O tym pisarzu, którego pełne nazwisko brzmi Jorge Francisco Isidoro Luis Borges Acevedo dużo słyszałem. Uznawany za jednego z najlepszych argentyńskich pisarzy, znany i doceniany na całym świecie. Ale jakoś nigdy w ręce nie wpadła mi żadna jego książka. Ostatnio znalazłem takiego starocia a że dosyć cienkie i całkiem intrygujący tytuł to sobie przeczytałem. A co mi tam.
„Powszechna historia nikczemności” to zbiór esejów, krótkich opowiadań. Dotyczą one historii żywota jakiegoś łotra lub nikczemnika. Poznajemy więc niesławnego przerażającego wybawiciela Lazarusa Morella, który zbiegłym z plantacji bawełny niewolnikom obiecywał wolność a następnie sprzedawał ich na innym targu lub zabijał. Dorobił się pokaźnej fortuny. A opowieści o jego nikczemności do dziś przetrwały w tak zwanych urban legends w całych Stanach. Inna historia opowiada o przywódczyni chińskich piratów, która zbudowała sobie niezłe imperium. Inna opowieść dotyczy rozkwitu gangów Nowego Jorku mamy tam przepięknie opisaną bitwę uliczną:
„Bitwa pod Rivington. Około stu bohaterów, niewiele różniących się od fotografii, które więdną w archiwach policji; stu bohaterów przesiąkniętych dymem papierosów i alkoholem; stu bohaterów w słomianych kapeluszach o różnobarwnych wstążkach; stu bohaterów nadwerężonych – jedni mniej, drudzy bardziej – przez wstydliwe choroby, próchnicę zębów, zaburzenia funkcjonalne dróg oddechowych albo nerek; stu bohaterów tak nieistotnych i tak wspaniałych jak ci spod Troi albo Jeny rozegrało tę okrytą mrokiem bitwę w cieniu arkad kolei nadziemnej […] Pod wielkimi arkadami z betonu zostało siedmiu ciężko rannych, cztery trupy i martwy gołąb.”
Borges świetnie opisał jednego z najbardziej znanych rewolwerowców Dzikiego Zachodu czyli Billy the Kida, który już za życia był chodzącą legendą i który prowadził żywot dziki i bezwzględny oraz bluźnierczy i w taki sam sposób zginął. Jest również przepiękna opowieść o tym jak wiele może wycierpieć japoński samuraj by pomścić honor swojego pana.
Oprócz historii nikczemności Borges napisał króciutkie opowiadania, które można śmiało podciągnąć pod opowiadania fantastyczne, których pierwowzorem były różne książki, które Borges przeczytał między innymi „Baśnie tysiąca i jednej nocy”.
Cały książeczka to swoisty zbiór impresji o nikczemności i podłości. Świat to podłe miejsce i ludzie od zawsze sobie wyrządzali różne świństwa. Historie opisane przez Borgesa to zaledwie wycinek taki maluteńki i to wcale nie najgorszy.
To była moja pierwsza książka Borgesa ale spodobał mi się jego styl pisarski, świadczący o niezwykłej erudycji i inteligencji. Odbierałem jego teksty jak swoistą grę z czytelnikiem nie brak tam również czarnego humoru. Borges pokazał mi jak wiele jest historii, które można opowiedzieć w ciekawy i interesujący sposób. Lektura była bardzo przyjemna i chyba sobie spróbuję jakiejś innej książki tego autora.
(heh, zakończenie wpisu wyszło mi jak z jakiegoś szkolnego wypracowania, czyli do Borgesa to Charliemu jednak w ch*j daleko)