Harry Harrison "Wojna z robotami"

Harry Harrison „Wojna z robotami”

Witajcie! Jak Wam mija lato? A może raczej jesień? Dołączę do chóru rodaków mych i powiem, że tak zje…ego lata, to już dawno nie widziałem! A najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie czytam praktycznie nic! Nie czytam, choć pogoda wręcz zachęca do pochłaniania książek tysiącami. No dobra, z tym nie czytaniem to trochę przesadziłem. Coś tam czytam i coś tam nawet czasem skończę.

Młodzieńcem będąc nieopierzonym, przeczytałem wszystko, z działu science-fiction i fantastyka. Dosłownie wszystko, co było dostępne w mojej miejskiej bibliotece. I ostatnio wpadła w dłonie me, książka z lat młodości. Młodości „chmurnej i durnej”. Jak wspomniałem łykałem dział science – fiction jak Charlie Sheen wciągający kreski koki nosem. Nic więc dziwnego, że Harry’ego Harisona czytywałem również. Seria o „Stalowym Szczurze”, „Planecie Śmierci” to absolutne Must Known, jeśli chodzi o klasykę gatunku. „Wojna z Robotami” (tak jakoś z dużej litery potraktuję Roboty), to zbiór ośmiu opowiadań poruszających zagadnienie sztucznej inteligencji, oraz automatów i ich roli jeśli chodzi o ludzkość. Napisane przed pięćdziesięciu laty, mogą trochę tchnąć myszką, ale nie muszą. Harrison przedstawia roboty, takimi jakimi widzieli je twórcy s-f, właśnie w latach sześćdziesiątych. Automaty, które zbudowane są ze stali i wyglądem przypominają Robota z okładki. Albo Bendera z „Futuramy”:

bender

Bender

Trochę anachroniczne podejście do robotów, w świetle tego co zaserwowało nam science – fiction, od czasu wydania książki Harrisona. Co nie zmienia faktu, że osiem opowiadań czyta się z przyjemnością. Napisane są z humorem, lekkim językiem. Mamy więc opowiastkę o bezrobotnym robocie szukającym pracy, robocie policyjnym, który zrobił porządek w marsjańskim mieście. Nie będę przytaczał tutaj wszystkich opowiadań. Powiem krótko: ja na tej mojej małej podróży w przeszłość się nie zawiodłem. A twórczość pana Harrisona, każdy szanujący się czytacz science – fiction powinien znać.

BTW- smutne jest to, że polscy czytelnicy zbiór opowiadań „Wojna z Robotami” przeczytali dopiero dwadzieścia osiem lat po ukazaniu się oryginału. Można sobie wyobrazić jak wiele myśmy mieli do nadrobienia jeśli chodzi o fantastykę. I z dumą stwierdzić, że nadrobiliśmy i to dużo. Ba! Nawet nie nadrobiliśmy – idziem za ciosem!

Comments (3)

    • charliethelibrarian

      Odpowiedz

      „Szczury” czytywałem od deski do deski. Zabawne, wartka akcja i świetne pomysły. Może sobie nawet coś odświeżę:) Tak jakoś ostatnimi czasy nie chce mi się czytać niczego nowego…

  1. Pingback: Mój dzień w książkach… « Blog Charliego Bibliotekarza

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.