Książka napisana dosyć dawno, w roku 1997. Ja czytałem wznowienie, wydane w trochę innej formie. Tutaj mamy mikropowieść pod tytułem „Xavras Wyżryn” i 3 opowiadania dotyczące tych fikcji narodowych.
Dukaja znam, czytałem sporo jego opowiadań i trzeba o nim powiedzieć, że ma chłop fantazję jak mało kto. Światy, które tworzy są niesamowite i powalające. Jest świetny w tworzeniu takiej rasowej science – fiction ale również w zabawianiu się w coby było gdyby…? Czyli tak zwanej historii alternatywnej.
A historia alternatywna to jest coś co Charlie lubi bardzo, nawet bardziej od historyi prawdziwej zapisanej na kartach dziejopisarzy.
O czymże to postanowił napisać w 97 roku Dukaj? Ano o pewnym wydarzeniu z 1920 roku, którego na nasze nieszczęście w jego wersji historii nie było. Otóż Pan Jacek zupełnie nie zważając, iż może obrazić Matkę Boską postanowił nie dopuścić do „Cudu nad Wisłą”. I nasz kraj, który ledwo co się ogarnął dostał się pod panowanie sowieckiej zarazy. A sowiecka zaraza to jednak nie carska ochrana tylko znacznie gorsze skurwysyństwo. To wszystko jest wspomniane tylko w mikropowieści jako tak zwane tło historyczne, albowiem faktyczna akcja ma miejsce w roku 1996.
Jak przedstawia się rok 1996 w książce Dukaja – powiem krótko nieciekawie. Wielka Wojna rozegrała się pomiędzy III Rzeszą, Francją i Anglią a ZSRR. Odbyła się trochę później i w ruch poszły atomówki, które spadły głównie na nas. Chiny to potęga, która wciąż ostrzy sobie zęby na ruskich. Ogólnie teren naszego kraju to EWZ – European War Zone. Brud, smród i ubóstwo oraz kilkadziesiąt lat prześladowań stalinowskich oprawców jednak nie dało rady naszemu narodowi i wciąż walczymy o niepodległość. Najbardziej znanym, najpopularniejszym, najlepszym, najzajebistszym partyzantem jest Xavras Wyżryn! To on prawie odbił Kraków, to on wciąż pokazuje Czerwonoarmiejcom gdzie ich miejsce. To on jest medialną twarzą polskiej sprawy narodowej. To o nim kręcą filmy we Hollywoodzie. To on uświadamia sytemu Zachodowi, że Polacy choć dopuszczają się okrucieństw to są do tego zmuszeni i dlatego nie należy ich nazywać terrorystami.
Poznajemy Xavrasa dzięki korespondentowi wojennemu ze Ameryki. Ian Smith, bo tak nasz dzielny dziennikarz się nazywa ma polskie korzenie a jego babuszka pochodziła z Chrzanowa. Jest on 24 – godzinnym obserwatorem nadającym reportaże z akcji Xavrasa. Reportaże, które biją rekordy oglądalności. Cała powiastka to głównie dysputy i spieranie się człowieka Zachodu – który przemoc i krew widział tylko na ekranie z partyzantem polskim, który codziennie musi patrzeć na eksterminację swego narodu.
Dysputy te zacne są i mądre wielce, pięknie i jakże trafnie opisuje Dukaj charakter nasz narodowy, przywary i cnoty nasze wyssane z mlekiem matki. Tylko jeszcze bardziej je wyolbrzymia dodając do tego około 70 lat braku wolności, absolutnego terroru i ciągłej wojny.
Plastyczne opisy, świetne tło poboczne to znaczy różnego rodzaju wydarzenia polityczne, historyczne mają solidne podbudowanie. Czytając odnosi się wrażenie, że tak mogło być. Zresztą na jakim my świecie teraz żyjemy, może tylko trochę mniej hardkorowym od tego w „Xavrasie”. Oczywiście bez metafizyki nie mogło się obejść. Pełno nawiązań do romantyków (ciekawskim radzę spojrzeć na datę urodzin Xavrasa). Zakończenie interesujące i całkiem zaskakujące.
Czytało się to świetnie, do zarzucenia mam, jak to zwykle Dukajowi właśnie to nadmierne dyskutowanie i zbędne pieprzenie (moim zdaniem). Właśnie przez to nie skończyłem „Lodu” bo mnie po prostu znudził. No ale może wrócę do niego, bo pomysł alternatywnej rzeczywistości w „Lodzie” po prostu boski.
Trzy pozostałe opowiadanka to takie tam trochę ciepłe kluchy. Jedno o romantycznym spisku na początku XIX wieku w celu zabicia cara, jest całkiem interesujące. Ze względów na narzędzie jakim posłużyli się polscy zamachowcy. Ale nie będę zdradzał szczegółów.
MR
charliethelibrarian
Pingback: Jacek Dukaj „Król Bólu” « Blog Charliego Bibliotekarza
Pingback: Jacek Dukaj “Król Bólu” | Blog Charliego Bibliotekarza
Pingback: Paweł Dunin - Wąsowicz "Fantastyczny Kraków" | Blog Charliego Bibliotekarza