki dla młodych dorosłych, nastolatków, dzieci, młodzieży czy jak tam zwał, ale też dla czytelnika dorosłego (cokolwiek to znaczy) może byś świetną lekturą. Polecam naprawdę gorąco.

P. S. Jedyną rzeczą, o której mogę napisać, że mnie nie urzekła, aż tak bardzo to rysunki. Stworzone przez samego autora więc teoretycznie idealnie pasowały do treści to jednak ich kreska wydała mi się zbyt agresywna i ostra, ale to naprawdę drobnostka.

Comments (1)

  1. Pingback: Joey Graceffa "Dzieci Edenu" | Blog Charliego Bibliotekarza

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.