Hej, nie raz już na łamach tego mojego internetowego poletka mówiłem, że często czytam książki, które trafiają do mnie zadziwiającymi ścieżkami. Tak też było z tą antologią “Machiny”. Czasopismo kojarzę jak najbardziej, pewnie każdy kto był nastolatkiem w latach dziewięćdziesiątych mniej lub bardziej tytuł czasopisma kojarzy, ale że wydali antologię konkursową z opowiadaniami z pogranicza fantastyki to w życiu nie słyszałem. Dopiero encyklopediafantastyki.pl poprzez frazę “XXI” pokazała mi tę książkę. Niewiele myśląc dostałem ją w swoje ręce, w ogóle za pięć złotych z wyprzedaży w Matrasie – moim zdaniem bajka.
Historia czasopisma, które było nie było odcisnęło piętno na polskiej popkulturze, a dzisiaj jest witryną internetową wydaje się być tak typowo polska, w sferze upadku i prób podnoszenia się z kolan, że nie będę tutaj dywagacji wielkich na ten temat uprawiał. Nie moja to działka i brak mi wiedzy dostatecznej (lub ostatecznej) na te tematy.
Ale o przeczytanej antologii się wypowiem, może się nie znam, ale się wypowiem. Otóż dawno, dawno temu, w czasach gdy w polskich domach klasy średniej jednym z najukochańszych dźwięków było charakterystyczne pinganie telefonicznego modemu rozpisanym został był konkurs na opowiadanie fantastyczne. Konkurs się odbył, zostały wyłonione opowiadania zdaniem jurorów najlepsze, i owe najlepsze znalazły się w antologii “Archowum XXI” (tytuł antologii to jednocześnie tytuł opowiadania zwycięskiego)
Całkiem spora liczba tych opowiadań jest. Ja z kronikarskiego obowiązku wymienię, że liczbą tą jest szczęśliwa trzynastka. Nie bardzo mam chęć i możliwości (chęci, zdecydowanie brak chęci) opisywania wszystkich opowiadań po kolei. Napiszę Wam tylko o tych, które w ten czy inny sposób zwróciły moją uwagę.
Zwycięskie „Archowum XXI” Grzegorza Janusza to świetny popis możliwości słowotwórczych jednego autora. Zaiste czytało się to z zaciekawieniem i wesołością, jednak z cały czas kołaczącym się, gdzieś z tyłu czaszki pytaniem: ale o co chodzi? Popis świetny i niektóre wyrazy to dosłownie majstersztyki neologistyczne (istnieje coś takiego, w sensie majstersztyków?), ale poza tym to opowiadanie raczej niezbyt głęboko zapadające w pamięć.
„Ameryka, Ameryka” Krzysztofa Suchomskiego to całkiem błyskotliwy pomysł ze światem alternatywnym oraz możliwościami jakie otwierają się przed człowiekiem, który wie jak wykorzystać wiedzę z rzeczywistości, którą dziwnym trafem opuścił. W miarę zgrabnie napisane i brawa przede wszystkim właśnie za ideę, która przyświeca opowiadanku.
„Śniąc o Dulcynei” Jacka Inglota (pisałem o jego książce tutaj) to jedno z niewielu opowiadań w tej antologii, o którym chyba można powiedzieć, że osadzone jest mocno w klimatach science – fiction. Jakieś statki kosmiczne, jakieś kapitany na mostkach i rozbitkowie na odległej planecie. Fajne i ciekawe. Z zadatkami na dłuższą historyję kosmiczną.
„Wszystkiemu winni jesteśmy my” Michała Orzechowskiego – zabawne, krótkie i bazujące na pomyśle o akcjach marketingowych wszelkich, kampaniach wiralowych, filmikach z wkręcaniem przechodniów i tym podobnych rzeczach, które zaśmiecają (choć czasem i upiększają) nasz internet. A Orzechowski napisał po naszemu i z rodzimym produktem (chyba) w roli głównej. Piętnaście lat temu!
Ogólnie opowiadania w zbiorze nie są szczególnie powalające, ale na pewno nie jest z tym bardzo źle. Co może się rzucać w oczy, to tymczasowość tekstów i odnoszenie się w nich do ówczesnej sytuacji politycznej. Ta efemeryczność i ulotność przebija się w sporej ilości opowiadań. Można pokusić się o stwierdzenie, że jedną z cech, którą kierowali się jurorzy podczas wyboru opowiadań do antologii mogła być aktualność i teraźniejszość opowiadań fantastycznych. Jak to zwykle bywa okazało się, że po piętnastu latach ch*j aktualność strzelił, a aluzje do prezydenta pewnego mocarstwa i jego asystentki, która ciepłem swoich warg ujęła go całego (to nie ja, to fragment pewnej piosnki), owe aluzje nic nie wywołują poza uczuciem irytacji.
Dziwne to, ale „Archowum XXI” się zdezaktualizowało bardzo szybko. Zaledwie po piętnastu latach czuję, że czas tej antologii minął. I zaledwie kilka opowiadań można opisać jako wciąż ciekawe i interesujące. Większość jest poprawna i na średnim poziomie, ale to za mało. Dla mnie antologia stała się pamiątką czasów, w których istniało czasopismo mogące pozwolić sobie na wydanie książki z opowiadaniami konkursowymi, a dziś ani o antologii, ani o czasopiśmie praktycznie nikt nie pamięta.
Agnes
charliethelibrarian