Dobry dzień wszystkim! Mam nadzieję, że ten szalony rok, który trwa ciut ponad miesiąc, a już dał się we znaki wielu, wielu osobom jest dla Was jednak łaskawszy i ogarniacie sytuację najlepiej jak umiecie. Ja przyznam się Wam szczerze, że średnio ogarniam, ale cóż zrobić. Dzisiaj będzie o książce sprzed prawie stu lat! A jest to książka naukowa, publikacja badająca zainteresowania czytelnicze młodzieży polskiej, a skupiająca się głównie na książkach zakazanych, moralnie podejrzanych i budzących sprzeciw dorosłych.
„Książka zakazana…” to praca, która powstała na podstawie badań ankietowych rozesłanych do nauczycieli, dyrektorów szkół średnich, a także uczniów starszych klas. Dzięki temu (ankiet było kilka tysięcy) autor zyskał dość szeroki materiał badawczy i nad nim rzetelnie pracował.
Pierwszą rzeczą jak się rzuca w oczy to definicja książki zakazanej, gdzie autor wychodzi nie od jakiejś słownikowego, encyklopedycznego terminu, ale stara się patrzeć na kwestię „zakazanej lektury” przez pryzmat młodej osoby i pobudek, które nią kierują sięgając po książkę. Czy to ciekawość erotyczna, czy sensacja, a może głód wiedzy związany z religią wiarą, nauką.
Nie jest to łatwa lektura, ale za to pełna bardzo ciekawych informacji. Zresztą jej autor to przedwojenny pedagog, socjolog, psycholog, którego interesował nurt religijnej pedagogiki i w większości swoich prac koncentrował się na tak zwanej katolickiej pedagogice. Dr Jan Kuchta przed wojną był postacią znaną i szanowaną w polskim środowisku naukowym – zarówno psychologicznym jak i pedagogicznym.
Nie będę się tutaj pochylał nad całą publikacją. Podzielę się tylko z Wami kilkoma refleksjami. Otóż ja nie od dzisiaj powtarzam, że „wszystko już było” i „nihil novi sub sole”, a ludzie są tacy sami, zmienia się tylko otoczenie kulturowe, narzędzia i możliwości. Po przeczytaniu tej książki poza kilkoma zdziwieniami jeszcze bardziej umacniam się w tym moim przekonaniu.
Refleksja numero uno. Tak jak i dzisiaj w przytłaczającej większości (oczywiście generalizuję) nauczyciele i rodzice nie wiedzą czym się młodzież interesuje. Nie sprawdzają aktywności pozaszkolnej, nie rozmawiają na tematy związane z seksualnością, religią, nauką. Myślą, że wystarczy zabronić i już będzie z głowy.
Refleksja numero dos. To co my nazywamy klasyką literatury sto lat temu wzbudzało ogromne emocje natury nawet erotycznej. Zola, Żeleński-Boy, Żeromski, Orzeszkowa, Konopnicka, Zapolska, Przybyszewski, a nawet „Baśnie z tysiąca i jednej nocy” ci wszyscy pisarze i pisarki wywoływali skandale swoją twórczością. Jakie to wydaje się dziwne z dzisiejszej perspektywy. Nie sądzę, żeby w dzisiejszym społeczeństwie było sporo osób, których twórczość Zapolskiej gorszy pod względem erotycznym.
Refleksja numero tres. Kuchta był pedagogiem katolickim i patrzył na sprawy wychowania od strony religii, ale nie można mu odmówić sporej dozy obiektywizmu zwłaszcza jeśli chodzi o kwestię podejścia do lektury książek zakazanych – otóż zauważa on pozytywne aspekty sięgania po książki objęte zakazem. Jednocześnie stara się uzmysłowić nauczycielom, że dobrze jest wiedzieć co młodzież czyta i dlaczego sięga po książki zakazane, a nie od razu karać młodych ludzi za ciekawość świata.
To nie była lekka lektura. Trochę trwało zanim skończyłem tę książkę, ale jak widzicie na zdjęciu pierwszym zaznaczeń to ja tam mam mnóstwo, a ile klasyki do nadrobienia!
Jeśli chcecie sobie Kuchtę przeczytać to możecie sięgnąć do Polony.pl czyli Cyfrowej Biblioteki Narodowej i pod tym LINKIEM znajdziecie książkę.