Mrówki odgrywają sporą rolę w książce i to taką dość ciekawą. Źródło: https://flic.kr/p/sDx51X

Ahoj! Jak na razie moja obietnica dotycząca w miarę regularnego zamieszczania wpisów na tymże blogu nie jest w pełni spełniona. Dlatego też dzisiaj piszę o krótkim utworze prozatorskim Janusza Zajdla.

A tutaj start załogowej misji do stacji kosmicznej w roku 2001. Źródło: flickr.com

Utworze, który jakimś cudem mi umknął i nie przypominam sobie, abym go kiedykolwiek przeczytał. Nie jest to zbyt długa powieść. Wręcz mógłbym powiedzieć, że to dłuższe opowiadanie, ale przecież ja nigdy nie byłem człowiekiem, który zwraca uwagę na objętość i liczbę stron (tak przynajmniej lubię o sobie myśleć).

Okoliczności przeczytania przeze mnie powieści to pociąg z Torunia do Krakowa i mój wypełniony po brzegi Kundelek. Od razu Wam powiem, że książka mnie wciągnęła. Czytało się ją całkiem dobrze.

Mrówki dwie. Źródło: https://flic.kr/p/owiGoh

Co do samej fabuły, to na Ziemi w nieokreślonej przyszłości panuje pokój, zgoda i nie ma wojen, nie ma też państw, nie ma głodu, chciałbym napisać, że nie ma granic skoro nie ma państw, ale jest coś innego.. Ludzie żyją we względnym dobrobycie, który od czasu do czas charakteryzują krótkie okresy niedostatku pewnych towarów spożywczych, ale przecież ludzkość jest w okresie przejściowym dlatego czasem może zdarzyć się jakaś usterka.

Mrówek mała zgraja. Źródło: https://flic.kr/p/wuWDpC

Na świat ziemski patrzymy oczyma nastolatka, który jest grzecznym chłopcem dobrze się uczy, jest spokojny i ogólnie wzorcowy chłopak w swoim Kwadracie (i nie mam tutaj na myśli mieszkania, ale jednostkę administracyjną na którą podzielono ludzkość).

Gdyż jak nasz bohater Tim dowiaduje się na lekcjach historii (z której jest kiepski) ludzkość została uratowana przed zagładą przez dzielną rasę Proksów, którzy wspomogli nas przed atakiem Eglomajów. I od tamtej pory Proksowie dyskretnie obserwują ludzkość i zapewniają jej dobrobyt i stabilność, za pewną niewielką cenę, w postaci produktów spożywczych eksportowanych na rodzinną planetę zbawicieli.

Jednak z oczu Tima spadają powoli łuski i zaczyna dostrzegać, że większość tego co mu mówią w szkole to propaganda i nawet jego rodzice żyją dwoma życiami. Tym oficjalnym i tym domowym.

I znów mrówka. Źródło: https://pixabay.com/pl/mr%C3%B3wka-owad-makro-zwierz%C4%85t-1350089/

Nie będę ukrywał, że powieść Zajdla czytana przeze mnie po tylu latach nie wzbudzila szczególnego entuzjazmu jeśli chodzi o polot i elokwencję. Aluzje do życia w PRL i obecności naszych sąsiadów z ziem leżących za wschodnią granicą są tak oczywiste jak to, że każdy polityk kłamie.

Mimo tych ewidentnego puszczania oczka (które czasem jest bardziej oczywiste niż puszczanie oczka do telewidza podczas pamiętnej reklamy z piwem bezalkoholowym)* do czytelnika, samą książkę jak wspomniałem czytało się szybko, a kilka pomysłów czy też akapitów Zajdlowi udało się przednio. Nienawiść do mrówek, uzależnienie od miodu (okazuje się, że na naszą planetę nie przybyły doborowe oddziały wojsk Proksów tylko raczej maruderzy i raczej nie należący do najwybitniejszych przedstawicieli swojego gatunku, tu kolejny przytyk do sowieckich żołnierzy stacjonujących w Polsce).

A tu statek kosmiczny dla odmiany.

Kurczę pod względem fabularnym nie dzieje się za wiele. Tim powoli wciąga się w rolę konspiratora, próbując pomóc ludziom zgłębić tajemnice Proksów, bo jak się okazuje ludzkość nie za wiele wie o swoich wybawcach, a ci nie kwapią się, aby naszą rasę choć trochę w tym temacie oświecić.

Jest kilka zabawnych momentów, które pomagają przełożyć niedorzeczności życia na Ziemi pod opieką Proksów na absurdy życia w Polsce w okresie PRL. Jednym z takich elementów jest zakaz niszczenia, używania, spożywania wszelakich przedmiotów przypominających pojazdy Proksów czy też ich skafandry kosmiczne. Nawet do interwencji w rywalizację sportową mamy odniesienia :)

A tu z kolei inna ilustracja. Źródło: scontent-frt3-1.xx.fbcdn.net

Wyjście z cienia w mojej opinii nie należy do szczególnie udanych utworów Zajdla, ale można je potraktować jako swoistą wprawkę przed niesamowitą Paradyzją. Na pewno nie był to stracony i zmarnowany czas dla mnie jako czytelnika. Poza tym ciekawie jest sprawdzić swoją pamięć przeszłości i umiejętność odczytywania zawoalowanych odniesień do PRL.

Jako taką ciekawostkę dodam też, że zakończenie z jednej strony jest niezbyt ujmujące i na pewno nie zaskakujące, ale również niesie w sobie sporą dawkę pesymizmu co do tego, że ludzie  jak gatunek i jako cała ludzkość zwyczajnie nie umieją żyć ze sobą w pokoju i zgodzie.

* Nie przypominam sobie tej bibliotekarki w reklamie.

Comments (1)

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.