Jan Costin Wagner "Księżyc z lodu"

Jan Costin Wagner „Księżyc z lodu”

Z czym kojarzy mi się Finlandia? Może będę mało oryginalny, ale z wódką o tej samej nazwie, która w czasach gdy byłem żakiem, tudzież studentem stanowiła rarytas niewątpliwy, nieosiągalny dla pustej sakiewki krakowskiego studenta, do tego studenta bibliotekoznawstwa.

Finlandia kojarzy mi się jeszcze ze straszliwie trudnym językiem, lasami, zimą, jeziorami i wojną z ZSRR w 1941. Kojarzę też nazwą Suomi, co w ich języku oznacza właśnie Finlandię. Sami Finowie podobno nie lubią nazwy Finlandia, bo nadali ją im Szwedzi, którzy przez długi czas panoszyli się na Półwyspie Skandynawskim. Fina nigdy żadnego nie spotkałem, ale jakoś tak czuję podświadomą sympatię do tego narodu.

Dlaczego piszę o Finlandii? A przeczytałem sobie takiego jednego „kryminała” napisanego przez Niemca, ale którego akcja dzieje się w Finlandii. Kryminał to trochę nietypowy jest, bo praktycznie od początku wiemy, kto morduje biednych, niewinnych obywateli oraz gości fińskiego miasta Turku.

Fiński policjant Kimmo Joenta rozpacza po śmierci swej ukochanej i młodej żony. By zająć czymś umysł wraca do pracy. Dostaje sprawę uduszenia kobiety, która zginęła we śnie, we własnym domu. Później popełnione są kolejne dwa morderstwa, wydawałoby się osób ze sobą zupełnie nie związanych. Łączy ich tylko osoba mordercy. Prowadząc śledztwo Kimmo wciąż męczy się ze wspomnieniami o swojej żonie bez której życie straciło sens. Zanurzamy się głęboko w jego smutku i rozpaczy, tak głęboko, że sam niemal zacząłem odczuwać smutek.  Jednocześnie obserwujemy wydarzenia z „pozycji” mordercy, który jest psychopatą, ale może wzbudzić litość (we mnie nie wzbudził).

Smutna to książka bardzo jest. Mógłbym nawet powiedzieć, że depresyjna. Gdyby nie wątek kryminalny można by spokojnie uznać ją za thriller psychologiczny. Naprawdę przez pierwsze strony przytłacza nas żal fińskiego policjanta. Potem jest trochę lepiej, ale cały czas zmarła Sanna unosi się w powietrzu i wtrąca swoje trzy grosze (oczywiście nie dosłownie, to nie jest książka o duchach).

Wrażenia? Oprócz przejmującego smutku dość pozytywne. Jeśli ktoś spodziewa się typowego kryminału to raczej może zostać zaskoczony. Korzystnie albo niekorzystnie to już od czytelnika zależy. To dobra książka, ale nie zachwyciła mnie niczym szczególnym, momentami nawet ciut się dłużyła. I jeszcze ten motyw Niemca, który odziedziczył mieszkanie po jednej z ofiar. Po cóż on tam był to za cholerę nie wiem.

Comments (2)

  1. Odpowiedz

    „Mógłbym nawet powiedzieć, że depresyjna” – A nie tyo nie dla mnie, te chmury za oknem mi w zupełności wystarczą.

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.