Dobry dzień! Moje drogie i moi drodzy jak tam? Mam nadzieję, że ok. U mnie „półeczka Syzyfa” choć przez chwilę wydawało się, że zmniejszy się znacząco to jednak wciąż mam do nadrobienia mnóstwo. A dzisiaj o książce, która u mnie przeleżała na półce dłuuuugie miesiące zanim została przeczytana, ale dość szybko trafia na bloga.
Jest taki film „Gliniarz z Beverly Hills” z roku 1984 (najlepszy rocznik), gdzie czarnoskóry policjant Alex Fowley z Detroit wyrusza do tytułowego Beverly Hills by rozwikłać zagadkę śmierci przyjaciela. Muszę Wam powiedzieć, że jest to absolutnie jeden z moich ulubionych filmów i mogę go oglądać w każdych okolicznościach przyrody. Dlaczego Wam o nim wspominam, bo tam jest trochę Detroit. I już wtedy można zobaczyć, że to miasto najlepsze lata ma za sobą, ale dopiero po lekturze reportaży LeDuffa zebranych w książce należy się złapać za głowę.

Thomas Hawk
To smutna i przerażająca opowieść o upadku nie tylko ogromnego miasta, ale i całego systemu. To opowieść o biedzie, wykluczeniu, braku perspektyw, korupcji, złodziejstwie, marnotrawstwie, morderstwach i całym źle jakie może wypełznąć z człowieka. Jednocześnie to historie o poświęceniu, braterstwie, przyzwoitości i wierze w amerykański sen, która mnie osobiście przeraża.

Thomas Hawk
Detroit to miasto symbol – kiedyś symbol owej amerykańskiej drogi do sukcesu, a teraz symbol upadających Stanów Zjednoczonych, rasowej nienawiści i biedy. LeDuff w sposób trochę mnie irytujący (taki przemądrzały, arogancki i kategoryczny) opisuje swoje rodzinne miasto, ale robi to oprócz tego irytującego mnie stylu również z pełnym zaangażowaniem, barwnie i realistycznie. Ogólnie czuje się podczas czytania emocje najczęściej negatywne, bo to co tam się w tym mieście wyrabia przeraża. Książkę czytałem w pociągu z Krakowa do Poznania i w drodze powrotnej.

Thomas Hawk
Książka jest mocna, bezkompromisowa. Obraz totalnej degrengolady, rozkładu, obrzydliwej korupcji, dziurawy miejski budżet – niedofinansowana policja, straż pożarna, edukacja. Wszystko leży i kwiczy. Obraz nędzy i rozpaczy. Opuszczone budynki płoną, a rudery zamieszkane przez żebraków, pijaków i narkomanów są siedliskiem cierpienia i zła.

Thomas Hawk
To dobra książka. Polecam każdemu jako odtrutkę na zachłyśnięcie się owym amerykańskim mitem. Ja raczej na to uodporniony jestem, ale wciąż wiele rzeczy mnie zaskakuje. Między innymi to jak Amerykanie potrafią sprzedać swój kraj jako miejsce wolności, równości i szansy dla każdego. Jak im to się udało, że dzisiaj tak jak śpiewał Rammstein „Żyjemy w Ameryce” to ja naprawdę się zapytowywuję. A przecież tam dzieją się rzeczy straszne. Ech… Niemniej książkę gorąco polecam.
Agnes
charliethelibrarian
Czesiek_PL
charliethelibrarian